36. Przebudzenie

415 21 3
                                    

~Rayla~

Słońce wypadało do komnaty rzucając na podłogę cienie liści drzew potrząsane wiatrem. Okno było otwarte na oścież, więc słyszałam świergot najprzeróżniejszych ptaków.

Przed chwilą się obudziłam po okropnym nastawianiu kości. Musiałam być nieprzytomna całą noc. Podniosłam się na zdrowej ręce i uaiadłam oparta o zagłówek łóżka. 

Do komnaty przez małe drzwiczki w drzwiach wszedł Robal, a zaraz po nim wszedł Ezran.

- Cześć Rayla! Jak się czujesz?

- Chyba dobrze - uśmiechnęłam się ukrywając ból w nodze.

- Jesteś pewna? - młody król chwycił się pod boki i przedrzeźnił wszystkich dorosłych na świecie kiwając na mnie palcem - Całą noc mamrotałaś i przewracałaś się z boku na bok.

- Siedziałeś tu całą noc?! - zapytałam zdumiona 

- Myślisz że kto otworzył okno? - chłopiec wział Robala na ręce wyjął z kieszeni ciastko i machnął nim udając oburzenie - Wyszedłem tylko na śniadanie.

Poczułam jak zaburczało mi w brzuchu. Dawno nie miałam niczego w ustach. Przed dotarciem do słonecznego splotu.

- Ile godzin spałam?

- Siedemdziesiąt dwie. Trzy dni. Cały czas tu byłem 

Aż trzy dni??! NIGDY NIE SPAŁAM AŻ TRZECH DNI!!! Może poza tym jak prawie utonęłam przez Krakena...

- Martwiliśmy się o Ciebie. - Kontynuował chłopiec - Co się stało że znaleźliście się tutaj?

- Callum się nie obudził?? - zapytałam szczerze zmartwiona i spojrzałam w bok na jego łóżko bo do tej pory myślałam że śpi 

- Nie - odpowiedział Ez ze smutkiem i spuścił głowę - Ciasteczko? - wyjął kolejne ciasteczko i wystawił je w moją stronę 

Wzięłam je i opowiedziałam o wszystkim co się stało od czasu gdy się rozstaliśmy z Ezranem w wiosce elfów. 

Opowiedziałam o bibliotece elfów Nieba, wizycie u Lujanne, o mapie spotów i o planowaniu podróży. Opowiedziałam o nocy nad jeziorkiem, o splocie Ziemi i Nieba. Nie zapomniałam o morskiej podróży statkiem, ani o Krakenie. Wspomniałam o ślubie i ucieczce przed Claudią.

 Opowiedziałam też o podróży do kolejnych splotów nie zapominając przy tym o ich opiekunach. Szczególnie o opiekunie splotu Słońca i o naszym powrocie przez pustynię.

Teleportację do białej rzeczywistości, i mój ratunek Calluma opowiedziałam ze szczegółami.

- Żeby tego nie było mało dowiedzieliśmy się kto jest ojcem Calluma, a ja jestem w ciąży. - Powiedziałam na koniec, gdy do sali wszedł chłopak wiozący wózek jedzenia, na które niecierpliwie czekałam.

Zaczęliśmy oboje razem z Ezranem jeść. Jedzenie było przepyszne. Nie wiedziałam, że ludzie potrafią zrobić coś tak cudownego! Te chrupiące coś z mlekiem, to brązowe słodkie coś zrobione podobno z mleka, smarowidła na chleb...

U elfów nigdy nie jadłam czegoś takiego!

- Omd kiemdy jemstemś w ciomży? - bardziej wymlaskał niż powiedział 

- Nie wiem dokładnie. Chyba już cztery miesiące... - odpowiedziałam dopiero jak już przeżułam i przełknęłam pokarm, po czym oboje wróciliśmy do jedzenia. 

Gdy wszystkie talerze były już puste, a my objedzeni po brzegi chłopiec, który cały czas stał niezauważony w rogu pokoju zabrał wózek i wyszedł z komnaty. Wszedł do niej za to znajomy mi już medyk.

- Witam wasza wysokość, dzień dobry Raylo - ukłonił się w naszą stronę i podszedł do mnie - Dobrze już się czujesz?

- Ummm... Chyba tak, tylko boli mnie to - wskazałam na nogę 

- W sensie opatrunek, czy... - zrobił rękami kręgi w okolicy mojej nogi

- Noga - powiedziałam - Co mi się tak właściwie w nią stało?

- Złamana z otwarciem. Będzie jeszcze jakiś boleć. Musi się zrosnąć. 

Będę kaleką - pomyślałam...

- Trzeba poprawić opatrunek. Jeśli wolisz to odwróć głowę 

- Nie, wolę patrzeć 

- Ostrzegam że to może być drastyczny widok

Ezran wstał ze stołka na którym siedział, i przeniósł go sobie do łóżka Calluma. Chciałabym zrobić to samo.

Medyk zaczął rozwijać bandaż bardzo delikatnie i powoli. Wiedziałam o tym tylko dlatego że patrzyłam.

Gdy cały bandaż opadł medyk zdjął jeszcze z mojej nogi kawałek materiału podobny do ręcznika, i ją zobaczyłam.

Była na niej zrastająca się już rana, przez którą widać było kość. Dwa jej kawałki były do siebie niemal idealnie lub może nawet idealnie dopasowane. Medyk spryskał to wodą co mocno zapiekło. Na to założył czysty materiał podobny do ręcznika i owinął czystym bandażem.
To samo powtórzył z ręką, tyle że na niej nie było rany.

- Jeszcze głowa - powiedział 

Podniosłam zdrową rękę i dotknęłam nią czoła, na którym rzeczywiście był bandaż. 

- Co mi się stało w głowę? 

- Nie wiem, nie widziałem, ale chyba coś spadło ci na głowę. 

- W takim razie dlaczego mnie gruz nie przygniótł? Bo to musiał być on...

- Aaravos ten elf gdy z nim rozmawialiśmy powiedział że cię spod niego wyciągnął - powiedział Ezran - może pan tu podejść? Coś zauważyłem...

Smoczy Książę - Po Sezonie 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz