10. "To ty..."

1.5K 35 113
                                    

Zbrojownia na Wawelu
Rycerz Jaśko wszedł po nocnej warcie do zbrojowni. Pod nieobecność Niemierzy zastępował go na funkcji kapitana straży. Ziewał przeciągle. Jeszcze tylko zostawi broń i uda się na zasłużony odpoczynek. Myślami biegł  do domu, gdzie jego żona Jagna szykowała już posłanie i coś do przegryzienia. Nagle usłyszał dziwny świst. Jakby ktoś przecinał mieczem powietrze. Zdziwił się, nikogo o tej porze nie powinno tutaj być. Poszedł za głosem, popatrzył... i oniemiał. Młoda królowa, którą widział na korytarzach ledwie kilka razy stała na środku pomieszczenia. W ręku trzymała wyraźnie zbyt ciężki dla niej miecz i dzielnie, chociaż z pewnym trudem i trochę niezdarnie powtarzała chwyty, które musiała zaobserwować w czasie walk na turniejach w Budzie. Był to uroczy i rozbrajający widok. Rycerz z trudem stłumił śmiech i przywołał się do porządku. Przecież o królowej nie wypada tak myśleć. A jeśli coś jej się stanie? Wtedy Niemierza chyba głowę by mu urwał po powrocie z Sierakowa. Nie wiedział jak zacząć tą rozmowę, jak zwrócić się do królowej, ale przecież ona zaraz naprawdę zrobi sobie krzywdę. Jednak zanim zebrał myśli zakręciło mu się w nosie i kichnął głośno. Jadwiga odwróciła się trzymając broń przed sobą.
- Ktoś ty? - zapytała podejrzliwie.
- Zzzz... zastępca kapitana straży- wyjąkał rycerz i padł na kolana. Myślał, że tak trzeba zwraca  się do władczyni.- Wybacz, pani, ale... Tttoo... Niebezpieczne
- Doprawdy? Podobno odpowiadasz za to, żebym była bezpieczna- odparła niezwruszona.
- Ależ, pani... To jest dla ciebie za ciężkie... Może coś ci się stać...
- To przynieś mniejszy miecz- poleciła Jadwiga.
- Pani...
- Na co tak patrzysz? Idź- ponagliła.
- Kiedy, pani... Mąż cię obroni w razie czego... I my wszyscy- wyprezyl się jak struna.
- Andegawenka u boku Litwina musi umieć się bronić. Dlatego dobrze, że tutaj jesteś. Jak ci na imię? - zapytała oddając ciężki miecz rycerzowi.
- Jaśko - odparł mężczyzna czując, że kurczy się w środku.
- W takim razie, Jaśku, nauczysz mnie władać mieczem i strzelać z łuku. Muszę to umieć, królowa Anna, żona króla Kazimierza potrafiła.
Rycerz otworzył szeroko usta ze zdziwienia.
- To rozkaz- rzekła niecierpiącym sprzeciwu tonem Jadwiga. Rycerz poszedł po mniejszą broń modląc się, by nikt się nie dowiedział o tej nauce. Jadwiga założyła ręce w geście dumy. Żaden mąż z Litwy jej nie uchybi i nie będzie nią żądził. Nawet jeśli jest dzikim niedźwiedziem z koszmaru albo wielkim jak tur mężczyzną, którym niewiasty podobno straszą dzieci, kiedy są niegrzeczne.

Lublin, zamek  

-Wielki książę litewski, Jogaiła- prawił mocnym, pewnym głosem Spytek w wielkiej sali lubelskiego zamku. Trwał właśnie zjazd panów, w czasie którego mieli formalnie obrać nowego władcę. - Książę, a wkrótce nasz król. Wiele razy dowiódł swojej mądrości i dzielności - rzesza panów wpatrywała się ze skupieniem w swego... za chwilę już króla. Będzie wielkim chrześcijańskim władcą. Potomni będą wspominać ten dzień z wdzięcznością - Dymitr, Jan z Kościelca pokiwali głowami z aprobatą. Książę Skirgiełło stojący u boku brata popatrzył triumfująco na wszystkich zgromadzonych. Witold zmarszczył czoło, chciał porządzić sobie w Wilnie, a nie tkwić tutaj u boku brata. - Bo kiedy Jogaiła - tu Spytek i książę wymienili szerokie uśmiechy - wraz z całym swoim ludem przyjmie chrzest spełni się wielkie Boże dzieło, a Królestwo Polskie i Litwa stworzą mocarstwo któremu żadna siła nie zdoła zagrozić. Pytam zatem -wziął głęboki wdech, by utrzymać silny głos serce bowiem waliło mu jak oszalałe. Mimo woli zacisnął palce na srebrnym pierścieniu z orłem, który dziedziczył po ojcu i dziadku. Żeby tylko wzruszenie nie odebrało mu mowy. - Czy jesteście radzi sojuszowi z Litwą?

-Radzi!

- Czy jesteście radzi związkowi Jogaiły z królem Polski Jadwigą!

-Radzi! - odkrzyknęli panowie, a Jogaiła wymienił ukradkowy uśmiech ze Skirgiełłą. 

Jadwiga i JagiełłoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz