*Freddy*
Siedzieliśmy przy stole, jedząc rodzinne śniadanie. Niby wszystko było spoko, ale zdziwiło mnie to, że Franky nadal nie przyszła. Postanowiłem więc poruszyć jej temat:
- Hej, wiecie może, czemu Franky jeszcze tutaj nie ma?
- To rzeczywiście dziwne... - Kate spojrzała na zegarek. - Może budzik jej nie zadzwonił? Lepiej do niej zajrzę. - adopcyjna mama nie musiała się fatygować, ponieważ wspomniana dziewczyna sama z siebie pojawiła się w kuchni.
- Nie widział ktoś mojej szczotki do włosów? Miałam ją cały czas na nocnej szafce, ale teraz jej tam nie ma. - wszyscy zaprzeczyli, chociaż w różnym tempie.
- Nie teleportowałaś jej podczas snu do innego wymiaru?
- Moja moc nie ma takiego zasięgu, Max. - odpowiedziała, chociaż każdy z nas załapał, że miała być to forma żartu.
- A szkoda, chętnie zobaczyłbym, jak jest w innych wymiarach.
- Marz sobie, Max. Marz sobie. - po śniadaniu Franky wróciła do swojego pokoju, aby jeszcze poszukać zaginionej szczotki, natomiast nasze przybrane rodzeństwo poszło do szkoły. Dziewczyna o super mocach zapewniła, że dołączy do nich, jak tylko znajdzie zaginiony przedmiot. Ja też postanowiłem na chwilę zostać, ponieważ miałem pewne obawy, iż niby zwykłe zaginięcie niepozornej rzeczy może wcale nie być tak błahą sprawą, jak nam się wydaje.
- I co, znalazłaś? - spytałem, wchodząc do pokoju Franky.
- Nie, ale cały czas szukam. - oznajmiła, nawet nie wychylając głowy zza szafki nocnej. Widziałem zielone światło, co sugerowało, że dziewczyna wspierała się mocami, by odnaleźć zaginioną rzecz. - Kurcze, nie ma. No nic, najwyżej założę perukę na rozczochrane włosy, a później poszukam jeszcze w innych miejscach. - zielonooka wzruszyła ramionami, po wydostaniu się zza mebla.
- Nie chciałem niczego sugerować przy Hunterach, żeby nie wywoływać kolejnej kłótni, ale jedyną osobą, która przebywała wczoraj w twoim pokoju, oczywiście poza tobą, jest Rose. No wiesz, w końcu Tess znalazła ją tu, kiedy razem z Aniką i Evie bawiły się w chowanego.
- Ale zaraz, sugerujesz, że to Rose zabrała mi szczotkę? Po co ona by jej była? - Franky nie wyglądała na przekonaną moją teorią.
- A nie miałaś na niej przypadkiem swoich włosów?
- Nie, tak, nie, nie wiem, nie zwróciłam uwagi, ale nawet jeśli, przecież Rose nic o nas nie wie. Skąd niby miałaby wiedzieć, że zaledwie fragment mojego DNA ma w sobie duże pokłady energii pochodzącej z napromieniowania? - Franky zadała pytanie retoryczne. - Na coś takiego wpadli nasi rodzice, ale nie przeciętna uczennica.
- Być może masz rację, ale ja i tak nie ufam tej dziewczynie za grosz. - twardo trzymałem się swojego, co w dalszym ciągu nie przekonało przybranej siostry.
- Ochh, Freddy...
*Rose*
Chciałam jak najszybciej odnaleźć Franky, by podrzucić jej szczotkę, którą wczoraj zabrałam z jej pokoju. Mam nadzieję, że dziewczyna nie zauważyła jej zniknięcia. Z drugiej strony, może mogłabym wtedy zażądać wyjaśnień codo tych dziwnych włosów, które się na niej znajdowały. Chciałam zapytać o nie też Sala, ale zostały one zabrane przez tajemniczą kobietę, więc nie miałam dowodów na ich istnienie. Na terenie szkolnego dziedzińca ujrzałam Johny'ego, więc szybko do niego podbiegłam, by dowiedzieć się, gdzie jest jego dziewczyna:
- Cześć Johny, widziałeś może gdzieś Franky? Muszę z nią pilnie pogadać.
- Jeszcze nie przyszła. Freddy też jeszcze tu nie trafił. - rudowłosy zrobił niezadowoloną minę. Chyba jest zazdrosny. Trochę mu się nie dziwię, bo Freddy i Franky naprawdę ładnie razem wyglądają i z tego co zdążyłam zauważyć, są sobie bliscy.
CZYTASZ
Hunter Street : Ciernista Róża
FanfictionHunterowie postanawiają wspomóc policję w zbadaniu sprawy zaginięcia ośmiorga dzieci z amsterdamskich domów. Do sprawy przyłączają się również Franky, Freddy i Sam, mimo iż jako superbohaterowie nie cieszą się już zaufaniem miejskiej policji. Chocia...