#1 Przepowiednia

1.6K 52 24
                                    

Ważne!

Ff zaczęłam pisać bez doświadczenia itd. Z początku rozdziały są szczerze do dupy, a mi się nie chce ich poprawiać.

Więc im dalej tym lepsze rozdziały.

Tą notkę daje na początek i mam nadzieję, że ją przeczytacie :'3

A teraz kończę pieprzyć i zapraszam do czytania!

a/n

-Percy.

-Percy?

-Percy!

-Percy wstawaj!

-Percy dziś jedziesz do Anabeth - powiedziała stanowczo moja mama.

-ŻE CO PROSZE?! - krzyknąłem siadając na łóżku.

- Nareszcie wstałeś - powiedziała swoim kochanym głosem.

-Aaaaa...

-Percy nie...

-aaaaaaa

- Kochanie prosze, uspokuj się - mówiła przerażona mama.

-aaaaa

-Synku...

-apsik! - kichnąłem. A to oznaczało jedno. Woda wybuchła ponownie.

Percy Jackson. To ja. Jestem synem Posejdona. Greckiego boga mórz i oceanów. Więc jakby było inaczej gdyby podczas choroby nie rozlewać wody? Oczywiście zwalam winę na geny. Jakby inaczej.

-Przepraszam - powiedziałem cicho.

-Och nic się nie stało, to tylko przeziębienie, na pewno nie długo przejdzie - powiedziała wycierając ręcznikiem mokre włosy - zresztą musisz wyzdrowieć - powiedziała lekko smutnąc

-Jak to musze? - spytałem  zdezorientowany.

-Chejron ma dla ciebie misje. Musisz się jeszcze dziś stawić w obozie. ... Ale jakoś nie jestem pewna czy to dobry pomysł... - powiedziała lekko się rozweselając

-Mamo? - spytałem podejrzliwie

-Tak synku?

-Gdzie moja ambrozja i nektar?

-No wiesz... Bo to nie jest bez...- nie zdążyła powiedzieć, ponieważ jej przerwałem

-MAMO?

-W kuchni, lewa szafka od drzwi z drugiej strony - powiedziała zrezygnowana.

- Przepraszam, ale jeśli to Chejron wzywa na misje zawsze oznacza coś w miarę normalnego. Gdyby to był Pan D. lub jakiś bóg... - nie dokończyła bo oboje wiedzieliśmy co to oznacza.

Po krótkiej chwili ciszy trwającej z 3 sekundy oboje parsknęliśmy śmiechem.

-Dobrze, poczekaj zaraz ci przyniose tą twoją ambrozję - powiedziała akcentując ostatnie słowo, wywróciła lekko oczami i wyszła z pokoju.

No i oczywiście znowu kichnąłem.

-PERCY!

-Przepraszam! - odkrzyknąłem wstając z łóżka.

***

- Więc...? Nadal nie rozumiem, co to za misja?- spytałem

-Dokładnie nie wiadomo. Ostatnio wysłałem Rachel pewien rytuał dzięki, któremu zapisuje wszystkie przepowiednie. Dostaliśmy dwa listy od niej. Przepowiednia dla ciebie - Chejron podał mi kopertę i dalej kontynuował wypowiedź- i drugą dla mnie. Już postanowione z kim jedziesz. Masz 10 minut, żeby się spakować i za 15 minut widzę cię znowu w Wielkim Domie - powiedział  po czym pogalopował gdzieś.

Byłem ciekaw przepowiedni, których się zawsze każdy się bał ponieważ nigdy nie wychodziło z nich nic dobrego, otworzyłem delikatnie kopertę i zaczął czytać.

,,Czworo herosów próbę podejmie

Różnorodność, Zwierzę, Morze i Śmierć z Pięknością razem zawalczą

Ostatni dech serce herosa wyda

Jak Zło odrodzi się z krwi własnego wroga

A martwi i węże będą współpracować

Gdy duch zrozumie stare błędy''

Rozejrzałem się i zrozumiał, że zostało mi bardzo mało czasu. Wręcz migiem rzuciłem się do swojego domku i nie wiedząc skąd są tam moje rzeczy szybko chwyciłem plecak i pobiegłem w stronę Wielkiego Domu.

***

Więc to jest niby prolog niby rozdział :'3 napisałam to już 5 maja, ale wstawię zapewne później ponieważ wole napisać więcej rozdziałów.

Nie zwariujcie na kwarantannie! Adios!

Edit. Jednak wstawiam wcześniej :'3

Edit 2: tu były małe poprawki

Edit 3: były kolejne

Jackson w HogwarcieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz