Czas od początku lutego do połowy maja był bardzo ciężki. Anastazja wylądowała w szpitalu w 7 miesiącu ciąży i tam spędziła cały maj i kwiecień. Jej ciąża była zagrożona i mogła urodzić w każdej chwili. Było z nią bardzo ciężko i w pewnym momencie dziecko stanowiło zagrożenie życia Grabowskiej, ale całe szczęście wszystkiemu udało się zapobiec w czas.
Problemem też była sytuacja epidemiologiczna w Polsce. Wybuchła wielka zaraza, która spustoszyła połowę kraju i sprawiła, że problem z ciążą małżeństwo przeżywało na odległość.
Kuba wariował w mieszkaniu, praktycznie zgryzając grunt ze ścian, a Anastazja musiała samotnie poradzić sobie z problemem. Ciągle ze sobą rozmawiali, nie rozstawali się z telefonem i cały czas byli na łączach. Dzielili się wszystkimi informacjami. Ana mówiła Kubie o dziecku, a on jej o premierze płyty, której przesunąć nie mógł i przeżył wszystko w samotności, daleko od swojej żony.
Piosenka, w której udzieliła się Anastazja, przyjęła się cudownie. Ludzie pisali wiele spekulacji odnośnie obcej kobiety, ale nikt nie zaproponował siostry Krzyśka, co sprawiło, że ogromny ciężar spadł z piersi Any. Nie chciała widnieć w mediach jako piosenkarka, zdawała sobie sprawę, że w niedalekiej przyszłości zaistnieje jako żona Grabowskiego, nawet poniekąd tego chciała, bo nie wyobrażała sobie kryć się w czasie spacerów z córką, jednak gdzieś w głębi duszy liczyła na przyjęcie jej w roli żony Que i po prostu zaakceptowanie rzeczywistości przez fanów. Zbędny był jej hejt, na który mimo wszystko była przygotowana.
Dokładnie 25 maja wyszła ze szpitala, ciesząc się, że może wreszcie spotkać się z mężem i najbliższymi. Ogromnie chciała zobaczyć się z mamą, ale epidemia była naprawdę poważna i nie chciała narażać siebie oraz rodzicielki, wiedząc, że kobieta jest w grupie narażenia. Nie tylko przez wiek, ale przede wszystkim osłabione płuca przez papierosy.
Po ulicy powoli się turlała, osiągnęła spore rozmiary, a termin porodu zbliżał się wielkimi krokami. Cholernie puchły jej nogi, zatrzymywała się woda w organizmie do tego stopnia, że miała problem z odpisywaniem na wiadomości, bo palce były jak parówki. Powoli miała dość swojego błogosławionego stanu, ale przyjmowała wszystkie krzywdy, dla dobra swojej dziewczynki.- Kuba. - westchnęła głośno z uśmiechem, rozglądając się po całym pokoju. Grabowski w czasie jej nieobecności, przygotował pokoik dla malucha i zrobił wszystko sam, podobno bez pomocy Kondrackiego, chociaż w to jakoś nie mogła uwierzyć. - Jest cudownie. - dodała, spoglądając w oczy męża.
Pomalował ściany na pudrowy róż, wszystkie mebelki poskładał i ustawił w tak jak chciała. Dokupił najpotrzebniejsze rzeczy, poprał ubranka i ułożył w szafie. Nawet pościelił łóżeczko dla dziewczynki, przywieszając na barierki kolorowe misie. Wszystko wyglądało perfekcyjnie i oczekiwało tylko przyjścia na świat ich baby girl.
- Podoba Ci się? - zapytał, podchodząc z niepewnym uśmiechem do żony. Od razu zawiesiła dłonie na jego szyi i ucałowała czule w usta, kiwając głową.
- Jest świetnie, nie mogłam sobie wymarzyć piękniejszego lokalu dla naszej królewny. - pochwaliła go, przeczesując włosy Grabowskiego. - To teraz powiedz ile pomógł Ci Szcześniak, ile Kondracki, a ile zrobiła Iga. - roześmiała się, wyłapując cwany uśmieszek męża. - Wiedziałam.
- Chłopacy pomogli składać meble, Filip pomalował sufit, a Iga tylko nadzorowała. - przyznał szczerze. Nie oczekiwał pomocy od swoich przyjaciół, bo chciał się sprawdzić w roli ojca i przygotować wszystko samemu, ale panowie byli nieubłagani i sami mu się napraszali, oferując swoją pomoc, z której ostatecznie skorzystał.
- To zaproś ich dzisiaj na pępkowe, w końcu musisz świętować ostatnie dni wolności. - roześmiała się, trafiając Kubę poduszką do karmienia w brzuch.
- Od pięciu miesięcy nie jestem wolny, mam najwspanialszą żonę ever! -krzyknął za nią, jednak już nie mogła go usłyszeć, bo zamknęła się w łazience, mając ogromną ochotę na prysznic w swoim mieszkaniu.
Kuba już wcześniej wspominał jej o zaplanowanym pępkowym, jednak ono nigdy nie doszło do skutku, bo ciągle coś im wypadało, a ostatecznie wybuchła epidemia i było naprawdę ciężko o bezpieczne spotkanie. Mimo to, nie mógł tego odwlekać w nieskończoność, bo córka mogła pojawić się na świecie w każdej chwili. Zgodnie z pozwoleniem swojej żony, zaprosił najbliższych kolegów - Krzycha, Filipa i Maćka, mając zamiar z nimi wypić za zdrowie jego królewny.
