13. Chciałam tylko pomóc

82 6 0
                                    

*Franky*

- Jesteś pewien, że to dobry pomysł? Rose dostanie zawału, kiedy mnie zobaczy. - przedstawiłam Salowi swoje obawy, gdy oboje znajdowaliśmy się w ukrytym pokoju, szykując się do realizacji jego planu. 

- Nie mamy wyboru, Franky. Rose będzie patrzeć na was, jak na zagrożenie, dopóki nie zrozumie, że nie macie złych zamiarów... I kto wie, może po zmianie zdania na temat Świetlnego Trio, przekona do swoich racji również swojego ojca. Kiedy znów będziemy żyli w zgodzie z policją, w końcu wszyscy razem weźmiemy się za sprawę zaginionych dzieciaków, bo razem będziemy mieli znacznie większe szanse. 

- Żeby wszystko było takie banalne, jak to brzmi w twoich ustach. - westchnęłam zrezygnowana. 

- Zobaczysz, że będzie, ale najpierw skup się na zdobyciu sympatii Rose. 

- Oby się udało. 

- Na pewno się uda. Rose lubi cię, kiedy jesteś Franky, więc Świetlną Plazmę też polubi. 

- No oby... dobra lecę do niej. - założyłam kaptur stroju na głowę, po czym sprawiłam, że moje oczy oraz włosy zaczęły świecić. 

*Rose* 

Czekałam w parku na Sala, ponieważ właśnie tutaj umówiliśmy się, by wspólnie zapolować na Świetlne Trio. Nie wiem dlaczego, ale chłopak trochę się spóźniał. Chciałam napisać do niego kolejną wiadomość, ale zrezygnowałam z tego pomysłu, ujrzawszy jasne światło o zielonej barwie. Zaciekawiona schowałam telefon do kieszeni, po czym powolnym krokiem podeszłam nieco bliżej dziwnego zjawiska. Przerażona gwałtownie przystanęłam, gdy spostrzegłam co, a raczej kto jest źródłem tego dziwnego blasku. Nigdy wcześniej nie widziałam Świetlnej Plazmy na żywo. Znałam ją i jej świecących wspólników jedynie z opowieści taty, ale teraz, kiedy stała tak przede mną, byłam pewna, że to ona. Bo kto inny wyglądał i budziłby grozę, niczym jarząca się na zielono, śmierć?

- Nie bój się mnie, nic złego ci nie zrobię. - istota chciała do mnie podejść, ale szybko się odsunęłam. 

- Nie zbliżaj się do mnie! - krzyknęłam. Chciałam, aby zabrzmiało to stanowczo, jednak moim głosem zawładnęła panika... Dobra przyznaję, nie tylko moim głosem, ale ogólnie mną całą. Sal, gdzie ty jesteś? Dlaczego cię tu ze mną nie ma? - Ostrzegam cię, jestem córką Richarda Starsa, jeden telefon i policja przyjdzie cię zgarnąć!  

- Spokojnie, Rose. Ja naprawdę nie chcę ci zrobić krzywdy. - o dziwo świecąca istota posłusznie cofnęła się o kilka kroków. Więc straszenie policją na nią działa? Wychodzi na to, że teraz jedynie tata może mnie uratować. Drżącymi rękami wyjęłam telefon z kieszeni, chcąc zadzwonić po ojca. Świetlna Plazma ewidentnie wyłapała, co chcę zrobić, ponieważ przyciągnęła mój telefon jedynie siłą woli. Nie wiem, co bardziej mnie przerażało; to, że ona tak potrafi, czy to, że właśnie pozbawiła mnie możliwości wezwania pomocy. Byłyśmy tylko my dwie. W opustoszałym już parku robiło się coraz bardziej ciemno, a jedynym źródłem światła poza księżycem była stojąca przede mną, dziewczyna... o ile można było ją tak nazwać. Świetlna Plazma odłożyła mój telefon na pobliskim pniu drzewa, po czym zrobiła kilka kroków w moją stronę. Od razu się odsunęłam.

- Nie rozumiem, dlaczego się mnie boisz. - powiedziała spokojnie. Zaskoczyły mnie jej słowa.

- Czy to nie oczywiste?! Ty i twoi świecący kumple stanowicie zagrożenie dla otoczenia! - krzyknęłam, zanim dokładnie to przemyślałam. Kiedy już doszłam do tego, co najlepszego chlapnęłam, przestraszyłam się jeszcze bardziej. Teraz to na bank już po mnie.

- Posłuchaj, musisz zrozumieć, że my nie... - nie wiem, co zakapturzona postać chciała mi powiedzieć, ponieważ rzuciłam się do ucieczki. To jedyne, co mi przyszło do głowy, po tym gdy doszłam do wniosku, że pogorszyłam swoją sytuację, a nie jestem w stanie wezwać pomocy. Nie uciekłam jednak daleko, ponieważ jakaś niewidzialna siła nie pozwoliła mi zrobić ani kroku dalej. Domyśliłam się, że stało się tak za sprawą telekinetycznych umiejętności Świetlnej Plazmy.

Hunter Street : Ciernista RóżaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz