Rozdział 15

497 44 4
                                    


Wreszcie nadszedł ten wielki dla nich dzień - 24 grudnia. To właśnie w Wigilię mieli stanąć w Urzędzie Stanu Cywilnego w Ciechanowie i tam ślubować sobie miłość. 
Pierwotnie mieli na to zupełnie inny plan, ale Anie nie podobała się wizja, która mówiła, że dziecko będzie miało inne nazwisko. Głównie z uwagi na to, zdecydowali się na szybki ślub. 
Jego temat pojawił się z końcem listopada, a już w Wigilię powinni stanąć na ślubnym kobiercu. 

Wcześniejsze dwa dni spędzili oddzielnie. Ana przyjechała wcześniej do Ciechanowa, a Kuba pozostał w Warszawie, gdzie spędzał czas razem ze swoimi kumplami. Potrzebowali takiej przerwy, musieli za sobą zatęsknić, żeby z uśmiechem stanąć przed tym urzędem i pewnością podejść do ślubu. 

Uroczystość miała charakter typowo formalny, co zdecydowanie nie spodobało się mamie Grabowskiego. Anastazja od razu zaznaczyła, że na ślubie chcę tylko Kubę i świadków, którzy byli niestety wymagani. Elżbieta uznała to za kpinę, a przyszła synowa ponownie podpadła teściowej. Grabowska uznała, że ślub bez rodziny i bliskich to nie ślub i nie działały na nią żadne argumenty. Nawet szczera rozmowa z synem niewiele dała, ale ostatecznie jakoś zaakceptowała wizję późniejszej uroczystości w kościele, która miała się odbyć po porodzie. 

- Jesteś pewna? - zapytała Natalka i posłała siostrze spojrzenie w lustrze. Do ślubu Ana przygotowywała się sama, uznała, że nie potrzebuje fryzjera, kosmetyczki i pięknych paznokci. Postawiła na klasykę i szła zgodnie z twierdzeniem, że Grabowski najbardziej ją lubi bez tych wszystkich udziwnień. Dlatego razem z młodszą siostrą prostowała swoje włosy i przygotowywała się w łazience. 

- Dziecko, gdybym nie była pewna, to ja w życiu nie wróciłabym z tej Kanady. Zaszyłabym się i nie dała znaku życia, rodząc córkę w samotności. Ale ja kocham na zabój tego idiotę i co ja mam zrobić? Uciekać przed przeznaczeniem? - roześmiała się, wpinając w swoje włosy kolejną wsuwkę. 

- No nie wiem, czasem miałam wrażenie, że on Cię omamił. - przyznała się głośno do swoich przypuszczeń, ale nie miała odwagi by spotkać się wzrokiem w lustrze z Aną. Wcześniej już te myśli przechodziły przez jej głowę, ale szybko uciekały, bo widziała szczęście i uśmiech na twarzy Any i to było dla niej najważniejsze, jednak gdzieś z tyłu pozostawała ta myśl. 

- Natalia! - całą rozmowę usłyszała Maria, która stanęła w progu łazienki, przyglądając się swoim córkom. Ona najbardziej stresowała się całym dniem, mimo że nie mogła w nim uczestniczyć tak czynnie jakby chciała. Poniekąd podzielała zdanie Elżbiety co do całej uroczystości, jednak nie mówiła tego głośno, bo doskonale zdawała sobie sprawę z reakcji pierworodnej córki. 

- No co Natalia? - prychnęła, spoglądając na matkę i wywróciła oczami. - Sama kiedyś przyznałaś mi rację, że to nie jest normalne, gdy Grabowski ją tak okupuje w tej ciąży. - dodała jeszcze, przywołując jedną z sytuacji. 

- Kuba trochę przeżywa tą ciążę, ale trzeba to mu wybaczyć. Też mnie denerwuje te ciągłe kukanie i chuchanie na mnie, ale spoko, nie robicie niczego innego. - roześmiała się, puszczając oczko w kierunku matki. - To jest naprawdę urocze i jestem wdzięczna za takie podejście. Chociaż czasem wysłałabym was wszystkich na księżyc z Kondrackim na czele. - dodała jeszcze, tłumacząc jak widzi całą sytuację ze swojej perspektywy. 

Krzysiek trochę się opanował z przychodzeniem do ich mieszkania. A może wcale się nie opanował, a Kuba wiele czasu spędzał w studiu nagraniowym i już nie miał do kogo przyjeżdżać. Wreszcie miała nieco swobody w mieszkaniu, chociaż czasem i tak się obawiała, że brat wyskoczy jej z zamrażalki, albo znajdzie go w bębnie pralki, dlatego ostrożnie wyciągała pranie. 
Niemniej jednak, pokochała tą jego nadmierną troskę o jej stan i pokochała jego samego. Nie miała już wątpliwości co do wielkiego serca Kondrackiego i naprawdę cieszyła się z ich nowej, lepszej relacji. Nie bez powodu wybrała go na swojego świadka. 

- Wyglądasz pięknie. - szepnęła Maria, przyglądając się swojej perełce. W jej oczach pojawiły się łzy, ale to nie od dziś było wiadome, że z Tomaszewskiej to taka mała duża histeryczka. - Tatuś byłby dumny. - dodała jeszcze, obserwując jak córka przegląda się w lustrze. 

DIABEŁ NIE ŚPI Z BYLE KIM|QUEBONAFIDExKRZYKRZYSZTOFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz