✏2✏

1.7K 50 2
                                    

Obudziłam się przez dźwięk tego irytującego urządzenia. Po chwili go wyłączyłam i wstałam z łóżka.
Dzisiaj muszę znowu iść do piekła.
Znowu nie chce mi się nic robić.
Myśl o tym że ponownie mam być raniona, to chcę zrobić to drugi raz.
Tylko tym razem głębiej wbić ostrze i przejechać po żyłach żeby  umrzeć.
Podeszłam do szafy. Wzięłam czarną bluzę w moim rozmiarze z kapturem, i czarne getry.
Ubrana zaczęłam rozczesywać swoje włosy, które po chwili były rozpuszczone.
Wzięłam plecak, z książkami.
Zeszłam na dół.
W kuchni spotkałam tatę, czyli znowu mamy nie ma. Nie powiem to boli. Boli to że własna matka, kobieta która dała mi życie,  olewa Cię na każdym kroku i nie ma w domu.
Od wczoraj po wizycie z psychologiem ojciec do mnie się nie odzywa. Tak jakby się obraził. Ale niby za co?
Zrobiłam sobie dwie kanapki, które po chwili wylądowały w plecaku.
Spojrzałam na mężczyznę.
Pytać się czy nie? O to jest pytanie.
Może zaryzykować i dostać zjebe i mnie nie podwiezie, lub iść na piechotę te trzy kilometry w deszczu i moknąć?
Wzięłam wdech.
-Podwieziesz mnie do szkoły bo pada?-spytałam patrząc na niego.
Patrzył w gazetę, ale po chwili nic nie mówiąc wziął klucze z łaską i ruszył do wyjścia.
"Kochany tata"

Dojechałam do mojego piekła, zwanym szkołą. Powiedziałam krótkie cześć, ale nie dostałam odpowiedzi i wyszłam z auta. Zaczęłam iść szybko bo dalej padało.
Weszłam do środka.
Jestem spóźniona. Pierwsza lekcja już trwa. Kurwa jak na złość. Jak ja się spóźniłam to po mnie!!
Szybkim krokiem ruszyłam do toalety damskiej.
Już miałam zamykać drzwi ale ktoś pociągnął za nie. Spojrzałam w tamtym kierunku.
Ujrzałam tam Liam'a.
Strach zawładnął mną.
Na jego twarzy mogłam ujrzeć chytry uśmieszek.
Zaczęłam biec do gabiny, ale złapał mnie.
-Puść-powiedziałam przerażona. Zauważyłam że jego koledzy są tutaj. Pilnują terenu. Nie mam szans. Znowu.
-O moja mała Jessica-zaś miał się. Trzymając mnie szczelnie przy ścianie. Zbliżył się do mojego ucha-ta mała myszka się spóźniła. To zły błąd-powiedział szatańsko
-Zostaw mnie-powiedziałam
Ten jedynie  odsunął się ode mnie, ale trzymał moje rence
-Prze ze mnie się ciełaś?-spytał. Nie odpowiedziałam. On zły zmocnił uścisk. Syknełam z bólu. Uśmiechnął się. Bawi go. Bawi go widok bólu i znęcania się nad ludzmi.-Tak czy Nie?
-Ttak-jąknęłam. Łzy chciały już wyjść z moich oczów.
Ten uśmiechął się zwycięsko.
Czemu ja? Co ja mu zrobiłam? Od początku kiedy mnie pierwszy raz zobaczył byłam jego celem. Ale dlaczego? Nic mu nie zrobiłam!!!
Chcę zniknąć.
-Wiesz co? Stęskniłem się.-powiedział.-czemu Cię wczoraj nie było?-spytał.
-Jjja-nie mogłam nic wydusić. Zabardzo się boję.
-Mów-powiedział gniewnie. Łzy spłynęły po moich policzkach.
-Byłam u psychologa-powiedziałam cicho. Ale tak żeby usłyszał.
-Jesteś chora psychicznie jak chodzisz do psychiatry-powiedział.-jesteś nikim-miał rację-zerem-wiem-i dlatego to robię. Bo lubię się znęcać-uderzył mnie w policzek tak że upadłam na kafelki. Jęknełam z bólu. Poczułam smak metaliczny na mojej wardze. Zaszlochałam.-Dawaj kasę-powiedział poważnie.
-Nnn..nie mm..mam-ledwo co mówię. Przez płacz nie mogę się opanować
-To skończy się na Ciebie źle. Dzisiaj Ci daruje. Ale szykuj się na karę-on i jego banda wyszli. A ja zostałam zapłakana.




Jak są błędy to PRZEPRASZAM

⭐cenię
💬kocham


~Wi~

Mój PsychologOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz