Buda, 1381
-Chcesz być królem? Pamiętaj, że i od ciebie wiele zależy. Rusz głową, zdobywaj Jadwigę... i nie tylko ją! Pamiętaj - korona i złoto. To jest w życiu najważniejsze! - mówiła do syna niecierpiącym sprzeciwu tonem księżna Viridis.
-Chcesz, żeby twój pomnik stanął kiedyś przy wejściu do naszego zamku?- dodawał książę Leopold. Widział z jakim zainteresowaniem chłopiec patrzył na godne postaci swoich przodków uwiecznione przy głównej bramie. - Posłuchaj tylko jak to brzmi: "Wilhelm I Habsburg, z Bożej łaski król Węgier i Polski, książę Austrii - mówił dumnie - o, albo to: Wilhelm I Wielki, z Bożej łaski...
-Dobrze, już dobrze, Lepoldzie - przerwała mu żona - Chyba nasz syn, przyszły twórca potęgi Habsburgów pojmuje, prawda, synu?
-Tak, matko - odpowiedział złotowłosy, blady, szczupły chłopak o jasnoniebieskich oczach swego ojca, pokłonił się rodzicom i wyszedł z komnaty.
-Mam nadzieję, żono, że wszystko pójdzie pomyślnie - rzekł Leopold. Przybył z małżonką na specjalne zaproszenie Bośniaczki, aby Jadwiga i Wilhelm mogli spędzić ze sobą trochę czasu. Ostatnio widzieli się przecież kilka lat temu. Leopold zacierał ręce - liczył na potwierdzenie zaręczyn oraz tego, że syn sięgnie z Jadwigą po koronę Węgier... oraz Polski, skoro nieodżałowana Katarzyna... Tak, szczerze współczuł Ludwikowi i Elżbiecie śmierci dziecka, ale oczyma wybraźni widział już swego syna tworzącego mocarstwo, o jakim nikomu w Europie nawet się nie śniło. Mniejsza już z miłością, choć dobrze by było, gdyby i jej nie brakło. Wtedy będziemy mieli Jadwigę, jak to mówią, w garści - pomyślał Leopold.
**** ****** ******
-Miłości moja, coś mi uczyniła - nuciła Jadwiga pod nosem starą pieśń, którą często śpiewała jej babka. Tanecznym krokiem wbiegła do komnaty i zakręciła się w pięknej nowej sukni, która była prezentem od Leopolda i Viridis. Od kilku tygodni miała wrażenie, że jest bohaterką jednej z historii miłosnych, w które z wypiekami na twarzy wczytywała się w zamkowej bibliotece, kiedy Margit myślała, że królewna uczy się haftu albo szkicuje. Całe życie nie miała kogoś, komu mogłaby powierzyć swoje myśli, uczucia aż w końcu całe serce. Całe życie łaknęła miłości, której nie dawali jej rozczarowani kolejną córką rodzice, ani wyróżniane przez nich do przesady siostry. Miała co prawda ukochaną babkę, ale matka nie pozwalała Jadwidze spędzać z nią zbyt wiele czasu. Lubiła też Margit, ale ona była jej opiekunką, więc musiała jej często czegoś zabraniać, coś nakazywać, wymagać i często zwracać uwagę. Ale Wilhelm... On słuchał z zainteresowaniem jej opowieści albo odczytywanych przez nią historii o rycerzach i wspaniałych damach. Sam nie umiał jeszcze czytać, ale to jej nie martwiło, przecież ma jeszcze dużo czasu na naukę. Wspólnie bez końca rozmawiali, wędrowali po zamkowych ogrodach, a wieczorami słuchali grajków, tańczyli i wspólnie chodzili na nieszpory do zamkowej kaplicy ale recytowali z podziałem na role fragmenty z Pieśni nad Pieśniami. Nie dalej jak wczoraj Wilhelm podarował jej ptasie gniazdko, po które wspiął się na najwyższe drzewo, oczywiście w tajemnicy przed wszystkimi. Parę dni wcześniej przyniósł jej gronostajowe futro, które sam upolował w czasie łowów z Leopoldem i Ludwikiem. Dzisiaj rano obudził ją dobiegający spod okna śpiew grajków, którzy sławili jej mądrość i urodę. Jadwiga uśmiechnęła się na samo wspomnienie, nigdy w życiu nikt jej nie powiedział, że jest taka piękna. Sama uważała, że jest dość ładna, babka często chwaliła jej urodę, ale to... Pod drzwiami natomiast, mimo mroźnej zimy, czekał kosz przepięknych róż, a w kwiatach ukryty był bilecik z wierszowanym wyznaniem miłości. Każdego dnia w chwilach między nauką czekały na Jadwigę jakieś miłe niespodzianki, na rzykład słodycze podkradzione przed Wilhelma z zamkowej spiżarni. Książę miał tylko jedną wadę - nie lubił Litwinów. Kiedy królewna opowiedziała mu baśń o wielkim kniaziu zaklętym w niedźwiedzia, Wilhelm powiedział, że to bujdy i nie chciał więcej słyszeć o tym. Zamiast tego opowiedział jej mrożącą krew w żyłach opowieść o swoim stryju, który miał rzekomo zginąć w misji chrystianizacyjnej na Litwie. Podobno Litwini przypalali go ogniem, łamali kołem, potem wrzucili do beczki pełnej wrzącego oleju, a na sam koniec poćwiartowali... Ale nie, Wilhelm pewnie coś przekręcił. To się zdarza. Zresztą... Powiedział kiedyś, że przy mnie nie może się skupić... Nie, to niemożliwe, przecież ten książę z Litwy, który tu był kiedyś, był taki miły... - myślała Jadwiga. Tak, Wilhelm był cudowny, a puste miejsce w sercu królewny wreszcie się wypełniło. Nie wiedziała ona jednak, że niespodzianki pomagają Wilhelmowi wymyślać jego matka i ojciec, a w szczególności włoski kuzyn, książę Luka Visconti, który przyjechał z nim do Budy i w wolnym czasie zwiedzał wszystkie zamkowe i kościelne biblioteki, ucząc się poezji. Nawet jeśli... Wkrótce przecież zostanie jej pełnoprawnym szwagrem, zresztą czy w obliczu takiego szczęścia mogłoby to mieć jakieś znaczenie?
CZYTASZ
Jadwiga i Jagiełło
FanficAlternatywna historia Korony Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego za czasów panowania Jadwigi Andegaweńskiej i Władysława Jagiełły inspirowana serialem "Korona Królów". Nie jest to opowiadanie historyczne tylko fanfiction pisane w c...