- Nadal nie wierzę, że tu jesteś. - Mruknęła ochryple i wydmuchała głośno nos.
Draco westchnął z bólem i narzucił na siebie duży koc. Jej koc, który mu wręczyła, gdy znaleźli się w jej domu.
Bo najwyraźniej poranne kąpiele w zimnym jeziorze to nie był najlepszy pomysł. Dla żadnego z nich.
- Ja też. - Odparł i położył głowę na miękkim wezgłowiu kanapy. - Kiedy eliksiry zaczną działać? - Wychrypiał, czując jak drapie go w gardle, a głowę toczy gorączka.
- Niedługo. - Powiedziała i otuliła się szczelniej grubym puchatym szlafrokiem.
Siedzieli razem na kanapie, wyglądając jak obraz nędzy i rozpaczy i wpatrywali się nieprzytomnie w sufit, który chyba potrzebował już malowania.
- Muszę przyznać, że całkiem dobrze pływasz, Granger. - Powiedział nagle i naciągnął wyżej koc, bo zrobiło mu się strasznie zimno.
- Pływam od dziecka. - Odparła wzruszając ramionami. - Dziadek mnie nauczył…
Przymknęła powieki i uśmiechnęła się na wspomnienie mężczyzny, dla którego zawsze była małą dziewczynką. Bo dziadek Granger uważał ją za swoje oczko w głowie. Przynajmniej do czasu kiedy mając czternaście lat była świadkiem jak odchodzi z tego świata targany ciężką chorobą nowotworową.
- Mój dziadek też był bardzo przyjemnym typem. - Malfoy powiedział nagle, wykrzywiając usta w grymasie. - Trafił do Azkabanu za znęcanie się nad Mugolami.
Otworzyła oczy, bo siedzący obok mężczyzna spiął się zauważalnie.
- Nie wybieramy sobie rodziny… - Odparła i zerknęła na niego, bo prychnął z ponurym rozbawieniem.
- Jasne, że nie. Ale kiedy należy się do pieprzonej arystokracji, nie wybiera się niczego.
Był rozgoryczony. I chyba szczery. Co było dość zaskakujące. Bo odbiorcą jego szczerości była właśnie ona. Ona - dziewczyna mugolskiego pochodzenia.
Najwyraźniej musiał mieć dużą gorączkę. Bo chyba majaczył.
- Wiesz, że to nieprawda. - Mruknęła po chwili przeciągającej się ciszy. - Jesteśmy wolnymi ludźmi, o wolnej woli. To my decydujemy o naszym życiu.
Przekrzywił głowę i spojrzał na nią beznamiętnie.
- Jak ty mało wiesz, Granger… - Rzucił i zamknął oczy by po chwili zasnąć głębokim snem.
Zamrugała i zsunęła się na oparcie zwijając się w kłębek.
Bo to było naprawdę dziwne. Malfoy tu, z nią, w jej niewielkim mieszkaniu.
Czuła się jednak zbyt chora by w ogóle się tym przejmować.
Niedługo potem także spała, bo eliksir w końcu zaczął działać.
CZYTASZ
Twoich Oczu Blask - Dramione
Fanfiction"Nie mógł nic na to poradzić. Gubił się w jej spojrzeniu. To było silniejsze od niego."