11. Urodziny

632 45 5
                                    

~Rayla~

Obudziłam się jako pierwsza. Czułam się już znacznie lepiej, czyli Callum miał rację, że musiałam się tylko wygrzać.

Spojrzałam na niego. Wyglądał słodko. Jego twarz była jeszcze twarzą dziecka. Nie było na niej żadnych zmarszczek.

Mimo to wiedziałam ile to "dziecko" w życiu przeszło.

Callum opuścił swój dom żeby zaprzestać wojny. Żeby odnieść smocze jajo do jego mamy. Jako pierwszy człowiek na ziemi zrozumiał arkany nieba, a nawet wyszedł ze swoimi umiejętnościami na wyższy poziom niż niejeden elfi mag.

Udało mu się już opanować trzy arkany. Księżyca, nieba i oceanu.

A dzisiaj miał urodziny.

Wiem, bo niejednokrotnie oglądałam jego szkicowniko-pamiętnik. Chciałam dla niego przygotować coś specjalnego. Coś, co zapamięta na całe życie.

Ale co może uszczęśliwić ludzkiego maga? Co ja mogę mu dać?

Obudziłam Calluma.

- Co jest? Już trzeba wstawać? Jeszcze chwilę mamo...

Callum przewrócił się na drugi bok i spał dalej. Trzeba mu przyznać, że sen ma mocny.

Chyba w końcu zrozumiałam dlaczego Ez budził go Robalem.

Delikatnie przesunęłam go tak, żeby móc wstać. Podeszłam do wody, zanurzyłam w niej rękę i przejechałam Callumowi po twarzy.

- Eeej! Co jest! Robal! Ez!

- To nie oni, to ja - roześmiałam się

- A, dobrze. - Callum się zarumienił.

- Chcesz coś specjalnego na śniadanie?

- A z jakiej to okazji?

Callum zgubił już dawno ludzką rachubę czasu, o czym ostatnio mi mówił, i zwracał już tylko uwagę na fazy księżyca.

- Tak, o. Pomyślałam że może masz na coś ochotę.

- Masz w menu ciastka elfów?

Nie spodziewałam się takiego pytania. Kiedyś piekłam je z Etharim, ale nie miałam przy sobie wszystkich potrzebnych składników...

Ale wszystkie można było dostać w ludzkich wioskach.

- Nie mam potrzebnych składników, ale mogę je zrobić na kolację.

- Nie, ja żartowałem... Nie trzeba. Ale możesz zrobić kurczaka na obiad.

Zgodziłam się, ale nie odstąpiłam od pomysłu ciastek. To był dobry pomysł.

Zjedliśmy zwykłe śniadanie i ruszyliśmy w drogę.

- Możemy pójść przez ludzkie miasto? - zapytałam

- Ale po co?

- Potrzebujemy czegoś do jedzenia.

- Jasne, spoko.

Niedaleko było miasto,które jakiś czas temu zostało częściowo spalone przez smoka. Ludzie jednak pracowali przy naprawach na najwyższych obrotach, a odkąd Ezran wrócił do domu pomagał im jak tylko był w stanie.

Tak się złożyło, że przejeżdżał przez to miasto w drodze powrotnej, i opowiadał ludziom o elfach i smokach oraz o nowo zawartym pokoju między elfami a ludźmi.

Postanowiliśmy jednak mimo tej wiedzy nie ryzykować, więc ja i Ibis założyliśmy peleryny i rękawiczki i zaczęliśmy udawać ludzi.

- To czego potrzebujesz? - Zapytał Callum?

Smoczy Książę - Po Sezonie 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz