Szybko biegłem ze swojego domku jak popażony.
Jedyne co zrozumiałem z przepowiedni to to, że jakiś heros umrze, i że jadę z trzema osobami.
Byłem tym lekko zdenerwowany, bo ostatni raz na podobnej misji zginęli niewinni ludzie.
Nie zauważyłem nawet jak wpadłem już do domu, w którym przebywał już Chejron.
Gdy wbiegłem i szukał wzrokiem reszty, nikogo nie znalazłem.
No tak. Jeszcze 5 minut. Pomyślałem po czym strzeliłem face plam'a.
Podszedłem do fotela i usiadłem w nim wygodnie po czym wyjąłem wyrocznie i zacząłem się nad nią zastanawiać.
***
-Ale, że o co chodzi? - spytała Thalia
-Percy wam wytłumaczy - powiedział Chejron po czym całą czwórką wylądowaliśmy na jakiejś trawie.
Było to trochę dziwne bo w domku stałem tylko ja, Thalia i Clarisse.
-Gdzie my jesteśmy?! - wrzasnął Nico, który był ubrany w czarny szlafrok.
-Emm... Nico powiedz mi co ty właściwie robiłeś -spytałem zdezorientowany.
-Nawet się umyć nie pozwolą - powiedział zdenerwowany po czym spojrzał na niebo.
- Chwila... Ale na gacie mego ojca co my tu robimy?!- wrzsnął Nico, szybko się ubierając.
-Misja - powiedziałem, po czym podniósłem list, który leżał na ziemi.
Otworzyłem go i zacząłem czytać (oczywiście na głos).
,,Herosi
Musicie bronić pewnego czarodzieja. Nazywa się Harry Potter. I miejcie cały czas oczy otwarte i obserwójcie Draco Malfoy'a. Ta dwójka musi być chroniona. Gdyby ktoś was pytał skąd jesteście to jesteście z Ameryki z Half Blood Academy. Waszym dyrektorem jest Pan D. (on będzie tylko pewnie 3 razy). Udajecie się do szkoły magii i czarodziejstwa w Hogwarcie. A i najważniejsze. Nikt nie może wiedzieć o waszym pochodzeniu. Jeśli ktoś spyta o krew mówicie, że jesteście półkrwi. Jak będziecie chcieli mówić o śmiertelnikach mówicie, że to mugole. Oni ich tak nazywają. Bogowie to czarodzieje czystej krwi dla nich, a półbóg to półkrew. Będzie tam turniej, w którym musicie wziąść udział. Mimo iż macie już po 17 lat w tamtej szkole macie 14. I do Clarisse. Prosze cię zostaw tą włucznie w postaci monety, to nie bezpieczne ją nosić i bardzo dziwne dla tamtego świata. Różdżki macie poniżej. Wszystkie dopasowane do was.
Chejron''
-Że co proszę?! Czyli rozumiem, że wyjeżdżamy na rok... - krzyknęła Clarisse
-Co?! Percy mamy problem... - powiedział Nico, a ja rzuciłem mu pytające spojrzenie - nie pożegnałem się z Will'em i mam wrażenie, że ty z Annabeth też nie - powiedział i mimo tak bladej twarzy zbladł jeszcze bardziej.
Ja jako tak mądry człowiek rozumiejąc jego obawy również zbladłem i tylko głośno przełknąłem ślinę (no nie wiem czy mógłbym coś innego ) .
- Więc ruszamy na wschód - powiedziała Thalia i lekko westchnęła
***
-Słuchaj Nico mam pytanie - powiedziałem gdy obaj zostaliśmy w tyle na tyle aby dziewczyny nas nie usłyszały.
-No? - spytał spoglądając na niego
-Czy ostatnio z Hadesu lub z Tartaru ktoś lub coś uciekło? - spytałem patrząc w jego oczy.
Nico definitywnie zbladł. I tu akurat już wiedziałem, że zgadłem.
-Tsaaa... Przez tego typka przez miesiąc zamiast jedzenia miał węże. Wolę tego nie wspominać - powiedział i się wzdrygnął - Demeter cały czas robiła jakąś owsiankę... - powiedział zażenowany
-Demeter? W podziemiach? Ostatni raz była podczas wojny. Wróciła? - spytałem będąc zdezorientowanym.
-Gdy tylko usłyszała o wężach nie wiadomo skąd zamieszkała z nami przez miesiąc i karmiła wszystkich. Trochę jej nie wychodziło, ale cóż - odpowiedział
Lekko zaśmiałem się w duchu i łapiąc Nico za ręke ciągnąłem go do dziewczyn.
***
-Co tam sie dzieję?! - krzyknęła Clarisse.
Wszyscy lekko zdezorientowani podbiegliśmy do niej i nasze oczy okryło przerażenie.
Na niebie znajdowała się czaszka z której wychodził wąż i ruszał swoją szczęką (sorry ale nie wiem jak nazywa się to u węży więc wziłem nazwę od ludzkiej czaszki)
Podeszliśmy bliżej, gdy nagle czerwone promienie zaczęły w nas strzelać.
Całą czwórką szybko się uchyliliśmy się przed ich trafieniem.
-Wy to zrobiliście?! -krzyknął jakiś mężczyzna z tłumu
-Nie! -krzyknąłem lekko zdezorientowany.
-W takim razie co tu robicie?! - tym razem zawołał inny
-Tam jest! Ucieka! Łapcie go! - krzyczał chłopak, który biegł w naszą stronę.
-Kto? - spytał spokojnie rudy mężczyzna.
-Ten co to zrobił! - odparł znowu.
-Szybko!- pogoniła go dziewczyna o mocno kręconych włosach.
Kilku mężczyzn pobiegło w stronę wskazanego miejsca. Było widać, że gonią jakąś postać.
-A wy to kto? - spytał ponownie rudy mężczyzna
-My jesteśmy... - zacząłem mówić lecz Clarisse mi przerwała
-z Half Blood Academy - szybko rzuciła dziewczyna, a ja ją kopnąłem.
Niestety, nie trafiłem.
-Ah to wy! Myśleliśmy, że spotkamy was dopiero na peronie - kontunuował rudy mężczyzna - jestem Arthur Weasley
-Uciekł - powiedział przez zęby ponownie mężczyzna, który wcześniej był gonić uciekiniera - Ale nadal nie wiemy kto to?!
- Spokojnie. To uczniowie z wymiany. Przybyli na to wydarzenie. - powiedział pan Weasly - Dzieci weźcie ich do namiotu i Ron powiedz matce aby szybko zabrała was do Nory.
Oni tylko kiwnęli głową i poszli prosto. My również po chwili namysłu podążyliśmy za nimi.
~~~
No cóż, drugi rozdział. 775 słów+ notka ileś tam słów. Póki co to mam wenę i do któregoś rozdziału mam już plan w głowie i powiem, że to jest pisane głównie z perspektywy Percy'ego, bo potem będzie czytanie tej książki przy całym obozie i komentowanie jej ( ͡° ͜ʖ ͡°).
CZYTASZ
Jackson w Hogwarcie
FanfictionPercy Jackson wyrusza wraz z trójką przyjaciół na misje do magicznej szkoły - Hogwartu. Z początku nie mogą się odnaleźć lecz z czasem zaprzyjaźniają się z wieloma osobami. Podczas ich misji jest turniej. Turniej, w którym ktoś z nich musi wziąść ud...