-Calum...- wyszeptałam.
Gdzieś w głębi duszy cieszyłam się, że to właśnie on mnie złapał, a nie Aaron czy Ben. Wtedy nie skończyłoby się to dobrze. Choć w sumie wcale nie miałam pewności, czy tym razem się tak skończy. Jedyne co wiedziałam to to, że wpakowałam się w poważne problemy.
-Zamknij się.
Spojrzałam na niego, ale on nie patrzył na mnie. Widziałam, że jest zły, dlatego jeszcze bardziej próbowałam się uspokoić, ale szło to na marne.
-Calum, ja...- próbowałam się bronić.
Nawet nie wiem, co chciałabym powiedzieć. Zależało mi tylko na tym, żeby nie oberwać zbyt mocno.
Co ja gadam... nie podarują mi tego. Skończę jako worek treningowy, bez dwóch zdań. Zaczęłam trząść się na tę myśl.
-Zamknij się, nie rozumiesz?!- wrzasnął. Poczułam jak przechodzi przeze mnie dreszcz.
Staliśmy tak i patrzyliśmy się przed siebie. Nie wiedziałam czemu się nie ruszamy i na co czekamy. Spróbowałam jeszcze raz i miałam szczerą nadzieję, że tym razem mi się uda.
-Zrozum mnie!- krzyknęłam- jestem niewinna, a wy chcecie zniszczyć mi życie! A ty na moim miejscu nie próbowałbyś uciekać?! Nie chce być dziwką! Ja nawet nigdy tego nie robiłam!
Calum odwrócił się szybko i spojrzał na mnie. Patrzył mi głęboko w oczy, a ja miałam ochotę uciekać. Bałam się tego wzroku. Nie miałam pojęcia, co to może zwiastować, ale z pewnością nie było to nic dobrego. Właśnie krzyczałam na mojego porywacza. Czy mnie do końca pojebało? Mogę się już pożegnać z życiem.
-Jak to nigdy nie robiłaś TEGO- zapytał zaskoczony. Nie wiem, czy mi wierzył, czy myślał, że złapał mnie na kłamstwie.
Jego zdziwienie i konsternacja wywoływały we mnie gniew i wrogość. A co go to obchodzi? Przecież nie pytał dlatego, że nie wiedział. Chciał wiedzieć dlaczego nie poszłam jeszcze z nikim do łózka, ale ani mi się śniło mu opowiadać o takich sprawach. Powiedziałam to, bo liczyłam na to, że potraktuję mnie łagodniej. On chyba wcale nie miał tego w planach.
-Normalnie- odparłam- nie i już.
Szybko pożałowałam tej odpowiedzi.
-To współczuję- odparł sarkastycznie i złapał mnie za ramię, a potem pociągnął w głąb lasu- idziemy. Ruszaj się.
-Calum, proszę...- wyszeptałam. Liczyłam, że będzie trochę łagodniejszy. Bałam się, do czego może to doprowadzić.
-Słuchaj mnie- warknął, a potem zatrzymał się- nie obchodzi mnie kim ty jesteś i jakim cudem jesteś jeszcze niewydymana. Każdy ma cię w chuju, twoje życie i twoje problemy. Nikogo nie obchodzi czemu się dygasz jak ktoś cię dotyka, czemu twoja matka się puszcza a ojciec chla. 10 tysięcy piechotą nie chodzi, a skoro twój stary nie miał jak oddać, to córeczka to grzecznie odpracuje. I tyle. Masz 10 tysięcy?!- krzyknął.
Zatkało mnie.
Jak to moja matka się puszcza? Na pewno nie. Byłam przekonana, że powiedział to tylko po to, by wytrącić mnie z równowagi. Nie wierzyłam mu. Albo tylko się oszukiwałam, że mu nie wierzę. Przecież o długach ojca też nie miałam pojęcia.
Próbowałam odsunąć od siebie te myśli.
Spuściłam wzrok na buty i starałam się powstrzymać od łez. Na nic się to zdało.
-Pytam, czy masz 10 tysięcy?!- ponowił, po czym złapał mnie za włosy i kazał patrzeć sobie w oczy. Pisnęłam z bólu.
To, co łączyło ich trzech to to, że nienawidzili być ignorowani. Kiedy o tym zapominałam, obrywałam.
-Nie mam- odparłam cicho.
-Widzisz, ja też nie. A miałbym, gdyby nie ten skurwysyn, który wszystko przepił- odparł i puścił mnie.
Mogłeś mu nie pożyczać, pomyślałam.
Znów złapał mnie za ramię i pociągnął w stronę lasu.
-Idziemy- rozkazał.
-Proszę, nie rób tego- błagałam.
To nie mogło się wydarzyć tutaj, w taki sposób.
-Czego?- prychnął- chcesz tu zostać na zawsze?
-Nie rób mi krzywdy- prosiłam.
Widziałam, że uśmiechnął się pod nosem i zrobił to w taki sposób, że serio zaczynałam się o siebie bać.
-Poczekaj aż zobaczy cię Aaron. Wtedy zrozumiesz, co to znaczy "krzywda"- zaśmiał się.
~*~
Kochani Moi,
mam nadzieję, że podoba Wam się ten mały maraton, który dzisiaj urządziłam.
Jeśli macie jakieś uwagi, piszcie!
I pamiętajcie- GWIAZDKUJESZ= MOTYWUJESZ!
Całusy :*
CZYTASZ
Secuestro. Porwana
Teen FictionIsis Julie McLevis mieszka z ojcem i matką w kamienicy. Żyje w nędzy- utrzymują się z niewielkiej renty jej biologicznego ojca. Pewnego dnia, gdy dziewczyna idzie do sklepu zostaje zaczepiona przez „bandziorów". Jeden z nich oświadcza jej, że jej oj...