8. Tymczasem...

677 37 7
                                    

~Claudia~

Ojciec leżał zakrwawiony na ziemi. Jego oczy były otwarte ale twarz nie zdradzała żadnych emocji.

- TATO!!!

Podbiegłam i szybko go obejrzałam.

- Nie, nie, nie!!

Nie mogę go stracić. Teraz to jedyny człowiek na świecie który mi został. Callum widział moją złą stronę, Sorren poszedł do Calluma i Ezrana i tej elfki...

A ja zostałam z ojcem.

Nie mogę go stracić.

Nie mogę...

Zostało mi jeszcze kilka owoców które zebrałam do uleczenia Sorrena.

Może się udać.

Potrzebna jest jeszcze tylko ofiara...

Do wyleczenia brata wystarczył Jelonek, ale tutaj chodzi nie o leczenie, a wskrzeszenie. Nie może to być zwierzę. To nie wystarczy.

To Musi być człowiek.

Ale to znaczy..

Że będę musiała kogoś zabić...

Kogoś zdrowego.

Wyszłam zza skał i się rozejrzałam. Kawałek ode mnie stał chłopak mniej więcej w moim wieku.

Podeszłam do niego.

- Hejka! - powiedziałam stając bezpośrednio przed nim

- My się, eee... Znamy?

- No jasne! Nie pamiętasz mnie? - Głupio palnęłam. Teraz już nic z tego nie wyjdzie.

- Jasne, już pamiętam! To ty! Spotkaliśmy się, no, ten...

- Przy zamku! - Powiedziałam najsensowniejszą rzecz jaka przyszła mi do głowy - tak, przy zamku.

- Nie byłem trzeźwy... Wybacz, ale mogę nie pamiętać rozmowy. Może odświeżysz mi pamięć?

To była moja szansa. Mogłam wmówić mu cokolwiek, a on uwierzy.

- Czyli nie pamiętasz, że mieliśmy się razem przejść jeżeli oboje wyjdziemy z tego żywi?

- Jasne że pamiętam! Jak mógłbym zapomnieć! Może przejdziemy się teraz?

"jasne że pamiętam" dobre...

Takiego debila to przynajmniej nikomu nie będzie szkoda...

- Stój tutaj. Przygotowałam dla ciebie niespodziankę - poszłam za skałę przygotować wszystko co potrzebne żeby sprawnie poszło - Możesz przyjść!

Chłopak wszedł za skałę i nawet nie zauważył jak zginął.

Byłam gotowa...

- Acjo ogejom śezrksw!

Z palców wystrzeliły m fioletowe nibypioruny i trafiły w ciało Ojca, a moje oczy całe zaszły fioletem, który po chwili ustąpił miejsca czerni.

Połowa włosów zaczęła mi blednąć, ale musiałam wytrzymać.

To dla ojca.

Nie dałam rady. Nie wytrzymam dłużej. Jestem zbyt słaba. Musiałam przerwać zaklęcie. Inaczej sama bym umarła.

Spojrzałam na ojca. Poruszył się.

- Tato?

Ojciec dotknął swojego ciała.

- Ja... ja żyję?

- Tak.

- Przetrwałem upadek?

- Nie, nie przetrwałeś.

- Ale... A gdzie jest Aaravos?

- Twój robaczek przyjaciel? Wspiął się na ścianę, i zawinął w to

Wskazałam na wielki, świecący, niebieski kokon zwisający z sufitu.

~Aaravos~

Siedziałem w swej komnacie. Nie, nie komnacie...

Siedziałem w swoim więzieniu.

Już od ponad 300 lat.

Nie mam już nadziei na wolność, gdy lustro we władzę przejął ten śmiertelnik - Virren - na chwilę pojawiła się nikła szansa.

Ale on okazał się zbyt słaby, zbyt...

Nieważny aby mi pomóc.

Aby otworzyć moje więzienie potrzebna jest zdolność władania arkanami wszystkich żywiołów.

On może być jedynie narzędziem zemsty.

Zemsty na rodzinie Avizanduma - smoka który odebrał mi wolność i zamknął mnie w innym wymiarze.

Co z tego że ma tu wszelkie luksusy? Że mam własny pałac, że mam ogród, że mam księgi...

Jeżeli nie mam wolności? Jeżeli nie mam podwładnych którymi może władać? Jeżeli nie mam ludzkich zabaweczek?!

Virren umarł. Już do niczego się nie przyda. Robak którego wysłałem do niego odłączył się już od tego człowieka.

Znowu wszelka nadzieja znikła.

Aż do momentu gdy coś poczułem.

Wielka choć ukryta moc, siła charakteru, umiejętności, potencjał!

W dodatku w mojej komnacie!
- Kim jesteś? Czuję cię.

Kogokolwiek czułem, ten się wachał. Musiałem mu pomóc w podjęciu decyzji.

-

Nic ci nie mogę zrobić. Powiedz kim jesteś? Na pewno nie tym całym biednym Virrenem. On jest zbyt słaby. Ale u ciebie czuję moc. Moc i potencjał!

Istota nadal się wachala. Miałem już znowu przemówić gdy usłyszałem dziecięcy głos.

- Jestem Callum. A ty Aaravos prawda?

To był ten chłopak. To on uratował elfkę, która zabiła Virrena. Ludzki pomiot połączony z arkanami nieba.

- Czyli słyszałeś o mnie... A powiedz... Co o mnie mówią?

Nie otrzymałem odpowiedzi na to pytanie. Przestałem go czuć. Widocznie zreflektował się że nie powinien mi ufać. Ale miałem już to, czego potrzebowałem.

Dostałem jego imię. Teraz potrzebny był mi już tylko ktoś, kto tego chłopaka znajdzie.

Znowu coś poczułem.

Virren został wskrzeszony.

To ta dziewczyna! Cenny gracz!

Rozkazałem Robakowi zawinąć się w kokon i stworzyć połączenie z dziewczyną.

Wystarczyła do tego jakakolwiek jej cześć, a na szczęście od stresu gubiła dużo włosów.

Będę wolny! Uda się! Nareszcie zasmakuję zemsty!

Dziewczyna musi jedynie znaleźć tego chłopaka - Calluma - i pomóc mu w osiągnięciu pełni możliwości, a następnie nakierować go w miejsce w którym można mnie uwolnić.

Nie może się nie udać...

Smoczy Książę - Po Sezonie 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz