Drzwi otworzyły się i ukazał się pokój na którego środku leżała Bellatrix a obok niej roztrzaskane szkło, na podłodze obok kobiety widniała wielka plama krwi. Jej ręce a szczególnie szyja była cała we krwi. Troje uczniów zamarło ze zdziwienia, podobnie jak Dumbledore. Bellatrix wyglądała jakby umierała. Nie krzyczała już wogóle, oczy miała zamknięte, nie reagowała na nic. Mistrz eliksirów wszedł do pokoju, a inni dalej nie zrobili ani jednego kroku, wciąż stali i nie wiedzieli co się dzieje.
Nagle Ron wyciągnął różdżkę i skierował ją w kierunku Bellatrix.
- Avada...
- Ron! Co ty odpierdalasz?! To, że ona jest mordercą to nie znaczy, że ty ją możesz zabić! Chcesz się stać mordercą tak jak ona?! - przerwała mu Hermiona
Dyrektor wyszedł z tego domu i poszedł do Hogwartu. Chyba nie spodziewał się, że tak potoczy się akcja. Uczniowie jednak zostali. Snape leczył rany Belli.
Nauczyciel nie wiedział czy Bellatrix żyje... nie dawała żadnych oznak życia.
Nagle kobieta zaczęła powoli otwierać oczy. Severus był tak bardzo szczęśliwy. Nie lubili się za bardzo z Bellą ale nie chciał mieć jej na sumieniu. Różdżka kobiety leżała na podłodze obok niej.
Bellatrix nie mogła uwierzyć, że jeszcze żyje. Miała się podnieść z podłogi i zaczęła to robić, ale po chwili z głośnym chukiem upadła z powrotem na ziemię.
- co... co... się dzieje.... ja żyje...?
Uczniowie odsunęli się jeszcze bardziej gdy usłyszęli ten chłodny, bezlitosny głos Bellatrix. Dużo osób bało się kobiety, ale nie trzeba chyba tłumaczyć czemu.
Bella gdy usłaszała kroki Hermiony, Rona i Harrego natychmiast odwróciła głowę i przeraziła się. Pierwszy raz w jej oczach widać było bezradność. Trójka nastolatków celowała w ną różdżkami. Wiedziała, że zaraz albo zginie albo trafi do Azkabanu. Wzięła więc różdżkę i zaczęła również w nich celować.
- Kurwa, Snape?! Ty wstrętny małpiszonie! Specjalnie wykorzystałeś sytuacje i sprowadziłeś ich tu żeby łatwiej mnie było zabrać do Azkabanu! Jak śmiałeś?! - krzyknęła dalej celując różdżką w uczniów.
- Wyjdźcie stąd! - Snape ryknął na uczniów
- Panie profesorze! To jest morderczyni! I mój wróg! ONA ZABIŁA SYRIUSZA! - odpowiedzał Harry
- A TAK! ZABIŁAM GO I WCALE TEGO NIE ŻAŁUJĘ!
W Harrym wezbrała taka wściekłość,że przestał nad sobą panować.
- Crucio! - Chłopiec od ostatniego spotkania z Bellatrix wiedzial już jak poprawnie rzucać zaklęcie torturojące.
Snape szybko odskoczył od Belli ponieważ bał się, że zaklęcie może trafić i jego. Kobieta znowu poczuła ten przeraźliwy ból. Zaczęła krzyczeć tak głośno,że wydawało się, że nic innego nie słychać. Hermiona próbowała powstrzymać przyjaciela, ponieważ wiedziała, że jest to klątwa niewybaczalna, lecz ten tylko odepchną ją i przsciągną dłużej zaklęcie. Bella znowu poczuła, że umiera. Ron stał w koncie pokoju, nie wiedział, że jego przyjaciel jest do czegoś takiego zdolny. Klątwa trwała już około 30 sekund, ale Harry włożył w nią całą swoją wściekłość więc Bella czuła jakby tortury trwał już bardzo długo. Severus gdy zdał sobie sprawę, że kobieta umiera, wytrzasnął chłopcu różdżkę z ręki. Gdy Bellatrix Lestrange konała w męczrniach, Snape postanowił wyrzucić uczniów z domu. Gdy mistrz eliksirów wrócił do pokoju w którym leżała kobieta, spostrzegł, że czarownica wygląda jakby umierała.
Snape tym razem poradzisz sobie sam - myślał
Podał jej dziesiątki eliksirów i kilka jak nie kilkanaście zaklęć leczących.
Po jakichś czterdziestu minutach kobieta zaczęła odzyskiwać kontat w rzeczywistością.- Błagam... tylko nie do... Azkabanu... błagam... - wymamrotała
- Ciiii! Nic ci nie będzie. Nie martw się. - wyszeptał Severus
Bellatrix otworzyła niepewnie oczy i odetchnęła z ulgą, że już nic jej nie grozi.
CZYTASZ
Pure Madness || Bellatrix Lestrange
FanficOpowiadanie do którego się nie przyznaję :) Wybaczcie byłam młoda i głupia, a to nie moja wina że to się tak wybiło. Czytacie na własną odpowiedzialność.