Obudziłam się z wielkim bólem głowy. Przecież wczoraj nic nie piłam... Zaczęłam sobie przypominać wszystko co sie wczoraj stało i z moich oczu zleciały łzy.
Najpierw jedna.
Potem kolejna.
Aż w końcu miałam całe mokre policzki. Moim szlochaniem obudziłam Nairobi, która przy mnie leżała.
-Błagam Nairobi powiedz, że to był tylko sen- patrzyłam na nią z nadzieją. Ta jednak tylko pokiwała przecząco głową i złapała mnie za ręke.
Pomyślałam, że po co mam się nad sobą użalać. Stało się. Czasu nie cofne. Teraz muszę trzymać dumnie uniesioną głowe u udawać, że nie ruszyło mnie to. Otarłam szybko łzy i uśmiechnęłam się do brunetki.
-Za ile mamy najbliższy posiłek? Zrobiłam się głodna.- jakby na potwierdzenie moich słów mój brzuch głośno zaburczał. Roześmiałyśmy się bardzo głośno. Jednak mój obojczyk dał o sobie poważnie znać. Nairobi gdy to zauważyła zmieniła mi opatrunek. Rana nie wyglądała jakoś tragicznie, ale najlepiej tez nie było. Gdy patrzyłam na dziewczyne przypomniało mi się, że miałam z nią pogadać o Helsinkach (przepraszam nie wiem jak sie odmienia hah). Postanowiłam, że zrobię to po yy... śniadaniu? Obiedzie? Kolacji? Nie wiem jaka jest pora dnia.
-Za piętnaście minut mamy obiad. Jesteś pewna, że chcesz iść?- Nairobi nie była przekonana co do mojego pomysłu. Jednak gdy zobaczyła moją zaciętą mine od razu odpuściła.- Dziś pizza.
Kocham pizze! Cudownie zaczęty dzień! Każdy dzień mogłabym tak zaczynać. Może przejde na dietę pizzową? Poszukam takiej.
-Nairobi przechodzisz ze mną na diete pizzową?- pytam ją nie wiem czemu.
-Ty sie chyba nadal źle czujesz. Po kilku dniach pizza by ci się znudziła. Nie lepiej jest mieć bardziej urozmaicony jadłospis?- starała się brzmieć jak dietetyk, ale jej głos bardziej przypominał kelnera w restauracji.
-Zostawiam cię tu, żebyś mogła się ubrać. Uważaj na siebie i powoli przyjdź do jadalni. Zajme ci miejsce obok siebie.- mrugnęła do mnie i wyszła.
Postanowiłam nie malować się. Ubrałam za dużą bluze z napisem happy i czarne jeansy. Zadowolona z siebie ruszyłam do jadalni. W połowie drogi spotkałam Denvera, który lekko przytulił mnie na powitanie uważając na moją rane.
-Jak się czujesz? Nie boli cię?- spytał zatroskany. Miło mi strasznie, że się o mnie troszczą.
-Już lepiej naprawde.- odpowiedziałam z uśmiechem. Chłopak zaśmiał się tym swoim charakterystycznym śmiechem(polecam ogarnąć media na górze hah) i przyciągnął mnie do siebie obejmując ramieniem.
Szliśmy tak aż do jadalni. Wszyscy spojrzeli na nas jak na kosmitów. Na moje szczęście obok Nairobi były wolne dwa miejsca. Usiadłam na tym bliżej dziewczyny, a Denver zajął miejsce obok mnie. Wiedziałam, gdzie siedzi Rio, ale nie zamierzałam zaszczycić go spojrzeniem. Zabrałam kawałek pizzy z talerza Denvera, a ten szczerze oburzony odwrócił się do mnie tyłem.
Zaczęłam go szturchać palcami w plecy. Wow ale ma twarde plecy. Jak każdy chyba. Hmmm... Co by tu zrobić. Uszczypnęłam go w ramie, na co ten podksoczył. Wszyscy zaczęli się śmiać. Odwrócił się do mnie i szepnął "jeszcze tego pożałujesz'' i zaczął mnie łaskotać w szyje. Skąd on wiedział, że mam tam łaksotki? Może strzelał? Nie wiem i pewnie nigdy się nie dowiem.
-Przestań!!- próbowałam mu się wyrwać, ale był za silny. Skubany. Skręcałam się ze śmiechu, dopóki nie odezwał się Profesor:
-Błagam was uspokójcie się. Zachowujecie się jak dzieci!- ale także się zaśmiał.
Co dziwne nie zabolał mnie obojczyk. Właśnie! Gdzie jest Tokio? Rozejrzałam się po stole omijając wzrokiem pewnego bruneta i nigdzie jej nie zobaczyłam.
-Tokio nie przyszła. Nie wiemy czemu.- Berin wzruszył ramionami. On mi czyta w myślach czy jak? Dziwne.
Bez zbędnego przedłużania wzięłam się za jedzenie.
******
Przepraszam ze taki krotki ale nie wiedzialam co napisac.
Dobranoc skarby❤
CZYTASZ
Relegated/✔ZAKOŃCZONE✔
FanfictionAmerica poprostu chciała tam być. Dokonać największego napadu w historii świata. DRUGA CZĘŚĆ- "SECOND CHANCE/ DENVER"