- Przepraszam bardzo, że zapytam, ale Ty nie masz swojego mieszkania, czy jak? - zapytała Anastazja, wchodząc z samego rana do kuchni, w której już zastała swojego narzeczonego i brata. Z uśmiechem ucałowała Kubę w policzek i przytuliła się do jego pleców, obserwując jak przygotowuje śniadanie.
- Co Ty od rana taka niemiła? Niedziela, dzień święty, trzeba być dobrym i miłować drugiego człowieka. Poza tym czas w takie dni spędza się z rodziną, więc właśnie do Was wpadłem. - odparł jej brat, pokazując język w kierunku ciężarnej siostry.
- Tylko dla Ciebie nieistotne jest jaki dzień w kalendarzu, czasem mam wrażenie, że zamieszkałeś z nami. - poskarżyła się, nalewając sobie wody do szklanki.
Miała rację, od kilku dobrych tygodni nie mogła narzekać na nudę, bo ciągle ktoś przewijał się przez ich mieszkanie. Jak nie Krzysiek, to Filip albo Maciek. Zawsze ktoś był i czasu dla siebie samych mieli niewiele. Oczywiście, że uwielbiała gości i obecność przyjaciół, ale z dnia na dzień stawało się to uciążliwe. Anastazja miała wrażenie, że jej ciąża stała się wielką atrakcją dla znajomych i każdy chciał poświęcić jej trochę czasu, a nawet upilnować.
- Dobrze, że tamten sobie do Londynu wyleciał, bo chyba bym zwariowała. - poskarżyła się głośno, wyciągając z lodówki wcześniej przygotowaną owsiankę.
- Przeeeesadzasz. - mruknął przeciągle Kondracki, przyjmując od Kuby talerz z jajecznicą, którą im zrobił.
- A Ty co, jajeczka fe? - zapytał Grabowski, spoglądając na swoją narzeczoną, której pierwotnie miał zamiar nałożyć porcję przygotowanego przez siebie śniadania.
- W ciąży preferuję inne jajka. - zauważyła głośno, wywołując głośny śmiech swojego brata i rumieniec na twarzy partnera.Prawda była taka, że w ciąży zmieniły się jej smaki, a większość ulubionych dań znienawidziła. Często miała zgagę po warzywach, nie wspominając o smażonym jedzeniu. Przestawiła się na słodkie i rosła w oczach, chociaż dla Kuby zawsze była najpiękniejsza. Z dnia na dzień było coraz bardziej widać po niej ciąże, brzuszek stawał się bardziej zaokrąglony, a sama Ana miała wątpliwości czy oby na pewno jest w ciąży pojedynczej.
Jej stan sprawiał wiele radości rodzinie i bliskim, którzy ciągle dbali o nią najlepiej jak umieli. Maria często dzwoniła do córki, dopytywała co i jak u niej słychać, troszczyła się. Tak samo było z Elżbietą, tylko ta wydzwaniała do Kuby i pytała po cichu. Jednak to wystarczyło Kondrackiej, żeby uświadomić sobie jak ważny jest jej stan dla całej rodziny Grabowskich.Czasem trochę doskwierał brak prywatności, bo jednak Kondracki przesiadywał u nich sporo. Ale poniekąd starała się to zrozumieć. Wiedziała, że jej brat jest ponownie singlem i nie ma z kim spędzać dnia, dlatego przyjeżdżał do nich. Nie miała mu tego za złe, wręcz już zaakceptowała krzątającego się pod nogami psa, a nawet kupiła dla niego miseczki i karmę, która na stałe została w ich mieszkaniu. Mogła powiedzieć, że wreszcie nadrabiała stracone czternaście lat życia, ale momentami brakowało tej niezależności w ciągu dnia, chodzenia nago po mieszkaniu czy możliwości kochania się z Kubą w każdej chwili.
- Kuba? - zawołała narzeczonego, próbując otworzyć drzwi do jego biura, w którym zamknął się razem z Krzyśkiem jakąś godzinę temu i wciąż z niego nie wyszli. - Coś się stało? Co robicie? - zapytała jednocześnie naciskając na klamkę, ale ta wciąż nie ustępowała.- Gramy, chcesz wejść? - odkrzyknął jej, a głośne kurwa z ust Krzyśka upewniło ją w teorii, którą wysnuł.
- Nie, grajcie sobie. Chciałam tylko powiedzieć, że jadę do galerii i wrócę za godzinę. - odparła odpuszczając sobie próbę dostania się do pokoju narzeczonego i odeszła od drzwi.
Miała w zamiarze jechać na zakupy. Chciała nieco ogarnąć temat jej, Krzyśka i Maćka imprezy urodzinowej, którą zaplanowali sobie wspólnie, a dzień drugiego grudnia nadchodził wielkimi krokami. Planowała kupić kilka dekoracji, poszukać dla siebie sukienki i zrobić zakupy spożywcze do mieszkania. Co prawda miała to zrobić wspólnie z Kubą, ale oczywiście ich gość na to nie zezwolił i musiała pogodzić się z wizją samotnego zwiedzania galerii handlowej, chociaż była przekonana, że dla Grabowskiego to było na plus. Jego potrafiły zmęczyć zakupy online, gdy wybierali wspólnie ubranka dla ich córki.
Spędziła w centrum nieco więcej czasu, ale miała dobry humor na zakupy i nawet niewiele rzeczy ją tam zdenerwowało, co w ostatnim czasie było naprawdę niemożliwością.
