***
Obudziła się gdy świtało. Po cichutku wstała, narzuciła na siebie na siebie ciepłą chustę i uklękła przed krucyfiksem. Nie chciała jeszcze budzić Władysława. Biedak miał przed sobą taki ciężki dzień. Niech sobie jeszcze chwilę pośpi.
Odmówiła poranne modlitwy i wyjrzała przez okno. Blade promienie marcowego słońca powoli przebijały się przez zasłonę chmur. Mimo ostatnich brzydkich dni pełnych śniegu z deszczem zapowiadała się ładna pogoda. Podeszła bliżej łoża i nie mogła powstrzymać uśmiechu. Śpiący Władysław rozczulał ją za każdym razem. I zawsze miał tak błogi wyraz twarzy, że aż bała się go budzić. Nie miała jednak wyboru, czas biegł nieubłaganie.
- Obudź się, już dzień - jej głos zabrzmiał jak poranny trel skowronka. - Zaraz zaczną bić dzwony - ucałowała policzek męża. - Wstawaj, książę.
- Ummm.... Mmmmm... Chodź do mnie... Jeszcze chwilkę... - wymruczał sennie otwierając zaspane oczy i wyciągnął ręce, by przyciągnąć żonę do siebie.
- Władysławie, dziś twój wielki dzień. Nie ma czasu na wylegiwanie - przypomniała mu.
- A więc to ostatni ranek, kiedy możesz mi rozkazywać, królu - zażartował. - Co rozkażesz?
- Wstawaj, zaraz przyjdzie po ciebie procesja biskupów - zachichotała. - Nie mamy dużo czasu... - w jej głosie wybrzmiała jakaś melancholia, a twarz posmutniała. Wczoraj to ona wspierała męża, ale kiedy już nadszedł wyczekiwany dzień sama poczuła się przytłoczona tym, co miało nadejść.
- Skąd ten smutek? Przecież chciałaś zostać żoną króla - zapytał żartobliwie wpatrując się w żonę wzrokiem pełnym miłości i troski. Podniósł się na poduszkach i zajrzał w te cudne oczy.
- Tak, ale... Teraz wszystko będzie inaczej...
- Wszystko?
- Będziesz królem... - uśmiechała się wbrew sobie, bo oczy jej pozostały smutne. - Wszystko się zmieni. Układy, ceremoniał, dwór... - na te słowa pokręcił głową i wziął z pleców Jadwigi końcówkę jej warkocza.
- To się już dzieje - bawił się jedwabistymi kosmykami - ale jesteśmy razem - uśmiechnął się krzepiąco.
- Przyszłość królestwa będzie ważniejsza niż wszystko inne...
- Jest wspólna, Jadwigo. Jak wszystko - pogłaskał ją po policzku. - Nie trap się.
- A ty? Gotowy na wścibskie spojrzenia, ceremoniał, długie stanie i twoich ulubionych biskupów? - zażartowała. Mąż uspokajał ją i przywracał jej dobry humor. Zaśmiał się, przez co i ona nie mogła powstrzymać śmiechu.
- Koronacja mnie nie zmieni! Nic mnie nie zmieni - uśmiechnął się szeroko - i nikt - pocałował ją i przytulił. Mimo wszystko miał na zawsze już pozostać takim samym Władysławem, jakiego poznała. Teraz była tego pewna.
***
Margit siedziała smutna we wnęce okiennej zajęta haftowaniem. Do koronacji zostało jeszcze trochę czasu, zdąży się przebrać i towarzyszyć królowej. Właśnie, królowej...
Od trzech tygodni życie dwórki biegło zupełnie inaczej. Przez lata wyznaczało je najpierw piastowanie malutkiej Jadwigi, potem opieka nad małą królewną poznającą zakamarki zamku w Budzie, następnie nad dorastającą panienką zgłębiającą potrzebne nauki, aż wreszcie towarzyszenie młodziutkiej królowej Polski. Przez tak długi czas wszystko wyglądało podobnie - poranne budzenie, pomoc w kąpieli i ubieraniu, obecność w czasie posiłków, codziennych obowiązków, nauki, modlitwy czy wreszcie królewskich spraw. Długie rozmowy, czytanie przez Jadwigę książek, dworskie rozrywki czy gra w tryktraka. Królewna, a potem młoda królowa traktowała swoją opiekunkę i dwórkę jak powiernicę i starszą siostrę. Powierzała jej swoje sekrety, dzieliła się smutkami Nawet komnatę zajmowała Margit zaraz obok alkowy Jadwigi, by być blisko w razie potrzeby. Wszystko to jednak trzy tygodnie temu uległo zmianie.
CZYTASZ
Jadwiga i Jagiełło
FanficAlternatywna historia Korony Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego za czasów panowania Jadwigi Andegaweńskiej i Władysława Jagiełły inspirowana serialem "Korona Królów". Nie jest to opowiadanie historyczne tylko fanfiction pisane w c...