Ana początkowo nie chciała brać udziału w ich uroczystościach, ale ostatecznie dała się wkręcić i usiadła z nimi do stolika, grając w jedną z planszówek Kuby. Bawili się wybornie, alkohol lał się litrami, a im ciągle było mało. Nawet młody Grabowski dał się omamić i pozwolił sobie na dwa mocniejsze drinki, surowo powtarzając swojej córce, że nie może przyjść na świat, bo tatuś jest niedysponowany.
- Ty, a tak się zastanawiam. - zaczął Szcześniak, spoglądając spod przymrużonych oczu na Kubę. Zdobył jego uwagę, więc kontynuował. - Bo jak porody rodzinne były zakazane, to mówiłeś, że nie będziesz rodził, a teraz co zrobisz? - zapytał, bo ten temat niesamowicie go nurtował.
- Był dziś rano na badaniach w szpitalu, robił sobie testy na covid i jutro będziemy mieli wyniki. Jeśli nie będzie zarażony, może rodzić ze mną, jeśli będzie to niestety. - wytłumaczyła za męża Ana, chcąc trochę skrócić historię, którą mógł zafundować jej mąż. Z pewnością zacząłby opowiadać jak to niedobrze było na tych badaniach i jak bardzo chciało mu się rzygać, gdy wkładali mu do gardła i nosa pałeczkę, ale Ana postanowiła oszczędzić kolegom tej historii.
- Ile to kosztuje? - zaciekawił się Krzysiek, biorąc łyk trunku ze swojej literatki.
- 780 zł. I jest ważny jakieś 72 godziny chyba.
- 72h? - rozbawiony Maciek posłał im zdziwione spojrzenie. - To co, za 72 godziny jak nie urodzisz to musicie robić jeszcze jeden test? - dopytał, bo cała sytuacja wydawała mu się komiczna.
- Tak, ale potem będziemy musieli znowu czekać 24 godziny na wyniki, więc nie bardziej niż prawdopodobne jest to, że będę rodziła sama. - westchnęła, otwierając butelkę wody. - Zresztą, wolę taką wizję.
- Obiecałem Cię wspierać. - wtrącił Kuba, przysuwając Anę między swoje nogi. - Przecież Cię kocham, nie mogę pozostawić tak samej sobie. - dodał, pochylając się by ucałować ją w usta.
- Jaaasne. - przeciągnęła, przyjmując pocałunek od męża. - Z naszym szczęściem, to akurat będziesz czekał na wyniki badań. - jęknęła, uciekając spod jego uścisku, bo pociągnął za jej włosy.
- O nie, księżniczko pośpiesz się jednak, bo nie mam zamiaru ponownie dać sobie pobrać jakichś wymazów. - zagroził, zwracając się do brzuszka swojej żony.
- A jak jej pchasz całego chuja do gardła, to nic nie ma do gadania? - ocknął się Maciek, posyłając wyczekujące spojrzenie w kierunku swojego brata. Z rozbawieniem utrzymywał w nim spojrzenie, widząc wpływający na jego twarz rumieniec.
- Przestań. Akceptuję ich małżeństwo, ale wizja ich w jednym łóżku wciąż nie jest do zaakceptowania przez moją głowę. - wtrącił się Krzysiek, trącając ręką starszego Grabowskiego.
- Mógłbyś tak mówić, gdyby Twoja siostra nie była w dziewiątym miesiącu ciąży z moim bratem, debilu. - zganił go Maciejka, machając ręką na siedzącego obok Krzycha.Wspólny wieczór mijał im w zastraszającym tempie, ale miło spędzali czas. Dali się ponieść i Kuba po raz ostatni mógł zabalować. Chociaż Ana cierpliwie próbowała im wytłumaczyć, że nie ma zamiaru ograniczać męża w temacie zabaw i spotkań towarzyskich. Dopiero chwilę po czwartej nad ranem Grabowski dołączył do Any w sypialni, budząc ją ze snu, bo rozbijał się, próbując ściągnąć swoje dresy. Ostatecznie wtulony w poduszkę zasnął jak dziecko, pochrapując co chwilę. I tak spałby pewnie do południa, gdyby nie silne skurcze jego żony i głośny krzyk o 7 nad ranem.
- Kuba, ja rodzę! - wrzasnęła, trząsając męża za ramię. Miała regularne i silne skurcze, które zapowiadały poród.
- Mhm, za pięć minut. - jęknął, nakrywając poduszką swoją głowę. Był zaspany i nie bardzo kontaktował.
- Rodzę! - krzyknęła, zaciskając rękę na poduszce, bo kolejny skurcz robił spustoszenie w jej ciele.
- O kurwa.
CZYTASZ
DIABEŁ NIE ŚPI Z BYLE KIM|QUEBONAFIDExKRZYKRZYSZTOF
RomanceOdeszła bez słowa. Uciekła w przeciągu godziny, zostawiając na stole dwa smoczki i zdjęcie USG. Pozostawiła go z setką pytań, na które nie potrafił znaleźć odpowiedzi. Czy kiedyś do niego wróci? Czy będą znowu razem? Czy wreszcie mu zaufa? Znaków...