Obiecała samej sobie, że nie będzie kupowała rzeczy dla dziecka w galeriach, bo nigdy nie miała pewności, że nikt jej nie rozpozna i nie dojrzy tego co kupuje, jednak przy pięknych ciuszkach na dziecięcym nie mogła się oprzeć. Sprytnie wymyśliła, że dokupi do tego torebkę na prezent i pakując właśnie do niej rzeczy, wyszła z uśmiechem ze sklepu, ciesząc się ze swojego chytrego planu.- Jestem! - krzyknęła zadowolona, wchodząc do mieszkania. Od razu zauważyła brak Biggiego, który na pewno przybiegłby do niej po otworzeniu drzwi. To sugerowało, że Krzysiek się zmył, albo po prostu poszedł z psem na spacer. Odstawiła swoje zakupy na podłogę i przeszła do salonu, w poszukiwaniu Kuby.
- Gdzie jesteś? - zapytała jakby samą siebie, bo w sypialni nikogo nie znalazła. Przeszła do jego biura, z nadzieją odnalezienia właśnie tam narzeczonego i aż podskoczyła w miejscu, gdy po uchyleniu drzwi zastała obcego mężczyznę na krześle przy biurku Kuby. - Boże święty, kim Pan jest? - z przerażeniem cofnęła się o dwa kroki do tyłu, przytrzymując dłoń na klamce od drzwi, zupełnie jakby one miały ją uchronić przed facetem. - Kuba! - wręcz uciekła z pomieszczenia, idąc ślepo do kolejnych pomieszczeń z nadzieją odnalezienia tam swojego Grabowskiego. Cholernie się przelękła obcego mężczyzny, który jeszcze nic nie mówił, a po prostu siedział i wpatrywał się w ścianę.
- Csi, wariatko. - usłyszała przy swoim uchu i po chwili poczuła dłonie na swoich biodrach. Zamarła w moment, miała już w głowie wizję jak mężczyzna ją porywa, gwałci i robi milion innych rzeczy, ale nic takiego nie miało miejsca, bo ten po prostu ją odwrócił do siebie, uśmiechnął się tak jak zawsze i czule pocałował. - Naprawdę mnie nie poznałaś? - zapytał, odsuwając się od Kondrackiej.
I dopiero w tamtym momencie, rozpoznała w nim swoją miłość życia. Ten czarujący uśmiech podpowiedział, że to jej Kuba, który przebrał się za nie wiadomo kogo. Zakrył swoje tatuaże, założył okulary i ściął włosy. Ubrał na siebie za dużą koszulkę polo, szerokie spodnie i buty modne lata wstecz. Wyglądał zupełnie jak ten chłopaczek, który dawał koncert na Hali Mazovia. Ale zupełnie nie przypominał jej Grabowskiego, w którym się zakochała.
- O mój Boże. - szepnęła, opierając się o ścianę, bo było w niej za dużo emocji, które robiły spustoszenie. - To Ty. - westchnęła jeszcze, dotykając twarzy mężczyzny. Upewniała się.
- Chciałaś mnie zobaczyć bez tatuaży, a Grabowski marzenia wciela w życie. - odparł z uśmiechem, przejeżdżając dłonią po jej policzku. - Którą wersję mnie wolisz? - zadał pytanie, utrzymując spojrzenie w zszokowanej Anastazji.
- Kocham Cię w każdej edycji, ale tą oryginalną lubię najbardziej. - szepnęła, stając na palcach i ucałowała go w czubek głowy. - Ale jak Ci to zrobili, chodź do światła. - pociągnęła go za rękę, zapraszając do salonu, w którym stanął przy oknie, a ona mogła mu się przyjrzeć.
- Krzysiek, ogolił mnie i pomógł z nakładaniem podkładu. - odparł, siadając na parapecie, żeby ułatwić jej możliwość oglądania go.
- Jeju, nawet dłonie. - westchnęła, obserwując czyste ręce narzeczonego. - Ale widać, że dwa dzbany nad tym pracowały. - podzieliła się głośno obserwacją, bo faktycznie charakteryzacja nie wyglądała najlepiej.
- To jest moja nowa wizja na płytę. Wrócę do ludzi w takim wizerunku i wprowadzę ich w szok, taki sam jak Ciebie. - podzielił się głośno swoim planem. - A to wszystko dzięki Tobie, księżniczko. - dodał jeszcze, zgarniając Anę między swoje nogi.
- Będziesz tak straszył? Quebo informatyk? - roześmiała się, nawiązując do ich rozmowy sprzed kilku tygodni, w której odpowiedział o swoich doświadczeniach ze studiów i zmieniającym się wizerunku. - Tylko w domu bądź normalny, proszę. Inaczej zejdę na zawał.
- Obiecuję już na zawsze być Twoim Que kryminalistą.- A ożenisz się ze mną, kryminalisto?
CZYTASZ
DIABEŁ NIE ŚPI Z BYLE KIM|QUEBONAFIDExKRZYKRZYSZTOF
RomanceOdeszła bez słowa. Uciekła w przeciągu godziny, zostawiając na stole dwa smoczki i zdjęcie USG. Pozostawiła go z setką pytań, na które nie potrafił znaleźć odpowiedzi. Czy kiedyś do niego wróci? Czy będą znowu razem? Czy wreszcie mu zaufa? Znaków...