<FELIX POV>
Blondyn obudził się wraz z wschodem słońca. Spojrzał do góry i zobaczył spokojną twarz Seo. Uśmiechnął się, umieszczając podbródek na jego torsie. Wyciągnął rękę i poprawił jego włosy za ucho, jednocześnie dotykając jego policzka. Cieszył się że ma obok siebie taką wspaniałą osobę, którą z łatwością mógłby nazwać bratnią duszą. Na zegarku wybiła piąta, a Lee ciągle obserwował śpiącego chłopaka. Podniósł się lekko na ręce i ucałował delikatnie jego suche usta. Changbin zmarszczył nos i zaczął otwierać oczy. Gdy zobaczył rozpromienionego piegusa nad nim, gwałtownie złapał go w pasie i przerzucił na siebie, zamykając w szczelnym uścisku.
-Co ty robisz Binnie? - zachichotał blondyn, kładąc dłonie po dwóch stronach głowy Changbina, by nie stracić równowagi
-Myślałeś kiedyś o tym jak mocne przytulasy może wytrzymać człowiek? - zapytał Seo, a Lee podniósł brew
-Nie, chyba
-W takim razie sprawdźmy! - czarnowłosy zaczął ściskać młodszego chłopaka, który zaczął tracić powoli powietrze. Po chwili przestał, widząc że blondyn ledwo oddycha.
-Prawie mnie zabiłeś, ale ci wybaczę bo cię kocham - odparł Lee, łącząc ich usta w słodkim pocałunku
-Swoją drogą, możesz mnie tak budzić codziennie - stwierdził Seo, gdy odsunęli się od siebie
-Wiesz o czym się dzisiaj dowiedziałem? - zaczął tancerz, siadając na biodrach starszego i kładąc dłonie na jego brzuchu - Że chyba jesteś moją bratnią duszą
-I wiesz co? Masz zupełną rację promyczku.
-Rozmawiałem wczoraj z Minho i ustaliliśmy, że wychodzimy dzisiaj - stwierdził Felix, bawiąc się koszulką chłopaka
-We dwoje? - młodszy pokiwał głową - To nie idę
-Idziesz! Przyjechaliście tutaj nie tylko siedzieć na dupie i oglądać filmy. Musimy pozwiedzać!
-Przepraszam bardzo przyjechałem tu w bardzo ważnej misji. By rozkochać w sobie pięknego piegusa. - Seo położył dłonie na odkrytych udach blondyna
-Nawet mnie nie wiedziałeś jak wyglądam. Mogłem być brzydkim, grubym gamerem z piegami.
-Nie mogłeś być, bo Chan nam opowiadał o was i pokazywał zdjęcia. Nic dziwnego że się zakochałem. - zaśmiał się, a na policzki blondyna wpłynął soczysty rumieniec
-Czemu mi tak słodzisz? Chcesz sprawić że się roztopię? - zapytał, uderzając go poduszką
-Nigdy! Nie mogę sprawiać że moje słońce się roztopi.
-Chaaaangbin! - jęknął głośno blondyn, na co starszy zaśmiał się pogodnie
-No już skarbie, bo pobudzisz wszystkich - złapał za policzki chłopaka i uśmiechnął się - Jesteś naprawdę, naprawdę piękny
-A ty jesteś cholernie przystojny i co z tego? Oboje jesteśmy wspaniali. - teraz to Changbin się zarumienił - A jednak potrafisz się zarumienić. Myślałem że twoje policzki zatrzymują krew, by do nich nie przypływała.
-Chodź tu - czarnowłosy położył go obok siebie i objął w pasie, dając całusa w czoło
Para opuściła pokój dopiero po dwóch godzinach, bo zrobili się głodni. Ubrali się i ogarnęli, po czym stwierdzili że na śniadanie przejdą się do piekarni.
-Dzień dobry Sharlene - odparł blondyn, z uśmiechem witając trzydziestolatkę
-Witajcie moi drodzy. Co dla was dzisiaj? - Felix podbiegł do szyby i zaczął przeglądać wypieki z iskrą w oczach. Changbin tylko obserwował go z tyłu z uśmiechem wymalowanym na ustach.
-Masz coś dobrego Shar? Szukamy czegoś dla śniadanie. - zapytał Lee, posyłając jej pytające spojrzenie
-Chyba mam coś idealnie dla was. Przyjechały dzisiaj rano. - kobieta poszła na zaplecze po czym wróciła z tacką babeczek. Jednak nie byle jakich. Babeczki były owocowe i w kształcie serc.
-Są śliczne Sharlene! - odparł blondyn i spojrzał na swojego chłopaka - Obiecuję Binnie, pójdziemy później na siłownię, by to spalić. Wyglądają tak smakowicie!
-No dobrze promyczku, przecież wiesz że bym ci nie odmówił - westchnął czarnowłosy, obejmując go w pasie
-W takim razie weźmiemy osiem tych cudeniek - stwierdził młodszy z wielkim uśmiechem. Kobieta włożyła zamówienie do papierowej torebki i podliczyła je.
-Miłego dnia gołąbki. Cieszę się waszym szczęściem. - odparła, gdy opuszczali budynek. Felix odwrócił się i uśmiechnął.
-Ty też kiedyś kogoś znajdziesz Shar. Miłego dnia. - oboje opuścili piekarnię, trzymając się za ręce.
- Nie dasz rady prześcignąć kangura - wyzwał starszego Jisung, zakładając ręce na piersi
-Jesteś pewien? Zobaczymy - zielono włosy przygotował się do startu
-Nie sądzę by był to dobry pomysł - stwierdził Seo
-Daj im się bawić - Kim poklepał go po ramieniu. Już po chwili Chan zaczął ścigać się z kangurem wokół wybiegu stwora. W końcowym wyniku wygrał kangur, ponieważ znał skróty.
-On oszukiwał! - zawołał Bang, wskazując na zwierzę, które teraz wylegiwało się w cieniu
-To kangur Chris. Nie zna zasad. - wytłumaczył mu Minho, ciągnąć go za ramię dalej.
Wyszli z zoo w świetnych humorach. Jeszcze nie było ciemno, więc postanowili całą szóstką pójść na spacer. Felix skakał jak mały kangurek, co chwilę uwieszając się to na swoim chłopaku, to na Jisungu, to na swoim kuzynie by pokazać jak bardzo cieszy się z ich małej wycieczki. Mimo że nie robił tego często, postanowił odświeżyć swojego instagrama o nowe zdjęcie, które wykonał mu Changbin.
-Lix! - zawołał Han, rzucając się na blondyna ze śmiechem. Oboje polecieli na deski śmiejąc się jak dwójka psychopatów. Changbin, który obserwował ich z boku pomyślał że takie mogłoby być całe jego życie. Kochany chłopak, wspaniali przyjaciele i piękne miejsce wokół. Niestety to były tylko wakacje.
CZYTASZ
our summer | changlix |
Fanfiction«this one summer, when two souls met by accident» ! fluff ! angst ! curse words ! harassment ! stupidity of main characters ! changbin x felix minho x jisung hyunjin x seungmin