- Na pewno wiesz co robisz? - Pełen wątpliwości głos Ginny dobiegł do jej uszu, na co zacisnęła zęby i warknęła:
- Oczywiście, że wiem.
Rudowłosa dziewczyna kiwnęła głową, próbując zatuszować rozbawienie. Ewidentnie rozstanie jej przyjaciółki z Ronem było bardziej brutalne w skutkach niż myślała.
Bo Hermiona siedziała właśnie na fryzjerskim fotelu i patrzyła z satysfakcją jak jej długie brązowe kosmyki lądują na podłodze ścinane przez wprawną fryzjerkę za pomocą różdżki.
- Farbujemy? - Wysoka kobieta spojrzała na postać widoczną w dużym lustrze i uśmiechnęła się delikatnie, gdy klientka przytaknęła gwałtownie.
- Tak, najbardziej szalony kolor jaki tylko może pani wymyślić.
- Nie! - Ginny zaprotestowała gwałtownie i poderwała się z miękkiego fotela. - Bez przesady, nic radykalnego. - Powiedziała wyobrażając sobie głowę przyjaciółki we wściekłym różu. - Może... Blond? Nie jakiś sztuczny, taki, który rozjaśni jej twarz. - Dodała z miną znawcy.
Hermiona zmrużyła oczy, ale ostatecznie przystała na propozycję, bo blond był dla niej całkiem radykalny, wbrew temu co mówiła Ginny.
Niedługo potem patrzyła na swoje odmienione oblicze i... Nie poznawała samej siebie.
- Wow. - Pani Potter mruknęła z zadowoleniem i podeszła do niej by przejechać palcami po jej nowych włosach - krótkich, gładkich, lśniących, błyszczących subtelnym blondem.
- Chyba jest okej... - Hermiona przekrzywiała głowę obserwując się w lustrze z każdej strony.
- Wyglądasz super! Jak nie ty. - Słowa opuściły usta Ginny zbyt szybko, bez porozumienia z mózgiem.
Z twarzy jej przyjaciółki zniknęło szczęście, a zastąpił smutny grymas.
- Och... Może pójdziemy do Esów? - Rudowłosa dziewczyna zapytała pospiesznie, chcąc udobruchać nieszczęśliwą Hermionę. - Widziałam, że przywieźli dostawę, na pewno znajdziesz dla siebie coś fajnego...
Świeżo stworzona blondynka uśmiechnęła się lekko, bo książki zawsze poprawiały jej humor. One nigdy jej nie zawiodły.
*
- Hermiono, nie chcę cię popędzać, ale Harry niedługo wróci z pracy, a ja nawet nie zaczęłam myśleć o tym co podać mu na obiad... Wiesz, że głodny Potter to potwór. - Ginny mruknęła w stronę zaaferowanej przyjaciółki, która z miną zachwyconego dziecka przeglądała tytuły w dziale ksiąg o runach.
- Jak chcesz to idź już, trafię przecież sama do domu. - Odparła tamta machając ręką.
- Na pewno? - Drobna zmarszczka pojawiła się między miedzianymi brwiami, ale zniknęła po chwili, bo przyjaciółka ucałowała jej policzek i popchnęła w kierunku wyjścia.
- Oczywiście, jestem już duża, poradzę sobie. - Dodała z uśmiechem i wróciła wzrokiem do stosu leżących przed nią książek.
- Do zobaczenia jutro wieczorem. - Ginny pomachała na do widzenia i zniknęła układając w głowie plan działania na następną godzinę. Brak obiadu będzie musiała zrekompensować sesją w sypialni, tylko w ten sposób okiełzna swojego męża. Znała go przecież jak nikt.
Hermiona tymczasem skupiła się na nowym wydaniu Run w mugolskim świecie. Prawda czy mit? Uwielbiała runy, były tak... Ułożone. Wpisywały się w schemat, miały konkretne znaczenie. Były... Sztywne.
Uniosła głowę gwałtownie i brutalnie zatrzasnęła opasłą księgę. Cholera, może jej problem był większy niż myślała? Była nudziarą aż do cna, nawet jej zainteresowania były nudne.
Odrzuciła więc książkę i przeszła do działu z poradnikami. Może znajdzie coś, co jej pomoże?
Gdy wyszperała między regałami obiecujący tytuł - Poradnik dla Obsesyjnie Kompulsywnych Czarodziejów, wsunęła go pod pachę i poszła zapłacić, rzucając tęskne spojrzenia w kierunku działu runicznego. Nie, nie wróci tam. Stara Hermiona by to zrobiła, nowa odwróciła głowę i ruszyła pewnym krokiem do kasy.
*
- Nakarmić kota, uporządkować ubrania w szafie, napisać list do Neville'a... - Mruczała pod nosem opuszczając księgarnię z zamyśloną miną.
Na tyle zamyśloną, że nie zauważyła jak wpada na czyjąś imponującą sylwetkę, co skutkowało wylądowaniem na twardym bruku i rozsypaniem zakupów.
Na dodatek torba zsunęła się z jej ramienia, a cała zawartość wypadła na ziemię.
- Merlinie, przepraszam! - Powiedziała nieprzytomnie i zaczęła zbierać z ziemi swoją własność.
Wysoki mężczyzna, na którego wpadła, schylił się i zaczął jej pomagać. Gdy ich oczy się spotkały, zamrugała gwałtownie, a zduszony jęk opuścił jej usta.
- Malfoy?
Draco zmarszczył czoło i pomógł jej podnieść się z chodnika. Potem zapytał niepewnie:
- Znamy się?
Parsknęła z niedowierzaniem, bo ten dupek jej nie poznał. To na pewno przez nową fryzurę.
- Niestety tak. - Odparła i założyła kosmyk jasnych włosów za ucho eksponując swoją twarz.
- Ooooch... - Wymruczał ze zrozumieniem. - Granger, gdzie twoja szopa?
Uśmiechnęła się złośliwie i otrzepała spodnie przyjmując od niego swoje książki. Kupiła też kilka o magicznym ogrodnictwie - to dla Neville'a, który niedługo miał urodziny. Zamierzała mu je wysłać sową do Hogwartu, bo tam przecież mieszkał. Był nauczycielem Zielarstwa i nie opuszczał zamku nawet w wakacje opiekując się swoimi cennymi roślinami.
- To nie twoja sprawa. - Odparła i obróciła się na pięcie, bo nie zamierzała mu się tłumaczyć ze swojego nowego wizerunku.
Patrzył jak odchodzi obładowana książkami. Jak zwykle... Skończyli szkołę ładnych parę lat temu, a ona wciąż była mentalną kujonką. Cała Granger.
A potem zauważył, że na ziemi została jedna książka, która wyglądem przypominała raczej notes.
Już chciał za nią zawołać i oddać zgubę, ale jego spojrzenie przykuły złote litery widniejące na okładce. Pamiętnik.
Co było dość nieoczekiwane. I oczywiście nie zamierzał się powstrzymać przed zajrzeniem do środka. W końcu był Draconem Malfoyem, nie miał żadnych skrupułów.
CZYTASZ
Twoich Oczu Blask - Dramione
Fanfiction"Nie mógł nic na to poradzić. Gubił się w jej spojrzeniu. To było silniejsze od niego."