~Rayla~
Był chłodny, wiosenny wieczór. Siedzieliśmy z Callumem na szczycie iglicy, a z legowiska królowej słychać było głośne rozmowy i śmiechy.
Nie ma co się dziwić - Zym został odniesiony do domu, a wojna między królestwami ludzi a Xadią zakończona.
Słońce już się schowało pod chmurami, przez co te nabrały barwy shake'a karmelowego.
- Jak tu z tobą siedzę, to aż mam wrażenie że mogę zwyczajnie wyciągnąć rękę, i spróbować jak smakują chmury. - powiedziałam
- Tak w sumie, to czemu nie? - Odpowiedział Callum.
- Co masz na myśl... Aaaaaa...
- No nie mów że zapomniałaś... Smutno mi będzie...
Rzeczywiście zapomniałam o tym, że Callum cudem nauczył się latać kiedy skoczyłam z Iglicy, żeby pokonać Virrena.
- To jak? Hę? - Zapytał Callum wstając. - Czy wybranka mego serca ma ochotę na lot w blasku zachodzącego słońca? - Zapytał wyciągając rękę
- Będziesz stał aż się całkiem ściemni, czy może jednak zrobisz to swoje czary-mary i sobie polatamy? - odpowiedziałam sarkastycznie chwytając się wystawionej ręki żeby łatwiej mi było wstać.
Chłopak puścił moją dłoń i rozłożył szeroko ręce
- Manus Pluma Volantis - powiedział kładąc specyficzny "magiczny" nacisk na każde poszczególne słowo - Ręce Calluma się jakby wydłużyły i wyrosły z nich brązowawe pióra
- Przytul się mocno, bo nie chcę Cię musieć łapać.Wtulilam się w Calluma, a ten odbił się od ziemi i poleciał. Moje pierwsze wrażenie było takie, że zaraz spadniemy w dół.
Przeszło mi przez myśl że to może strach, ale momentalnie uświadomiłam sobie że to nie jest to - dużo gorzej było jak plynelismy razem z Ezranem łodzią. Nigdy więcej...
Teraz to była raczej ekscytacja.
- Ale tu jest... - zaczęłam
- Niesamowicie, nieziemsko, cudownie...? - Wtrącił Callum z miną dziecka które dostało wielki czterowarstwowy tort czekoladowy przekładany kremem waniliowym wraz z pozwoleniem na zjedzenie całego samemu.
- Mam wrażenie że to większa atrakcja dla Ciebie niż dla mnie. - Odpowiedziałam równie zadowolona
- Jestem tu z tobą, wolny, latam co istotne na własnych skrzydłach, Zym jest ze swoją matką, bo udało nam się razem odprowadzić go całego do domu, wojna została zakończona, elfy i ludzie są razem... Nie muszę o nic się martwić. Mam wszystko czego pragnąłem od momentu gdy Ciebie poznałem...
Przymknął oczy i pocałował mnie nawet nie zauważając, że wznosi się coraz to wyżej, i wyżej. Oboje czuliśmy w tym momencie dokładnie to samo co zawsze podczas pocałunku - wewnętrzne uniesienie, euforię płynącą z bycia jednością ze sobą nawzajem.
Otworzylam oczy, spojrzalam w dół i mocniej wtulilam się w Calluma
- Chyba... powinniśmy wracać na dól... Ziemia tak daleko... Jeszcze się o nas martwić będą...
- Przyznaj - po prostu się boisz
- Ty to się bój powrotu na Ziemię jak nie zrobisz tego teraz - odwarknelam, po chwili namysłu dodając - Tak, boję się i chcę już wracać na ziemię, proszę...
Chłopak skierował głowę w dół, i leciał z niewiarygodną szybkością w dół niemal w ostatniej chwili odwracając się nogami w dół i wychamowując
- Więcej mi tak nie rób - powiedziałam Rayla puszczając się i zostawiając na szyi chłopaka czerwone od wbitych ze strachu palców kręgi - chyba że chcesz żebym zwymiotowała w trakcie lotu...
CZYTASZ
Smoczy Książę - Po Sezonie 3
FanfictionZym jest bezpieczny, wojna między królestwami ludzi a Xadią zażegnana. Ale czy aby napewno? Gdzieś po Xadii dalej kręcą się niebezpieczni złoczyńcy - Claudia i Virren. Zagrażają oni stabilności cudem zbudowanego pokoju między dwiema od wieków skłuco...