✏18✏

1K 39 9
                                    

Boże jeśli tam jesteś. To czemu ciągle mnie karasz, a nie uratujesz.
Jestem kretynką, wpadłam na Pana Harrego z płaczem. Jest mi głupio. Na bank ma mnie teraz na idiotkę na levelu setnym.
Jeszcze trochę i będę w domu. Będę swoim azylu, ale nie zbyt długo bo mam wizytę u psychologa. Zaczęłam bardziej szlochać.

Weszłam do swojego pokoju. Za kilka minut wróci Tata z pracy.
Dobra Jesse uspokój się. Wdech i wydech.
Nic się nie stało.
Otworzyłam drzwi do łazienki i przekroczyłam próg , po chwili podeszłam do umywalki i włączyłam wodę. Po chwili w rękach miałam wodę i przełożyłam do twarzy.
Będzie dobrze powtórzyłam w myśli.
Tak na prawdę nie będzie. Nie wiem dlaczego chcę się oszukać. To już nawyk? Jak tak to jest zły.
Spojrzałam w lustro. Oczy miałam czerwone od płaczu. Odziwo nie mam żadnych silników, to dobrze. Mój wzrok wylądował na mojej szyi.
Uśmiechnęłam się trochę. Malinka zeszła. Jezu czemu wtedy poszłam na salę. Na samo wspomnienie przeleciał przez moje ciało nie przyjemny dreszcz.

-Potem przyjadę po Ciebie-powiedział ojciec. Ja jedynie kiwnełam głową i podążyłam do budynku.
Otworzyłam drzwi a moje kroki podążyły pod salę numer 10. Usiadłam na krzesełku obok gabinetu i czekałam. Jestem sama na korytarzu. I dobrze. Chociaż mogę się trochę rozluźnić.
Niestety długo nie musiałam czekać bo widziałam jak psycholog idzie w moim kierunku. Więc wstałam z krzesła i czekałam aż podejdzie.
-Cześć.-mówi z uśmiechem. Otwiera drzwi i przepuszcza mnie jako pierwszą.-siadaj śmiało, a ja zaraz wrócę-mówi i wychodzi. No dobra dzisiaj jest chyba ciut zabiegany. Ciekawe czy na mnie się gniewa że wpadłam na niego.
Po około trzech minutach wrócił. Usiadł za biurko, odpalił komputer i dopiero teraz spojrzał mi w prosto oczy z uśmiechem. Ja jak zaczarowana patrzyłam na te zielone tęczówki. Ale to nie trwało długo bo odwróciłam wzrok. Czemu ja to zrobiłam?!
-Słyszałem że Liam ma Cię uczyć-powiedział. Na jego imię się spiełam. Czemu on musi mi to przypominać?
-No tak-mówię. Spojrzałam na Harrego. Co od kiedy ja mówię na ty?!!!
-Co się stało w szkole?-patrzył na mnie.
-Nie rozumiem-udaje głupią. Może ominie temat.
-Wybiegłaś z płaczem-czy on był przyjęty moim stanem? Nie przewidziało i przysłyszało mi się.
-Nie-dalej udaje
-Nie kłam-powiedział stanowczo. Mój wzrok wylądował na ręce.-chcę Ci pomóc. Ale ty musisz tego chcieć. Jestem tu dla Ciebie...
-Nie kłam. Jesteś tutaj tylko dla kasy-mówię penwa siebie.
-Jak ja mówię to bądź cicho proszę. I nie kłamie.




Jak są błędy to przepraszam.

⭐cenię
💬kocham
~Wi~

Mój PsychologOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz