na górze Profesor-Glonojad dla doesnotcompete
Weszłam do pokoju Nairobi. Na szczęście
dziewczyna w nim była.-Dzień dobry szanowna pani Czarnobyl. Co panią do mnie sprowadza?- powiedziała Nairobi poważnym głosem.. Zaśmiałyśmy się obydwie.
-Dzień dobry panno Nairobi. Przyszłam tu porozmawiać o moich sprawach miłosnych.-opowiedziałam jej o tym co powiedział mi Berlin i moich rozterkach.
-Myślę, że Berlin ma racje.- powiedziała to normalnym tonem.- To lepiej dla ciebie! Denver jest tobą widocznie zainteresowany. Szkoda by było nie wykorzystać takiej szansy.
Uśmiechnęła sie do mnie, a ja w duchu przyzznałam jej rację.
-Ide do Denvera. Pogadam z nim i może coś z tego wyjdzie.- powiedziałam zadowolona i wyszłam z jej pokoju. Jednak szybko sie wróciłam i spytałam- Wyglądam w porządku?
-Nie. Musimy cie trochę ogarnąć.- powiedziała i pociągnęła mnie w swoją strone. Uczesała mi włosy, lekko pomalowała i spsikała perfumami. Naprawde nie wiem po co.
-No trochę to zajęło.- usłyszałam głos przyjaciółki.
-Co?- spytałam zdziwiona.
-Żeby z potwora zamienić cię w normalną laske.- wybuchnęła śmiechem i wypchnęła mnie ze swojego pokoju.
Gdy zamknęła drzwi, ja wpadłam na kogoś. Prosze, żeby nie on, prosze prosze prosze....
Kurwa.
To on.
-Gdzie sie tak odjebałaś co?- spytał agresywnym tonem. Jeszcze niedawno błagał mnie żebym z nim pogadała.
Ż A ŁO S N E.-Daj mi spokój.- próbowałam przejść obok niego, ale ten skutecznie zagrodził mi drogę.
-Wyjaśnijmy sobie coś.- powiedziałam już nieźle wkurzona.- Zraniłeś mnie. Bardzo zraniłeś. Dla mnie już nie istniejesz.
Powiedziałam to zbyt ostrym tonem. Tak naprawdę nadal go kochałam, ale do cholery jasnej, właśnie szłam do Denvera żeby o nim Z A P OM N I E Ć. Czy ja muszę mieć takie szczęście?
-Daj mi to wytłumaczyć, proszę.- jego ton z agresywnego zmienił się w błagalny. Już miałam go odepchnąć, ale podszedł do nas Profesor mówiąc:
-Yhm. Idziemy pograć w piłkę nożną.- byłam mu w tym momencie bardzo wdzięczna.
Rio wkurzony odszedł. A ja powiedziałam do Profesora:
-Z nieba mi spadłeś.- przytuliłam go, na co ten sztywno odwzajemnił uścisk.- Za kilka dni napadamy na mennice. Czy jesteś pewien, że to dobry czas na granie w piłkę nożną?
-Jak najbardziej, Americo. A my sobie jeszcze pogadamy o tobie i Rio. I o tobie i Denverze.- pogroził mi palcem, a ja się zaśmiałam. Razem poszliśmy przed domek i tam podzieliliśmy się na dwa zespoły. Ja, Nairobi, Denver i Berlin, kontra Tokio, Rio, Helsinki i Oslo. Moskwa źle się czuł i nie mógł grać.
-Rozjebiemy ich.- do ucha szepnął mi Denver. Wiem, że ma rację. Tam tylko Rio umie grać. Nie wiem czy się chwaliłam, ale gram w piłkę nożną od dziecka. Plus trenowałam siatkówke i piłkę ręczną.
Po pierwszej połowie wygrywaliśmy cztery do jednego.
Właśnie biegłam do bramki, na której stał Oslo, gdy Tokio dosłownie wjebała się we mnie. Poczułam ból w obojczyku i zemdlałam. Zajebie suke.
Obudziłam się w moim pokoju. Tuż obok mnie siedziała Nairobi, a w rogu pokoju leżał Denver.
-Obudziła się! Denver leć po Profesora i Moskwe!- krzyknęła Nairobi, a ja instynktownie dotknęłam uszu.- Tak się cieszę, że się obudziłaś. Tokio to świruska. I uprzedzając twoje pytanie, spałaś kilka godzin, ja, Denver, Moskwa, Berlin i Profesor tu siedzieliśmy. Poprostu oni poszli się napić.
W tym samym momencie do pokoju wpadli wyżej wymienieni panowie. Wszyscy mieli wymalowaną ulge na twarzy.
-Super, że już sie obudziłaś.- pierwszy odezwał się Denver.- Zmienię jej opatrunek. Zaraz bedziecie mogli wejść.
Wypchnął wszystkich za drzwi, czym wywołał u mnie szczery śmiech. Zabrał się do zmieniania opatrunku. Robił to delikatnie, jakbym była z porcelany. Jak już skończył uśmiechnął się do mnie. Chłopak pochylił się nade mną i lekko pocałował. Oddałam pocałunek. Jego wargi były zimne, ale przyjemne.
Nasz pocałunek przerwał dobijający się do pokoju Rio.
-Chcę ją tylko zobaczyć!- wrzeszczał jak opętany- Błagam was! Jak ona sie czuje?!
Denver niechętnie wstał i powiedział do chłopaka:
-Rio daj sobie spokój. Każdy ci to powtarza, ale zrobie to jeszcze raz: Zraniłeś ją.
-Nis pamiętasz zasady? Dziewczyn kumpla jest nietykalna! Obiecaliśmy to sobie.- wypluł to z siebie z wielką ilością jadu.
-Ziom, to nie tak działa. Sory, jeśli i ja i Czarnobyl tego chcemy to co z tym zrobisz? Gówno. Przyjacielu lepiej stąd idź.- zamknął mu drzwi przed nosem.
-Bo ty tego chcesz prawda?- spytał sie mnie z nadzieją w oczach. Przy Denverze nie czułam tego samego co przy Rio, ale przecież nie zaszkodzi spróbować.
-Tak.- nagle dostałam deja vu. Przypomniała mi się tamta noc z Rio. Szybko wyrzuciłam te wspomnienie z głowy i spojrzałam na Denvera. Ten położył się obok mnie i przysunął do swojego boku. Polubiłam jego zapach.
-To bardzo dobrze.- uśmiechnął się i pocałował mnie w głowe.-Idź się jeszcze prześpij. Zauważyłaś, że ostatnio dużo śpisz?
Zaśmiałam się i nagle poczułam się senna. Wtuliłam się tylko bardziej w chłopaka i poszłam spać.
Śnił mi się Rio. Musiałam wybierać pomiędzy nim a Denverem. Nagle Rio zastrzelił Denvera. Obudziłam się zlana potem i zobaczyłam, że chłopak nadal leży obok mnie. Ponownie zasnęłam
Tym razem nie śniło mi się nic.
*******
Jestem dumna z tego rozdziału!!
CZYTASZ
Relegated/✔ZAKOŃCZONE✔
FanfictionAmerica poprostu chciała tam być. Dokonać największego napadu w historii świata. DRUGA CZĘŚĆ- "SECOND CHANCE/ DENVER"