11. Nie jestem pewna, co widziałam

74 6 0
                                    

*Rose*

Pobiegłam za Franky, by oddać jej zgubioną szczotkę. Udało mi się ją dogonić dopiero, kiedy ta zniknęła za drzwiami łazienki. Kurcze, Franky jest naprawdę szybka. Uchyliłam drzwi i w ttym momencie myślałam, że zacznę piszczeć z zaskoczenia. Włosy dziewczyny wcale nie były już brązowe, a szarozielone, zupełnie jak te na jej szczotce. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Pospiesznie zamknęłam drzwi, po czym policzyłam do dziesięciu, aby się uspokoić i zebrać myśli. Wzięłam głęboki wdech, a następnie otworzyłam drzwi, by raz jeszcze spojrzeć na Franky, ale tym razem, by ta była tego świadoma. Jakież było moje zdziwienie, kiedy po wejściu do łazienki okazało się, że dziewczyny już tutaj nie ma. 

- Franky?! Franky, jesteś tu gdzieś?! - zajrzałam do każdej kabiny i nic. Gdzie ona jest? Jak ona wyszła? To przecież niemożliwe. Jedynym logicznym wytłumaczeniem byłoby to, że Franky wyskoczyła z okna. Wystraszona swoją wizją wyjrzałam za nie, ale nie zobaczyłam tam nic szczególnego. O co tutaj chodzi? Już nic z tego nie rozumiem. 

*Sam* 

Franky i Freddy dołączyli do mnie, więc śmiało mogliśmy brać się do roboty. Wyprzedziliśmy nieco policyjne radiowozy, abyśmy mieli większe pole do popisu. 

- Jesteście w stanie zatrzymać go w swojej bańce? - spytała Franky. 

- Nie ma opcji. Koleś zbyt szybko jedzie. - odpowiedział jej Freddy. 

- Może spróbowałabym go spowolnić? 

- Pomogę ci, a później Freddy zamknie go w potrzasku. - zaproponowałam. Zwykle możemy liczyć też na pomoc chłopaków, ale oni teraz są na lekcji, więc plan działania musieliśmy wymyślić sami. Kiedy wszystko mieliśmy już uzgodnione, wkroczyliśmy do akcji. 

Po misji

Wszystko poszło w miarę gładko i po jakichś dwudziestu minutach samochód z uciekającym bandytą znajdował się w bańce stworzonej przez Freddy'ego. 

- Gościu złapany, co z nim robimy? - żadna z nas nie zdążyła odpowiedzieć, ponieważ usłyszeliśmy syreny policyjne. 

- Wypuść go. Przepalimy mu opony i znikamy. - Freddy wykonał polecenie Franky. Zanim koleś zdążył nacisnąć pedał gazu, potraktowaliśmy jego opony laserowym wzrokiem. Koleś chciał uciec na piechotę, ale Franky za pomocą telekinezy zatrzasnęła go w aucie.  

- Stać, policja, nie ruszać się! - do naszych uszu dobiegł stanowczy głos Richarda. W mgnieniu oka zostaliśmy otoczeni przez funkcjonariuszy. 

- Musimy stąd spadać. - Freddy zwrócił się do Franky, dając jej do zrozumienia, że ma nas stąd teleportować. 

- Nie macie drogi ucieczki! Ręce do góry i na ziemię! - krzyknął Richard. Franky przestała zajmować się samochodem, gdyż koleś i tak razem z nami był otoczony przez policję, i chwyciła nas za ręce. Zanim jednak teleportowaliśmy się w inne miejsce, w oddali ujrzałam tajemniczą postać, która bacznie nam się przyglądała. 

*Rose*   

Chociaż bardzo się starałam, nie mogłam trzymać w sobie tego, co zobaczyłam w łazience. Franky tak naprawdę jest siwa? Te włosy, które znalazłam na szczotce naprawdę mogły należeć do niej?! To mi się w głowie nie mieści. Musiałam z kimś o tym porozmawiać, a najbardziej odpowiednią do tego osobą wydał mi się być chłopak, który już od jakiegoś czasu całkowicie zawładną moimi myślami. 

- Sal, Sal poczekaj, musimy koniecznie pogadać! - dogoniłam jasnowłosego i ciężko dysząc, oparłam się na jego ramieniu. 

- Co się dzieje, Rose? 

Hunter Street : Ciernista RóżaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz