44. Jestem na to za młoda

431 42 19
                                    

Wracam do domu od razu kierując się do swojego pokoju. Zdejmuję bluzę i siadam na łóżku. Jakby tych wszystkich problemów było mało, od jutra zaczynam spotkania "odwykowe". Obiecałem wszystkim, że pójdę.

Zmierzam do drzwi z zamiarem pójścia do łazienki, ale gdy otwieram drzwi, zauważam przed nimi Sarę. Siostra wyraźnie miała zamiar zapukać, ale ją wyprzedziłem.

- Masz chwilę? - pyta niepewnie. W odpowiedzi otwieram jedynie szerzej drzwi i wpuszczam ją do środka. Wchodzi speszona do środka, patrząc na swoje dłonie.

- Więc... O co chodzi? - pytam, krzyżują dłonie na klatce piersiowej.

- Miałeś rację - przyznaje - Zachowałam się jak egoistka. W ogóle jestem beznadziejna. Nie wiem co sobie myślałam. Tylko, że... zostałam z tym wszystkim sama i nie wiem co mam robić.

- Nie jesteś z tym sama - wzdycham, patrząc na blondynkę - Masz mnie. A ja chcę ci pomóc. Tylko, że sądziłem, że cię znam, a okazało się zupełnie inaczej...

- Przepraszam, Kuba... Wiem, że się na mnie zawiodłeś. Zachowałam się strasznie nieodpowiedzialnie i nie wiem co teraz będzie - jej głos załamuje się i pociąga nosem.

- Posłuchaj - wzdycham wciskając dłonie do kieszeni dresów - Jeżeli chcesz, żebym ci pomógł, to w pierwszej kolejności pojedziemy do lekarza - stawiam warunek - I to właściwie zaraz, więc ogarnij się bo wizyta jest za dwie godziny.

- Co? Jak to wizyta? Jak za dwie godziny? - marszczy brwi patrząc na mnie.

- Umówiłem cię do ginekologa - wyjaśniam - Więc się zbieraj.

Blondynka skina jedynie głową i wychodzi z mojego pokoju.

/

Wchodzimy do kliniki. Podchodzimy do recepcji i potwierdzamy wizytę, po czym ruszamy pod salę. Od wyjścia z domu praktycznie nie odzywamy się do siebie. Panuje między nami napięta atmosfera, czemu akurat się nie dziwię.

Sara siada na krześle przed salą, a ja staję w miejscu zawieszając na niej wzrok. Jest zestresowana, widać to po niej.

- Denerwujesz się? - przerywam ciszę między nami.

- Trochę - przyznaje - Nigdy nie byłam u ginekologa. Do tego w ciąży... Co ta lekarka sobie o mnie pomyśli...

- Daj spokój. Nie ty jedna pewnie w tak młodym wieku jesteś u niej na wizycie. Przecież mnóstwo jest takich przypadków.

- No wiem, ale... - nie dokańcza, bo kobieta wychodzi z sali i zaprasza Sarę do gabinetu.
Posyłam siostrze lekki uśmiech i siadam na krześle, gdy blondynka znika za drzwiami gabinetu.

Też się stresuję, bo kurde ona ma niecałe piętnaście lat. To moja siostra. I jest w ciąży. W dodatku trzeba to ukrywać. To naprawdę trudne. Gdyby ojciec się dowiedział, na pewno by się zdenerwował i to cholernie.

Mija jakieś dwadzieścia minut, gdy Sara wychodzi z gabinetu. Od razu posyła mi spojrzenie, a ja wstaję z miejsca.

- I jak?

- Potwierdziła ciążę - wzdycha - Łudziłam się, że to może pomyłka...

- Ale to prawda - zaznaczam - Co jeszcze?

- Muszę przyjeżdżać na badania kontrolne i USG. Gdyby było coś nie w porządku mam się do niej zgłosić. To drugi miesiąc - przenosi wzrok na podłogę - Jak ja mogłam być tak głupia? - chowa twarz w dłoniach.

Wzdycham, patrząc na siostrę. Jest mi jej szkoda. Byłem i jestem, na nią cholernie zły. Ale to jeszcze dziecko... Będzie jej teraz bardzo ciężko, a nie ma w tym nikogo oprócz mnie. Zaciskuję usta w wąską kreskę i przyciągam blondynkę do siebie, przytulając ją mocno.

- Trudno, stało się - masuję delikatnie jej plecy, opierając swoją głowę na jej - Jakoś damy radę.

- Mówisz poważnie? - przenosi wzrok w moje oczy - Naprawdę mi pomożesz?

- Oczywiście, że tak. Przecież mówiłem ci.

- Kuba, dziękuję - wyznaje szczerze - I przepraszam...

- Będzie dobrze. Słuchaj... Uważam, że Lara powinna wiedzieć.

- Co? Nie, Kuba... - przymyka oczy.

- Dlaczego? Sara, jej można ufać, nic nie powie tacie. Coś ci doradzi i na pewno pomoże. Poza tym, domyśla się, że coś jest nie tak.

- Boję się. To poważna sprawa, co jeśli uzna, że tata musi się dowiedzieć?

- Zależy jej na jego zdrowiu, na pewno mu nie powie - zapewniam siostrę.

- Wolałabym jeszcze nie ryzykować. Ale pomyślę o tym.

- W porządku - odpowiadam, skinając głową.

Idziemy do samochodu. Po chwili ruszamy w drogę powrotną.

- Kuba - blondynka przerywa ciszę między nami.

- Tak? - posyłam jej przelotne spojrzenie.

- Ja myślałam o tym wszystkim i doszłam do pewnego wniosku...

- To znaczy jakiego? - zaciekawiam się jej słowami.

- Będę chciała oddać dziecko do adopcji po porodzie - marszczę brwi, ponownie posyłając jej spojrzenie.

- Co? Chcesz oddać własne dziecko? - jestem w szoku.

- Nie widzę się w roli matki. Jestem za młoda na to.

- Ale wiesz o tym, że o takich rzeczach myśli się przed pójściem do łóżka z kimś bez zabezpieczenia? - spoglądam na nią z pretensją, bo przyznaję, jestem trochę zły.

- Wiem, ale nie cofnę czasu. A matką nie chcę być. Nawet nie umiem zajmować się dzieckiem...

- To się nauczysz - przerywam jej.

- Kuba...

- Nie chcę nic więcej słyszeć na ten temat - ponownie nie pozwalam jej dokończyć. Dziewczyna nie odzywa się już do końca drogi.

Ale w tym momencie wpada mi do głowy pewien pomysł...

Chcę Cię odzyskać / Kuba BugajczykOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz