✏20✏

1K 37 9
                                    

-W siadaj-mówi. A ja stoję jak słup i patrzę na niego. Czy chcę iść pieszo do domu w trakcie burzy, czy jechać z moim psychologiem? Szczerze wole opcję numer jeden.-no choć. Będziesz mokra- mówi. Po jego słowach na zawołanie zaczęło padać mocniej. Nie mam wyboru. Podeszłam do auta i otworzyłam drzwi. Usiadłam na miejscu pasażera obok kierowcy, zapiełam pasy. Pan Harry wrócił do drogi. -Gdzie mieszkasz?-spytał
-Na ulicy Kwiatowej 35/10*
On jedynie kiwa głową.
Mój wzrok wylądował na krajobraz za szybą.
-Mieszkam blisko Ciebie-mówi. Kiedy ja na niego spojrzałam to on na mnie. I znowu te ciarki.
Nagle trochę zwolnił i sięgnął po coś do tyłu. A kiedy wrócił do poprzedniej pozycji okazało się że to koc.-Trzymaj. Będzie ci cieplej-podaje i dalej patrzy na ulicę. Nic nie mówiąc okryłam się kocem.
Czyli on mieszka blisko mnie? Nieźle. 
Po chwili było mi ciut cieplej. Raz na jakiś czas patrzę kątem oka na mężczyznę. Jechał skupiony patrząc na drogę.
Czy on mówił prawdę że on chce mi pomóc? Czy robi mi tylko nadzieję? Może naprawdę chce mojego cierpienia.
Ale gdyby chciał to by mnie teraz nie wiózł do domu.
A może to jest jedna z jego sztuczek.
Jedno mnie martwi i przeraża.
Jutro mam być w domu Liama.
Jeszcze nic nie wymyśliłam żeby tam nie iść. Ale chyba będę musiała.
Ten chłopak mnie przeraża. On mnie nienawidzi. On zrobi mi krzywdę. Ja o tym wiem.
-O czym tak myślisz?-z rozmyślania wyrwał mnie głos Pana Stylesa
-O niczym-powiedziałam speszona.
-Już jesteśmy. Ładny dom-mówi patrząc na mnie z uśmiechem.
-Dziękuję-cicho mówię i odpinam pasy. Otwieram drzwi od auta i słyszy głos chłopaka.
-Nie ma za co-i wychodze. Podchodzę do drzwi domu. Nim je otwieram odwracam się w stronę pojazdu. Stoi tam i czeka aż wejdę. Więc to czynię.

Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Ciepła woda powoli ogrzewa moje ciało. Przyjemny dreszcz przeszedł przez moje ciało. Wzięłam mydło,gąbkę i zaczęłam się myć.
Potem znowu włączyłam wodę, a na moim ciele nie było już mydła.
Teraz stałam bez ruchu i patrzyłam w ścianę. Było mi przyjemnie. Spojrzałam na maszynkę. Byłam głupia że to zrobiłam. Ale wtedy nie widziałam innego wyjścia. Nie chciałam żyć. Pamiętam ten dzień.
Po szkole przyszłam rozpłakana. Wparowałam do swojej łazienki i się zakluczyłam. Rodzice próbowali wejść za mną, ale bez skutku. Wzięłam maszynkę i po prostu to zrobiłam. Czułam ból, ale po chwili przerodził się w coś przyjemnego. Ale mimo to płakałam. Wiem to było głupie. Ale to był impuls.
Na te wspomnienia nieprzyjemny dreszcz przeszedł przez moje ciało.
Zakręciłam wodę i wyszłam z pod prysznica.
Wytarałam się, ubrałam i wyszłam z łazienki.







*ulica wymyślona i adres też






⭐cenię
💬kocham




~Wi~

Mój PsychologOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz