✏21✏

1K 34 14
                                    

Ten rozdział był pisany wczoraj gdy jechałam busem całą godzinę. Jak są jakieś duże odstępy to przeraszam. Ale nie mogę tego zmienić. Ponieważ były pisane w notatniku.

W tej chwili bym wolała się nie obudzić. Tak to dzisiaj. Mam iść do domu mojego piekła. Boję się strasznie, a nic nie wymyśliłam żeby się z tego wykaraskać. Nie mogę udawać chorą i tak dalej. Nic mi nie pomoże. Nawet przyszła mi do głowy myśl żeby rzucić się pod auto. Ale szkoda mi życia. Wstałam z łóżka i westchnęłam, podeszłam do szafy wzięłam ciuchy, i jak zwykły człowiek się ubrałam.


Dzisiaj rodzice mieli na rano. Więc dlatego tej chwili idę na piechotę do szkoły. Ranek jest cudny. Ładna i ciepła pogoda jest. Tylko jedno mi nie pasowało czyli krzyk dzieci że one nie chcą iść do szkoły. Żeby wiedziały co mówią. Ja bym dała wszystko żeby wrócić do tamtych chwil i być w pierwszej klasie podstawówki. Zaś miałam się na tą myśl i dążyłam dalej.

Po jakimś czasie skręciłam w lewo i weszłam na teren szkoły. Mam dzisiaj sześć lekcji, a L..Liam nawet na jego przechodzą po moim ciele nieprzyjemne ciarki, kończy po ósmej lekcji. Skąd wiem bo nauczycielka z matmy mi powiedziała. Za to co ona każe mi robić nienawidzę ją sto razy więcej niż wcześniej. Otworzyłam drzwi do budynku i jak zwykle się spóźniłam. W głębi siebie proszę Boga żebym dotarła do klasy normalnie. Szłam pustym korytarzem z strachem. Jeszcze trochę, pokonam te schody i będę "bezpieczna". Jeszcze ciut. Jest. Udało się.

-Przepraszam-mówię i siadam na swoje miejsce.

-Ty jak zwykle-mówi wściekła Pani od polaka. No trudno. Bywa. Nie można mieć cukierka i go zjeść.


Te sześć lekcji minęło zbyt szybko. Za szybko. Czemu ja zawsze muszę mieć tego pecha? Wyszłam z klasy i zaczęłam dążyć do wyjścia ze szkoły.  Byłam szczęśliwa bo go jeszcze nie spotkałam. Z tego powodu cieszyłam się jak dziecko które dostanie lizaka. Jeszcze kawałeczek. Nagle poczułam jak ktoś mnie łapie za rękę. Z przerażeniem spojrzałam na tego kogoś. Na jego twarzy widniał kpiący uśmieszek.

-Dzisiaj o 17 Jesse-mówi pewien siebie patrząc mi w oczy i odchodzi.

⭐cenię
💬kocham

~Wi~

Mój PsychologOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz