Rozdział 7

1.3K 36 2
                                    

   „Wiola stój...jesteś taka piękna.." ~ powiedział do mnie Łukasz z maślanymi oczkami po czym przyciągnął mnie do siebie i..,wpił się w moje różane usta....Wszystko stało sie w przeciągu paru sekund....Zaczęłam oddawać jego pocałunki....Było tak przyjemnie.. Lecz nagle usłyszałam otwierające się drzwi i szybko odepchnęłam Łukasza od siebie.. Obróciłam się a za mną stał Hubert, który zapytał;

- Boże ile można na was czekać? Zamierzacie iść czy dalej bedziecie siedzieć w tym domu.

- Wiesz co Hubert weź ich zabierz na spacer a ja z Wiolką zostaniemy, ponieważ musimy porozmawiać.~ powiedział Łukasz

- No dobra to siema.

Hubert wyszedł, a ja podbiegłam do drzwi zamknęłam je i szybko z zaszklonymi oczami pobiegłam na dół do studia omijając Łukasza.. Obiecałam sobie, że nie zrobię tego Karinie... Rozumiem, że oni nie są teraz razem ale robią sobie przerwę i nie mogę wejść ja i zepsuć ich kilka lat związku czuje się z tym beznadziejnie... Gdy leżałam zapłakana na łóżku usłyszałam, że ktoś dobija się do drzwi. Był to Łukasz w końcu kto inny skoro zostaliśmy sami. Łukasz dobijał się do mnie coraz bardziej po czym ja załamanym głosem powiedziałam:

- Proszę..

- Cześć Wiola... Możemy porozmawiać?

- Jasne wchodź.

- Dobra. To może ja zaczne:
Przepraszam cię za cała ta sytuacje, która miała przed chwila miejsce. Wiem nie powinienem tym bardziej, że pomimo nie jestem z Karina to jest tylko przerwa... I strasznie mi głupio. Bo nie chce żebyś myślała, ze cię teraz wykorzystałem czy coś. Przepraszam Cię. ~ powiedział Łukasz załamanym głosem
Miał już wychodzić ze studia lecz ja chwyciłam go za rękę obróciłam w swoją stronę i powiedziałam:

- Łukasz posłuchaj mnie. Naprawdę głupio mi z powodu tej sytuacji bo tez nie powinnam tak. Nie chce psuć twojego kilku letniego związku z Karina. I pamiętaj, że nigdy nie będę się czuła przez Ciebue wykorzystana pamiętaj. Tyle z mojej strony możesz już iść.

- O rany przepraszam cie jeszcze raz...
To co przyjaciele tak jak dawniej?

- Tak, zapomnijmy o tym co było..

Po tych słowach przytuliłam się z Łukaszem i również się trochę uspokoiłam. Poszliśmy na górę i stwierdziliśmy, że pójdziemy się przejść sami. Ubraliśmy się i wyszliśmy z domu. Udaliśmy się w stronę lasu. Szliśmy i rozmawialiśmy przypominaliśmy sobie stare czasy i wspomnienia było naprawdę cudownie. Lecz nagle ten cudowny nastrój przerwał krzyk dziewczyny który dobiegał z środka lasu.
Wiedziałam, ze znałam skądś ten głos. Była to Karina. Powiedziałam:

- Łukasz słyszysz to?

- Słyszę, ale to jest głos Kariny!

- Boże tak! Chodz biegnijmy tam do niej bo może jej się coś stać?

- Nie Wiola. Ty tu zostań ja pobiegnę...

Po tych słowach Łukasz odwrócił się i pobiegł do lasu, a a usiadłam przerażona na kamieniu i modliłam się tylko żeby nic się nie stalo...

POV ŁUKASZ:
Biegłem w stronę lasu... Byłem coraz bliżej w mojej głowie przemykaly sie same najgorsze sceny... Pomimo tego, że mamy przerwę musze jej pomoc i zrobię to sam. Nie mogę drugi raz narażać Wioli na smierć. Biegłem czułem jak droga się wydłuża.. Lecz moja uwagę przykuła dziewczyna w brązowym płaszczu, która trzymał jakiś typ i nie chciał puścić.
Była to Karina która krzyczała pomocy. Ona mnie zauważyła lecz ten koleś na szczęście nie. Pokazałem Karinie, że ma być cicho. Schowałem się za drzewem. Przemykałem się lekko w ich stronę. Gdy byłem już obok nich. Wyskoczyłem zza drzewa i uderzyłem typa gruba gałęzią + dobiłem jeszcze kopnięciami. Złapałem szybko Karinę i uciekliśmy daleko od tego gościa. Po przebiegnięciu 5km zatrzymaliśmy się, i zapytałem dziewczyny;

- Jezus Maria Karina co się stało? Co on chciał Ci zrobić?

- Nie wiem... ~ odpowiedziała przerażona, gdy już się uspokoiła opowiedziała mi co się stało.

- Byłem przerażony. Ten typ chciał od niej pieniądze, a on wynagrodził by jej to sexem.
Dla mnie to jest chore. Karina dała mu te pieniądze, a on chciał ja zgwałcić... Moje uczucia była zmieszane...

- Łukasz.. Dziękuje Ci bardzo i prze...

Położyłem palec na usta dziewczyny i mocno ja przytuliłem, aby czuła się bezpieczna. Po paru minutach wyszliśmy z kasy gdzie czekała na nas Wiola.

POV WIOLA:
- Jezus Maria Karina! Nic wam się nie stało? Co tam się działo.

- Wiolka, chodźmy do domu uspokoimy sie wszyscy i wtedy pogadamy.

- Okej to chodźcie.

Jestem taka szczęśliwa, że nic im się nie stało bo nigdy sie tak o nikogo nie bałam. Wracaliśmy spokojnie do domu. Gdy doszliśmy jeszcze reszty nie było co było nam na plus. Weszliśmy do domu, ściągnęliśmy kurtki i buty. Karina i Łukasz poszli do góry, a ja poszłam do kuchni zaparzyć nam wszystkim herbatę. Po upływie godziny wszyscy wrócili do domu zebraliśmy się w salonie i zaczęliśmy im wszystko wyjaśniać od samego początku. Rozmawialiśmy dobre 3 godziny każdy był w szoku. Jednak byliśmy szczęśliwi, że nic nikomu się nie stało.....
————————————————————————
zapraszam na mój fp na ig
@hubertwezkafanpage ✌🏻 Miłego Dnia Kochani widzimy się w czwartek.

„Niezwykła Noc..." Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz