*Sal*
Ponieważ Rose nie było dzisiaj w szkole, postanowiłem do niej wpaść z zeszytami i przy okazji sprawdzić, jak się czuję po tym wszystkim, co wydarzyło się wczorajszego wieczoru. Na całe szczęście pani Stars pozwoliła mi wejść, mówiąc, że bardzo wiele o mnie słyszała. Dziwnie tak trochę, że dziewczyna wspominała o mnie swojej mamie, ale to teraz nieistotne. Pani Stars zaprowadziła mnie do pokoju swojej córki, po czym delikatnie otworzyła drzwi.
- Rose, kwiatuszku, masz gościa. - oznajmiła łagodnie.
- W takim razie powiedz mu, żeby przyszedł kiedy indziej. - oznajmiła, leżąc skulona na łóżku odwrócona tyłem do nas. Widać, że nie było z nią najlepiej.
- Rose, to ja. - odezwałem się, czym zwróciłem na siebie uwagę dziewczyny.
- Zostawię was. - pani Stars opuściła pokój córki, natomiast ja podszedłem do niej i usiadłem obok.
- Przyniosłem ci zeszyty, byś mogła odpisać lekcje. Jeśli chcesz, mogę tylko je zostawić i od razu wyjść.
- Nie, zostań ze mną. - Rose chwyciła mnie za rękę. - Bardzo się cieszę, że przyszedłeś.
- Jak się w ogóle czujesz?
- Nadal nie potrafię pozbierać się po tym, co się wczoraj wydarzyło. - przyznała, zaciskając powieki, z których momentalnie wypłynęły łzy. Od razu ją przytuliłem.
- Spokojnie, już dobrze. Jesteś już bezpieczna.
- Nie, wcale nie! - Rose rozpłakała się na dobre. - Tak naprawdę nikt w Amsterdamie nie jest bezpieczny, póki Świetlna Trójka jest na wolności! - nie zgadzałem się z nią w ogóle, ale nie mogłem jej tego powiedzieć. Nie w tej chwili.
- Nie martw się, twój tata na pewno wymyśli sposób, żeby ich unieszkodliwić. - zapewniłem, chociaż moja wypowiedź ani trochę nie zgadzała się z głosem sumienia.
- Zrobi to dla ciebie. - to akurat było szczere.
- Boje się, że nie podoła. Boję się, że któreś z nich go skrzywdzi. Boję się, że przez te dziwadła mogę stracić tatę.
- Wiem, że jest ci trudno w to uwierzyć, ale naprawdę nie masz się czego bać... - rozważałem w głowie, czy nie powiedzieć dziewczynie całej prawdy o moim napromieniowanym rodzeństwie, ale ostatecznie zrezygnowałem z tego pomysłu. Miałem dać Rose więcej czasu, więc jej go daję. - Cokolwiek nie miałoby się wydarzyć, pamiętaj, że ja zawsze będę przy tobie.
- Dziękuję, Sal. Jesteś najlepszy na świecie.
*Richard*
Nie mogłem skupić się na dopracowaniu szczegółów dotyczących dorwania Świetlnego Trio, gdyż przez cały czas myślałem o swojej córce. Rose nie poszła dziś do szkoły, bo z powodu tych dziwadeł w ogóle boi się wychodzić z domu. Muszę coś z tym zrobić. Jestem to winien swojej córce oraz całej reszcie miasta.
- Jak tam idzie panu snucie planów na wielkie uderzenie? - spytała pani White, która była na tyle uprzejma, by zaparzyć mi kawę. Kobieta podała mi jeden z trzymanych przez siebie, kubków. Przyjąłem go z wdzięcznością, po czym upiłem niewielki łyk gorącego napoju. Minęła krótka chwila, nim zdobyłem się na to, by szczerze odpowiedzieć na pytanie:
- Nijak. Nie potrafię się skupić na niczym innym, jak na sytuacji, której doświadczyła moja córka. Świetlna Plazma ją zaatakowała, a ja nie mogę nic na to poradzić. Czuję się taki... bezsilny, co jeszcze bardziej mnie frustruje. Moja córka boi się wyjść z domu, ponieważ ją zawiodłem. Zawiodłem, jako policjant, ale jeszcze bardziej zawiodłem, jako ojciec.
CZYTASZ
Hunter Street : Ciernista Róża
FanfictionHunterowie postanawiają wspomóc policję w zbadaniu sprawy zaginięcia ośmiorga dzieci z amsterdamskich domów. Do sprawy przyłączają się również Franky, Freddy i Sam, mimo iż jako superbohaterowie nie cieszą się już zaufaniem miejskiej policji. Chocia...