Jeszcze młode słońce odbijało się od białej pościeli bruneta. Był słoneczny sobotni poranek a dokładniej szósta rano. Mimo tego Kuroo nie mógł zasnąć. Leżał na łóżku uważnie obserwując pająka przechadzającego się po suficie. To dziwne uczucie kiedy za nic nie wiedział co ze sobą zrobić towarzyszyło mu właśnie dzisiaj. Kiedy owad postanowił schować się gdzieś poza zasięgiem bystrych oczu chłopaka Tetsurou sięgnął po telefon.
-cokolwiek, cokolwiek, cokolwiek...
Zaczął mruczeć sam do siebie. Kiedy ręce zaczęły drętwieć mu od trzymania ich nad głową zmienił pozycję. Ostatecznie zwlekł się z łóżka. Zrobił to jednak na tyle nie umiejętnie żeby wylądować na zimnej podłodze. Jedną dłonią zaczął rozmasowywać obolałe plecy. Z ust bruneta wyrwał się wyraźny pomruk niezadowolenia.Tosty z dżemem jedzone na tarasie przy ciepłej kawie zawsze były dobrym pomysłem na śniadanie dla osób którym nie chciało się robić nic specjalnego. Świerza bryza charakterystyczna dla ciepłych poranków owiała nagie ramiona Tetsurou. Temu przyjemnemu zjawisku towarzyszył słodki śpiew ptaków i już mniej słodkie szczekanie psów sąsiadów. Jakieś trzy gryzy chleba i dwa ziewnięcia później telefon chłopaka zawibrował w tylnej kieszeni jego szortów.
Odłożył w połowie nadgryzionego tosta na talerz po czym niestarannie wytarł rękę o spodnie. Westchnął przeciągle kiedy zobaczył, że było to jedynie powiadomienie od operatora.
Pod wpływem niewyobrażalnej nudy chłopak wpadł na (przynajmniej jego zdaniem) genialny pomysł. Wyjazd jego rodziców przedłużył się na trochę ponieważ w związku ze złą pogodą odwołano im lot. Znaczyło to, że jeszcze przez kilka dni będzie sam w domu. Dalej już chyba nie trzeba tłumaczyć.*time skip*
-Keiiii jesteś dzisiaj wolny?
-Nie zbyt, będę się uczyć
-a może..
-ja już boje się co chciałbyś powiedzieć
-No po prostu otwórz drzwi
-Co? Po co.. cholera nie mów mi że..
-dokładnie tak-
Blondyn po tonie głosu starszego chłopaka mógł wyobrazić sobie jak na jego twarz wchodzi ten charakterystyczny „zboczony uśmiech".
Jak to w sobotni poranek bez żadnych większych obowiązków Tsukishima nadal siedział w piżamie.
(Oi, ja wiem, że wy wiecie co tu się teraz pojawi hehe..~Autorka)Po chwili a dokładniej wtedy kiedy wreszcie udało mu się wyciągać jednego z klapków z pod łóżka stanął przy drzwiach. Powoli przekręcił klucz w zamku i otworzył drzwi. Przed nim ukazał się Tetsurou w całej swojej okazałości.
-co ci przyszło do głowy żeby tu przyjeżdżać, nie masz swoich kapitańskich obowiązków czy coś?
Tsukishima z jednej strony cieszył się, że widzi chłopaka chociaż nie dawał tego po sobie poznać. Jeszcze raz zmarszczył brwi po czym taksował bruneta wzrokiem. Ten natomiast tylko przyglądał się jego twarzy i jakby wyczekiwał aż ten ustąpi mu miejsca i pozwoli wejść do środka.
-na co czekasz? Wejdź bo zrobi się przeciąg.
-jasne, a i proszę- wyciągnął z zza pleców bukiet kwiatów, które kupił gdzieś po drodze.
-mam nadzieję, że się podobają- uśmiechnął się szarmancko. Kei wziął do ręki ładnie sklecony bukiecik.
-nie musiałeś...- Próbował walczyć jednak delikatny rumieniec i tak wstąpił na jego policzki.
starszy tylko patrzył się na chłopaka z nieustannie trwającym na twarzy szerokim uśmiechem. Nie ukrywał, że bardzo lubił kiedy Tsukishima rumienił się właśnie przez niego.
Kuroo już rano zaplanował jak to wszystko ma wyglądać. Mówiąc „zaplanował" mam na myśli dokładny plan sporządzony na kartce.~Tsukkiś~
1. Ogarnij się żebyś jakoś wyglądał
2. Skołuj jakieś kwiaty (broń Boże nie patrz kasjerce w oczy bo zacznie zadawać ci niezręczne pytania!)
3. Wsiadaj w metro i ruszaj na podbój kocie
4. Zrób niesamowitą niespodziankę twojemu pięknemu wybrankowi
5. Szczęśliwy Tsukki = udany związek-wiesz, że to było totalnie głupie? Co jakby nie było mnie w domu? Siedziałbyś pod drzwiami aż wrócę?-
Powiedział młodszy pociągając kolejny łyk zielonej herbaty. Tsukishima był nieco rozczulony tym, że Kuroo chciało się jechać do niego taki kawał drogi.-oczywiście, że tak- powiedział z ciekawością obserwując reakcje partnera- dla ciebie zawsze, a tak poza tym muszę z przykrością stwierdzić, że to jeden z niewielu weekendów kiedy możemy się spotkać.
-nie zmienia to faktu, że mogłeś po prostu zadzwonić
-co? Niespodzianka się nie podoba?
Tetsurou nieco rozluźnił atmosferę. Na twarzy blondyna pojawił się nawet lekki uśmiech. Tsukki jedynie spojrzał na niego unosząc jedną brew.
Czarnowłosy dobrze wiedział co teraz zrobić. Szybko zmniejszył dystans pomiędzy nimi po czym wpił się w truskawkowe usta Kei'a. Przez chwilę patrzył na otworzone ze zdziwienia oczy blondyna. Nie trzeba było jednak długo czekać aż ten pozwoli kotarze swoich ciemnych rzęs opaść na policzki.
Kiedy tylko oderwali się od siebie Tetsurou powiedział:
-słyszałem, że macie jakiś festyn w okolicy, pójdziemy?———————————————————————-
Gnomki moje kochane,
Ten rozdział jest jaki jest xD (przecież to nie w moim stylu kończyć rozdział bez odrobiny marudzenia...) ale w każdym razie postarałam się dla was i wrzucam go dzisiaj~
Ogólnie to jeszcze bardzo chciałam wszystkim podziękować za wyświetlenia i gwiazdki... kiedy zaczynałam to pisać nie sądziłam, że opowiadanie będzie miało taki dobry odbiór