***
Była to noc pełna namiętności, czułości i miłosnych wyznań. Wreszcie mogli być razem - najbliżej, jak się da, bez komentarzy i ciekawskich spojrzeń. Wkrótce zasnęli wtulając się w siebie i ciesząc swoją obecnością.Jadwiga jak zawsze obudziła się dość wcześnie. Blade, lutowe słońce wlewało już swe światło przez ciężkie zasłony. Zamrugała oczami i popatrzyła w rozświetlone okno. Czy to wszystko nie jest snem? Czy to się naprawdę wydarzyło? Tak, najzupełniej, a upewniały ją miarowe oddechy i spokojne bicie serca Władysława, który tulił ją do siebie przez sen.
Na wspomnienie minionej nocy zarumieniła się i uśmiechnęła pod nosem. To było takie... przyjemne i... intensywne... Rozczuliła się na wspomnienie delikatności i tkliwości męża. Zarazem zachciało się jej śmiać na wspomnienie swojego strachu i wszystkich "mądrych rad", które dostała. Sterowanie mężem, rządzenie w łożu albo ofiara na ołtarzu małżeństwa? Dziś mogłaby zaśmiać się dostojnym matronom prosto w twarz. Tak, Gabija i Oleńka miały rację. Wystarczyło tylko zaufać mężowi i samej sobie. Po tym wszystkim czuła się inaczej - kochana, piękna, wolna i bardzo, bardzo szczęśliwa. Tak bardzo, że chciała od razu powiedzieć o tym Władysławowi, powitać go pocałunkiem i uśmiechem.
Przewróciła się na brzuch i spojrzała na śpiącego Jogaiłę. Biła od niego błogość i spokój. Po jego przystojnej twarzy błądził lekki uśmiech, jakby śnił o czymś przyjemnym. Był to tak rozczulający widok... Pomyślała, że dobrze, że tylko ona będzie widywać go takiego - ten wizerunek tak odbiegał od poważnego władcy Litwy, którym był na co dzień. Aż strach budzić... Przypomniała sobie, że Skirgiełło mówił, że to pierwszy śpioch całego księstwa. I dobrze, będzie miała taki widok każdego ranka...
Podciągnęła się wyżej i pocałowała go w czoło, a potem w policzek. Zamruczał coś i uśmiechnął się, ale wciąż się nie budził. Dopiero gdy musnęła jego usta, uśmiechnął się szerzej i popatrzył na nią sennymi, zielonymi oczami.
- Dzień dobry, kochany - uśmiechnęła się uroczo. Wciąż senny Jagiełło zamrugał oczami, gdy ciemne włosy żony połaskotaly mu twarz.
- Jadwiga... - wymamrotał.- Dzień dobry, moja śliczna.
- A kogo innego się spodziewałeś tutaj, panie? - spytała żartobliwie. On poderwał się i znienacka mocno pocałował ją w usta.
- Nikogo. Tylko śniłaś mi się w nocy, a teraz jesteś tu i nie znikasz. To cudowne - podparł głowę ręką i wpatrzył się w żonę z troską. - Jak się czujesz?
- Bardzo dobrze, a ty? - uśmiechnęła się uroczo.
- W takim razie ja też - otoczył ją ramieniem.
- Nikt mi nie mówił, że bycie z mężem jest takie piękne... - zaczęła bawić się kosmykiem włosów - i... intensywne- przygryzła wargę rumieniąc się. Władysław nie mógł powstrzymać uśmiechu. Była taka słodka, urocza i niewinna.
- A co ci mówili?
- Że to powinność dynastyczna, święty obowiązek żony, okazja by kręcić mężem albo wręcz przeciwnie okazywanie posłuszeństwa... - przerwał jej głośny wybuch śmiechu.
- A to paradne! Dużo jeszcze masz w zanadrzu tych mądrości? - pytał przez śmiech. - Przynajmniej będziemy mieli z czego się śmiać...
- To prawda - śmiała się razem z nim. - Teraz wiem, że nie można w to wierzyć...
- Ale w opowieści o księciu litewskim wysokim jak dąb, wielkim jak tur i brutalnym jak włochaty niedźwiedź z haremem żon na dodatek już uwierzyłaś - Władysław postanowił się podroczyć i udawał zawiedzionego. - Czy nie dlatego wysłałaś do mnie posła, żeby mi się przyjrzał dokładnie?
CZYTASZ
Jadwiga i Jagiełło
FanfictionAlternatywna historia Korony Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego za czasów panowania Jadwigi Andegaweńskiej i Władysława Jagiełły inspirowana serialem "Korona Królów". Nie jest to opowiadanie historyczne tylko fanfiction pisane w c...