15. Rozmowa z psychologiem

95 7 1
                                    

*Sal*

Ponieważ Rose nie było dzisiaj w szkole, postanowiłem do niej wpaść z zeszytami i przy okazji sprawdzić, jak się czuję po tym wszystkim, co wydarzyło się wczorajszego wieczoru. Na całe szczęście pani Stars pozwoliła mi wejść, mówiąc, że bardzo wiele o mnie słyszała. Dziwnie tak trochę, że dziewczyna wspominała o mnie swojej mamie, ale to teraz nieistotne. Pani Stars zaprowadziła mnie do pokoju swojej córki, po czym delikatnie otworzyła drzwi. 

- Rose, kwiatuszku, masz gościa. - oznajmiła łagodnie. 

- W takim razie powiedz mu, żeby przyszedł kiedy indziej. - oznajmiła, leżąc skulona na łóżku odwrócona tyłem do nas. Widać, że nie było z nią najlepiej.  

- Rose, to ja. - odezwałem się, czym zwróciłem na siebie uwagę dziewczyny. 

- Zostawię was. - pani Stars opuściła pokój córki, natomiast ja podszedłem do niej i usiadłem obok. 

- Przyniosłem ci zeszyty, byś mogła odpisać lekcje. Jeśli chcesz, mogę tylko je zostawić i od razu wyjść. 

- Nie, zostań ze mną. - Rose chwyciła mnie za rękę. - Bardzo się cieszę, że przyszedłeś. 

- Jak się w ogóle czujesz? 

- Nadal nie potrafię pozbierać się po tym, co się wczoraj wydarzyło. - przyznała, zaciskając powieki, z których momentalnie wypłynęły łzy. Od razu ją przytuliłem. 

- Spokojnie, już dobrze. Jesteś już bezpieczna. 

- Nie, wcale nie! - Rose rozpłakała się na dobre. - Tak naprawdę nikt w Amsterdamie nie jest bezpieczny, póki Świetlna Trójka jest na wolności! - nie zgadzałem się z nią w ogóle, ale nie mogłem jej tego powiedzieć. Nie w tej chwili. 

- Nie martw się, twój tata na pewno wymyśli sposób, żeby ich unieszkodliwić. - zapewniłem, chociaż moja wypowiedź ani trochę nie zgadzała się z głosem sumienia. 

- Zrobi to dla ciebie. - to akurat było szczere. 

- Boje się, że nie podoła. Boję się, że któreś z nich go skrzywdzi. Boję się, że przez te dziwadła mogę stracić tatę. 

- Wiem, że jest ci trudno w to uwierzyć, ale naprawdę nie masz się czego bać... - rozważałem w głowie, czy nie powiedzieć dziewczynie całej prawdy o moim napromieniowanym rodzeństwie, ale ostatecznie zrezygnowałem z tego pomysłu. Miałem dać Rose więcej czasu, więc jej go daję. - Cokolwiek nie miałoby się wydarzyć, pamiętaj, że ja zawsze będę przy tobie. 

- Dziękuję, Sal. Jesteś najlepszy na świecie. 

*Richard*

Nie mogłem skupić się na dopracowaniu szczegółów dotyczących dorwania Świetlnego Trio, gdyż przez cały czas myślałem o swojej córce. Rose nie poszła dziś do szkoły, bo z powodu tych dziwadeł w ogóle boi się wychodzić z domu. Muszę coś z tym zrobić. Jestem to winien swojej córce oraz całej reszcie miasta.

- Jak tam idzie panu snucie planów na wielkie uderzenie? - spytała pani White, która była na tyle uprzejma, by zaparzyć mi kawę. Kobieta podała mi jeden z trzymanych przez siebie, kubków. Przyjąłem go z wdzięcznością, po czym upiłem niewielki łyk gorącego napoju. Minęła krótka chwila, nim zdobyłem się na to, by szczerze odpowiedzieć na pytanie:

- Nijak. Nie potrafię się skupić na niczym innym, jak na sytuacji, której doświadczyła moja córka. Świetlna Plazma ją zaatakowała, a ja nie mogę nic na to poradzić. Czuję się taki... bezsilny, co jeszcze bardziej mnie frustruje. Moja córka boi się wyjść z domu, ponieważ ją zawiodłem. Zawiodłem, jako policjant, ale jeszcze bardziej zawiodłem, jako ojciec. 

Hunter Street : Ciernista RóżaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz