Maraton 3/3
Dyrektor kazał zebrać wszystkich w wielkiej sali oraz kazał przesunąć ławki, aby było więcej miejsca.
Przez środek sali przeszła McGonagall z kamienną twarzą stając na środku sali- Powoli zbliża się bal Bożonarodzeniowy z okazji Turnieju Trójmagicznego - rzekła McGonagall, a po sali rozeszły się szepty, okrzyki radości i podekscytowania oraz jęki zawodzenia i różne narzekania. - To będzie dla was jedyny czas luzu - mruknęła, ale kilku uczniów mimo wszystko ją usłyszało i zaczęli być podekscytowani. - Ale Hogwart nie pozwoli, aby banda niewychowanych uczniów takich jak wy ośmieszyła nas przed innymi szkołami więc będziecie uczyć się walca!
- Ale Percy... - zaczął smutno Fred patrząc na Gorge'a
- Ma szczęście. - dokończył jego brat bliźniak wydymając usta w wyrazie żalu.
- Dokładnie - paparł ich Harry sprawdzając czy, aby na pewno to tylko Hogwart musi brać udział w tych głupich naukach tańca.
***
Jeśli Harry zazdrościł Percy'emu powinien mu raczej współczuć z tego co właśnie działo się w Zakazanym lesie wraz z całą ekipą przybyłych herosów i - co jest najgorsze - PRZYJECHAŁO ICH JESZCZE WIĘCEJ!
Percy omal nie udławił się sokiem, gdy Leo powiedizał mu, że widział jak trener Headge prowadzi bardzo dużą grupę herosów do zakazanego lasu i Jackson również jest tam wołany.
Właśnie wszyscy stali na środku dużego namiotu, które rozstawiły łowczynie Artemidy z pomocą Thalii.
- No więc misiaczki tak się cieszę, że znów się spotykamy! - krzyknął wesoło satyr nie mogąc nie spojrzeć na całą Wielką Siódemkę wraz z Will'em i kilkoma innymi osobami, które maiły w jakimś stopniu swój udział w bitwie z Gają (na Solaca spojrzał ponieważ to on odbierał poród, kiedy narodził się jego syn).
- Nie jest pan zbyt szczęśliwy? - zapytał podejrzliwie Jason uważnie przyglądając się satyrowi.
- Gdzie tam! To nie ja będę się męczyć z nauką tańca, która poprowadzi nasz wspaniały Apollo! - powiedizał kpiąco, a następnie na scenie rozbłysło światło. Wszyscy zasłonili oczy i po chwili stanął przed nimi szczupły mężczyzna o blond włosach z olśniewającym uśmiechem. To był Apollo.
- Aż tak błyszczę? - zaśmiał się bóg chowając swoje białe, lśniące zęby (nie dosłownie) i pstryknął palcami, a następnie wszyscy byli ubrani w luźne dresy lub shorty w podkoszulkach Obozu Herosów lub Obozu Jupiter.
Kilka osób jękneło - w tym kilkoro dzieci Afrodyty, które niewiadomo skąd się tu wzięły - a reszta albo zachwycała się tymi ubraniami - chociaż nie było czym, bo były one z obozowego sklepiku - a inni mieli głęboko w poważaniu w to co są ubrani.
- Tu przyjechał cały obóz czy co? - jęknęli bracia Hood z trudem przepychając się na sam przód tłumu.
- Nie ma Harley'a - powiedział zadowolony z siebie bóg sztuki i wszystkiego innego od czego był.
- Tylko? - uniósł brwi Percy i zaczął liczyć zebrane osoby co szło mu z trudem ponieważ nie mógł patrzeć na nich z góry.
*
Cała nauka tańca i u Pottera i u Jacksona była straszną udręką i wielkim niewypałem. Przez wielkie N!
=========================================================
Sorka, że ostatnia część maratonu taka krótka (ledwo 500 słów), ale mam słabą wenę i sporo nauki co mnie załamuje. Jak można już pierwszego dnia nauki zadać pracę domową? I TO OD WŁASNEGO WYCHOWAWCY?
Dobra nie ważne. Rozdziały będą rzadko i jeśli jest ktoś chętny to poszukuje kogoś kto chciałby betować/korektować trochę te rozdziały.
CZYTASZ
Jackson w Hogwarcie
FanfictionPercy Jackson wyrusza wraz z trójką przyjaciół na misje do magicznej szkoły - Hogwartu. Z początku nie mogą się odnaleźć lecz z czasem zaprzyjaźniają się z wieloma osobami. Podczas ich misji jest turniej. Turniej, w którym ktoś z nich musi wziąść ud...