Usiadłem wygodnie w namiocie, chciałem odpocząć, nie myśleć już o niczym.
Założyłem słuchawki i zamknąłem oczy. Zdjąłem okulary i powoli zacząłem masować skronie, moje ręce były zimne, to pomagało się uspokoić. Myślami wróciłem do tamtych dni. Kolejne wspomnienie którego wolałbym nie pamiętać.
✨✨✨
Siedziałem sam w namiocie, nie był on duży, ale w sam raz dla mnie i Akiteru.
Wyczołgałem się na zewnątrz gdzie już siedział mój brat.
-przyszedłeś?
- tak, w środku jest nudno
-uśmiechnął się- był to jeden z tych uśmiechów które mogłem zobaczyć tylko ja,bowiem nie był on szczęśliwy.
W tym momencie Akiteru się rozpłakał, jego głowa mocno wciskała się w moje ramię. Zacisnąłem zęby. Tak bardzo korciło mnie żeby też poddać się emocjom, które zbierały się we mnie od dłuższego czasu. Nie mogłem, musiałem być silny, przynajmniej dla niego...
- będzie dobrze- wyszeptałem ledwo powstrzymując łzy.
obydwoje wiedzieliśmy, że to nieprawda. Lekarze zapowiadali nadejście najgorszego, a mi pozostawało tylko czekać. Wykańczało mnie to, nieudolne próby przywrócenia go do zdrowia, kolejne nieprzespane noce i dnie spędzane w szkole, kiedy to musiałem udawać, że wszystko jest w porządku.
-przepraszam- wyszeptał tak cicho, że ledwie zdołałem go usłyszeć.
Nie odpowiedziałem, łzy zaczęły same lecieć po policzkach i skapywać na szarą bluzę Akiteru. Wtedy było już za późno...
✨✨✨Płakałem jak małe dziecko.
-Przestań, opanuj się Tsukishima- powiedziałem sam do siebie równocześnie uderzając się rękoma z obu stron głowy.
Otarłem o rękaw słoną ciecz skapującą mi po policzkach i zacząłem szukać po omacku okularów leżących gdzieś na ziemi.
-mam- powiedziałem cicho po czym je założyłem.
✨✨✨
Ze względu na to, że spaliśmy w namiotach łazienka z małą kabiną prysznicową znajdowała się trochę dalej. Ubrałem klapki, wziąłem potrzebne rzeczy i udałem się w jej stronę. Przed wejściem stał tylko yamaguchi.
-hej- powiedział cicho- zaraz, tsukki ty płakałeś?
-aż tak to widać?
Chłopak nie odpowiedział, zamiast tego delikatnie mnie objął. Nie trwało to jednak długo, bo myjący się w tamtym czasie Sugawara wyszedł z łazienki. Na szczęście moje prośby zostały wysłuchane i nie zauważył śladów po łzach i zaczerwienionych oczu.
~magiczny time skip~
Leżałem w namiocie, było coś około 1:00. Usilnie starałem się zasnąć jednak natłok emocji i myśli nie pozwalał mi zamknąć powiek, a co dopiero oddać się spokojnie w objęcia Morfeusza.
Wyczołgałem się na zewnątrz. Nocne niebo było jak zawsze piękne i niewzruszone. Usiadłem na mokrej trawie i spojrzałem w górę, miliardy małych punkcików spoglądało teraz na ziemię.
-jesteś tam Akiteru?- szepnąłem.
myśl, że brat chowa się gdzieś w bezkresie niezmąconego nocnego nieba napawała mnie spokojem.
Usłyszałem dźwięk rozpisanego suwaka od wejścia do namiotu.
Po chwili czarnowłosy chłopak siedział koło mnie.
-nie śpisz?
-nie mogłem zasnąć-odpowiedziałem szczerze i bez złośliwości w głosie co chyba go dziwiło.
-masz- Tetsurou przysunął się nieco bliżej i okrył mnie swoją bluzą.
Wciągnąłem nosem zapach perfum chłopaka, podobał mi się.
Noc była chłodna dlatego pospiesznie wciągnąłem na siebie czarną bluzę z napisem Nekoma.
-chcesz o czymś pogadać-obawiałem się tego pytania, nie lubiłem rozmawiać o tym co zaszło dlatego narazie wiedział tylko Yamaguchi i nieliczne osoby z drużyny które, albo dowiedziały się prze przypadek, albo sytuacja wymagała tego żebym im powiedział.
-nie
Kuroo oparł głowę na moim ramieniu, poczułem ciepło, nie odepchnąłem go, sam się zdziwiłem ale podobała mi się jego bliskość.Przesiedzieliśmy tak jeszcze dobry kwadrans po czym wróciliśmy do środka. Od razu położyłem się spać, widok gwiazd na niebie i blada poświata księżyca zawsze bardzo mnie uspokajały...
—————————————————————
Miał wyjść jutro ale stwierdziłam, że wrzucę dzisiaj. mam nadzieje, że rozdział się spodoba❤️.