15. "Miłość rządzi Wawelem"

1.7K 35 181
                                    

***

Olgierdowicze przygotowujący się do chrztu zyskali wolne popołudnie, kiedy ksiądz Trąba został wezwany do umierającego. Biskupa także zatrzymały jakieś ważne sprawy i nadal nie wrócił. Świdrygiełło wybrał się na przejażdkę z Janem z Kościelca, potrzebował odetchnąć od nauk i zamkowego życia. Zdecydowanie najlepiej czuł się w towarzystwie ludzi spokojnych albo koni, które wprost uwielbiał. Witold zazwyczaj spędzał czas z bojarami albo siedział obrażony. Tak było i tym razem, ale nikt się nim szczególnie nie przejmował.

Wigunt, Skirgiełło i Korygiełło oraz Jogaiła z Jadwigą zebrali się więc w dziennej komnacie wielkiego księcia. Ten oczywiście najchętniej spędziłby ten czas w towarzystwie samej Jadwigi, ale zauważył, że polubiła ona jego braci i to z wzajemnością, nie chciał się zatem jej sprzeciwiać,kiedy chciała i z nimi spędzić trochę czasu. Korygiełło od paru dni uczył ją grać w szachy, oczywiście w obecności coraz bardziej zazdrosnego Jogaiły, który niczym i nikim nie lubił się dzielić. Dziś Jadwiga wspierana przez narzeczonego  pierwszy raz grała z nim"naprawdę". Trochę śmieszna była to rozgrywka, ponieważ oboje chwilami bardziej zajmowali się sobą niż grą. Zazwyczaj o kolejnym ruchu przypominał im  Korygiełło albo zajęty ostrzeniem sztyletu Skirgiełło bądź zajadający placki  z miodem Wigunt. O ile książę mścisławski był w tym delikatny, a wewnątrz szczerze poruszony szczęściem brata bijącym z jego oczu, o tyle Skirgiełło i Wigunt nie bawili się w delikatność i nie szczędzili właściwych sobie komentarzy i rechotów zawstydzających Jadwigę i denerwujących Jogaiłę.

- Szach i mat!  - zawołali dumni z wygranej Jadwiga i Jagiełło. Pokonany Korygiełło gratulował im i podawał sobie z nimi ręce. Skirgiełło śmiał się i bił brawo -założył się wcześniej z Wiguntem, kto wygra i zwyciężył w tym zakładzie, którego stawką był dzban miodu, bo i czego innego mógłby sobie życzyć najstarszy Olgierdowicz? 

Jagiełło wziął Jadwigę za ręce - Margit na szczęście zostawiła ich  z braćmi, bo nie lubiła litewskiego towarzystwa, a że nie zostawali sam na sam nie martwiła się bardzo - i przy akompaniamencie radosnego śmiechu Andegawenki zakręcił się z nią na środku komnaty. 

-Coś mi się zdaje, że wy oboje nieraz sobie nawzajem pomożecie coś wygrać - prorokował śmiejący się Skirigiełło, któremu przytakiwał książę na Mścisławiu. 

- Widzisz? Ty też potrafisz! - mówił rozpromienionyJogaiła do królowej. - Ty jesteś najmądrzejszą z niewiast, ja od początku wiedziałem...-rzekł z zachwytem wpatrując się w Jadwigę i podszedł do niej bliżej. Przez te emocje i rozpromienioną twarzyczkę ukochanej już miał ją pocałować, ale jej niepewne spojrzenie i zawahanie przypomniało mu, że niestety nie są sami. Zakochani uśmiechnęli się tylko do siebie i zajęli na nowo miejsca, uciekając wzrokim nieco w  bok. Wigunt cmoknął z niezadowoleniem. 

- Może i będą wygrywali- ugryzł kęs smakowitego placka  - ale jak dalej będą tacy wstydliwi, to następcy z tego nie będzie - rzekł tonem osoby doświadczonej. Skirgiełło aż zgiął się ze śmiechu. Jogaiła posłał braciom ostrzegawcze spojrzenie, a Jadwiga, zarumieniona po tyh słowach ukryła twarz za ramieniem narzeczonego

- Bodaj by tobie język odjęło! - Korygiełło rzucił w Wigunta srebrną figurą z szachów. - Czy ty w ogóle myślisz zanim coś powiesz? - załamywał ręce. 

- Myślę tylko, że do przedłużenia dynastii trzeba coś więcej niż... Auuć! - ryknął Wigunt, którego Skirgiełło solidnie zdzielił po plecach. 

- Specjalista od przedłużania rodu się znalazł - prychnął, szarpiąc mu czuprynę. - Wybacz, pani- zwrócił się do Jadwigi. 

-Cóż... myślę, że przyjmiemy to z Jogaiłą jako wyzwanie- odrzekła zarumieniona Jadwiga, która cieszyła się, że Margit nie ma przy tej rozmowie. - A jak książę Wigunt się ożeni to zobaczymy, czy z niego taki specjalista, prawda książę? - zwróciła się do zażenowanego do ostatnich granic Jogaiły z błyskiem w oku.  

Jadwiga i JagiełłoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz