#14 Wszystko idzie się...*ekhem* jeba-

506 28 12
                                    

Minęło już równe siedem dni - czyli jeden BARDZO długi tydzień - odkąd Chase zerwała z Jacksonem. Przez to całe zamieszanie syn Posejdona zapomniał o turnieju i nie zwrócił uwagi, że ¾ ludzi z Obozu Herosów, Obozu Jupiter zgłosili swój udział.

Nawet Alex, od którego Ann dowiedziała się, że ten sam nie wie jak się tu znalazł również się zgłosił. Dziewczyna z początku była zdenerwowana i smutna, że nie ma Magnusa - który jak się okazało zaczął myszkować w domku Ateny kończąc na pobycie w rodzinnym domu.

Dziś był ostatni października, Noc Duchów  potocznie - jak to nazwała Hermiona - Halloween podczas, którego miły być odczytywane osoby reprezentujące cztery szkoły.

Wszyscy zebrali się na wielkiej sali. Uczniowie Hogwartu siedzieli na swoich miejscach w czterech domach.
Chłopcy z Drumstangu stali po jednej stronie pomieszania pod oknem w różnych rzędach, a dziewczęta z Beauxbatons po drugiej stronie w takim sam sposób.
Jedynie na tle wyróżniali się uczniowie szkoły Half-Blood Academy, którzy mając szaty Hogwartu stali w takich samych rzędach - jak inni przybyli - pod drzwiami.

Dumbeldore stanął obok czary i już miał coś powiedzieć, gdy nagle drzwi się otworzyły i przepychając się przez tłum uczniów pan Filch dziwnym - w swoim stylu - biegiem dotarł do dyrektora po czym dał mu jakąś karteczkę i wyszeptał coś na co starzec skinął głową i obiecał to załatwić.

- Drodzy uczniowie! - przywitał się radośnie, gdy woźny ponownie zniknął za drzwiami - Dziś czara wybierze reprezentantów każdej szkoły! - po tych słowach wszyscy zaczęli głośno klaskać, a panienki biły aplauz.

Po tym jak wszystkim udało się uspokoić dyrektor ;odszedł do czary, machnął ręką i wyszeptał jakieś słowa, których nikt nie był w stanie usłyszeć.

Po chwili czara zionęła czerwonym płomieniem i w powietrze wyleciała pierwsza kartka, którą Dumbeldore złapał i odczytał:
- Reprezentantką Beauxbatons zostaje... Panna Fleur Delacure!

Wszyscy zaczęli bić brawa, a dziewczyna radosnym krokiem ruszyła do staraca, aby odebrać kartkę i gratulacje po czym udała się do specjalnego pomieszczenia.

- Reprezentantem Drumstangu jest... Viktor Krum! - zawołał, gdy w jego ręce trafiła druga karteczka.

W kącikach ust chłopaka stworzył się niewielki uśmiech po czym chłopak ruszył do dyrektora i uczynił to samo co wcześniej dziewczyna.

- Reprezentantem Hogwartu zostaje... Cedrik Diggory!

Gdy chłooak również zniknął czara zionęła ponownie czerwonym ogniem, ale nie wyleciała żadna karteczka. Czara cały czas płonęła na czerwono, a wszyscy wpatrywali się w nią w osłupieniu. Po jakiejś minucie wyleciała karteczka, a czara wróciła do starej barwy.

- Reprezentantem Half-Blood Academy jest... Perseusz Jackson!

Percy wyprostował się zamurowany.
Przecież nie wrzucałem kartki... Jak to możliwe..?, pomyślał wstając i idąc w stronę Dumbeldore'a, aby wziąć kawałek pergaminu z niewyraźnie nabazgranym jego imieniem i nazwiskiem po czym przyjął ciche gratulacje składane w jego stronę po czym zniknął w oddzielnym pomieszczeniu.

- Znamy już wszystkich kan...- urwał, gdy czara magicznie ponownie wybuchła czerwienią, lecz teraz aż wszyscy musieli osłonić się tak, aby ogień ich nie dosięgnął, albo żeby chociaż światło - na całej sali było prawie, że ciemno. Jedyne światło biło z czary i kilku świec po bokach - nie raziło ich w oczy. Z ognia wyleciała ostatnia, piąta karteczka*...

- Harry Potter - wyszeptał Albus jakiś tam Dumbeldore - Harry Potter! - dodał już głośniej, a na sali zapanowała cisza jak nigdy - HARRY POTTER! - wrzasnął.

- No idź - szepnęła smutno Hermiona popychając swojego przyjaciela, aby ten ruszył.

Potter niepewnym krokiem podszedł. Próbował się tłumaczyć, ale mężczyzna wepchnął mu kartkę i popchnął w stronę pomieszczenia po czym dokączył swoją przemowę i wraz z profesor McGonagall, profesorem Snape'em, opiekunami Drumstangu, Beauxbatons i Panem D. - który jakimś cudem miał ŚWIETNY kontakt z nauczycielem eliksirów (co nieco niepokoiło niektóre osoby) - i ministrem magii pojawili się w pomieszczeniu, gdzie byli wysyłsni reprezentanci.

Percy usiadł w jakimś zacisznym miejscu i smutnymi oczami wpatrywał się w kartkę - nie słuchając kłótni, która była między wszystkimi o to czy Harry wrzucił kartkę do czary - i próbował sobie przypomnieć czy ją wrzucał czy nie. A nawet jeśli nie to kto mógł to zrobić za niego?

Gdy wyszli z ,, małej” salki cała Wielka Sala była już pusta, więc Percy spokojnie podszedł do Harry'ego i postanowił go o to zapytać.

- Jak ty się znalazłeś w tym turnieju? Przecież z każdej szkoły ma być jedna osoba, prawda? - spytał zapatrzony w swoją kartkę.

- Tak, ale musi mieć siedemnaście lat! A ja mam czternaście! Nawet nie chciałem brać w tym udziału - powiedział nadal będąc w szoku. Spojrzał na herosa i dopiero wtedy zauważył jego niepewną mine i dodał: - A tak w ogóle to kiedy ty zdążyłeś się zgłosić? - uniósł brwi.

- Nawet się nie zbliżałem do tego kielicha. Ktoś mnie podrzucił - westchnął ale lekko się uśmiechnął. - Fata znów będą chciały mnie zabić - wymamrotał tak cicho, że Harry nie zrozumiał co mówił.

- Co? - spytał zdezorientowany - Kto chce cię zabić?

- Ah, to nikt ważny - machnął lekceważąco ręką - zawsze włażą w sprawy innych plotąc skarpety.

Potter zaczął się zastanawiać czy jego przyjaciel przypadkiem czegoś nie brał. Po chwili jednak stwierdził, że to muszą być skutki tego, że Annabeth go rzucił.

Szkoda, że nie wiedział jak bardzo się myli i fata oraz nie tylko one mają co do niego śmieszne oraz niecne plany.

Gdy tylko weszli do Pokoju Wspólnego gryfonów nie obyło się bez gratulacji lecących w stronę obu chłopaków, opryskliwych, dziwnych i chamskich komentarzy w stronę Harry'ego.

Chłopak myślał, że to tylko chwilowe. Nawet bliźniaki Weasleyów po swoim kazaniu, które tyczyło się: nieodpowiedzialności, braku ich zgody, tego że zgłosił się bez nich, tego że mu pomogą oraz innych pierdół stwierdzili, że będą uczyć chłopaka przydatnych zaklęć.

Jednak nie wiedział jak bardzo się myli dopóki nie naskoczył na niego Ronald i nie zaczął go wyzywać, mówić jaki to on chce być sławny i mógłby chociaż poinformować swojego (byłego) przyjaciela o tym, że ma zamiar się zgłosić.

Percy czuł się trochę winny, bo może gdyby nie ta chora misja to nic by się takiego nie stało? Może przyjaźń tych dwóch gryfonów nadal by była cała?

Syn Posejdona miał cichą nadzieję, że jednak ci dwaj sie pogodzą. Nawet jeśli Ron podczas kłótni z Harrym stwierdził, że to on mógł go zgłsoić to i tak wolał, aby Harry nadal miał przyjaciela jeśli przeżyje. Przecież Percy i jego załoga znikną, prawda?

*- istnieją do tego jakieś synonimy?! Kuźwa mogę wam dać synonimy do wszystkiego, ale kiedy mi jest coś POTRZEBNE to tego nigdy nie ma T^T

Jackson w HogwarcieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz