Schowałam dumę do kieszeni i z podniesioną głową wyszłam z pokoju, żeby nie pokazać mu, jak mocno mnie to zabolało. Calum, czy tam Noah, nie zdawał się być tym jakoś szczególnie zainteresowany, co jeszcze bardziej spotęgowało moje rozczarowanie.
-Co chcesz teraz zobaczyć?- zapytał znudzonym głosem.
Aha, czyli mamy zmianę humorku. Świetnie, tego właśnie było nam trzeba.
-Skąd mam wiedzieć? Przecież nie mam pojęcia, co tu jeszcze jest- fuknęłam, rozjuszona jego głupim pytaniem.
-Nie warcz tak, bo zamienisz się w sukę- prychnął, a potem minął mnie w przejściu i poszedł przed siebie.
Nie miałam zamiaru biegać za nim jak jakiś piesek przydupas, dlatego postanowiłam go olać i pójść schodami w dół. Długa suknia zaczynała powoli działać mi na nerwy, szczególnie kiedy miałam do przejścia tak długi tor przeszkód, jakim były właśnie stopnie. Pokonałam dwa, kiedy poczułam pod butem materiał. Rozwścieczona mocno go złapałam i pociągnęłam do siebie, co spowodowało, że zachwiałam się na nogach i ostatecznie straciłam równowagę. Nie zdążyłam nawet krzyknąć, kiedy zaczęłam staczać się po schodach. Czułam ból niemal w całym ciele, a jeszcze bardziej czułam wstyd.
-Wow, poczekaj.
Zatrzymałam się, kiedy silne dłonie chwyciły mnie za łokieć, a potem pomogły mi wstać.
-Cóż to za zjawiskowa niewiasta na mnie leci?
Usłyszałam chichot, który sprawił, że omal nie zachłysnęłam się wstydem. Podniosłam wzrok i spojrzałam prosto w oczy Caluma. Czy on był nietoperzem? Dopiero co był na górze. Może przybiegł, kiedy usłyszał jak spadam, nie wiem.
-Nie wygłupiaj się pajacu, chodźmy stąd- warknęłam, a potem wyrwałam łokieć z jego dłoni i spojrzałam przed siebie. Na szczęście nikt tego nie widział, co za ulga.
-Ale...- zawahał się.
-Co ale? Jesteś podłym czubem- wypaliłam.
Chłopak zmieszał się, a ja poczułam wyrzuty sumienia, kiedy patrzył na mnie jak zbity pies. Miałam nadzieję, że za chwilę powie, żebym sobie nie pozwalała na zbyt dużo, bo odda mnie do burdelu, ale nic takiego się nie stało.
-Myślę, że zaszło nieporozumienie- powiedział niepewnie, przeciągając ostatnie słowo.
-Co ty znowu wymyśliłeś?- zmrużyłam oczy i zmarszczyłam nos. Miałam dosyć jego głupich gierek. Chłopak stanął przede mną i podniósł moją prawą dłoń, która zaczęła mnie okropnie boleć.
-Nazywam się Jack, jestem bratem bliźniakiem tego czuba, o którym mówiłaś, tak mniemam- zaśmiał się nerwowo, a ja poczułam taki wstyd, że prawie zemdlałam. Ścisnęło mnie w żołądku i w klatce. Co. Za. Wtopa.
-Jak to?- odparłam z powątpiewaniem.
-Noah nie mówił ci, że jest nas dwóch?- teraz to on patrzył na mnie z niedowierzaniem.
-Nie- zaprotestowałam.
-Cóż, więc chyba jestem zmuszony wybaczyć ci to zachowanie- zachichotał dla rozluźnienia atmosfery, a ja spróbowałam sobie przypomnieć, jak się oddycha.
-Najmocniej cię przepraszam, Jack- powiedziałam ze skruchą, a on położył swoją dłoń na moim ramieniu i zapewnił, że nic się nie stało. Przyznał, że pierwszy raz spotkał się z kobietą o takim temperamencie i zapytał, czy nic mi nie jest.
-Chodźmy do jadalni. Zaraz zostanie podana kolacja- zaproponował, a kiedy przystałam na jego propozycję, wziął mnie pod ramię i jak prawdziwy dżentelmen zaprowadził do stołu. Pomógł mi odnaleźć karteczkę z imieniem, odsunął mi krzesło, a potem udał się na swoje miejsce.
CZYTASZ
Secuestro. Porwana
Teen FictionIsis Julie McLevis mieszka z ojcem i matką w kamienicy. Żyje w nędzy- utrzymują się z niewielkiej renty jej biologicznego ojca. Pewnego dnia, gdy dziewczyna idzie do sklepu zostaje zaczepiona przez „bandziorów". Jeden z nich oświadcza jej, że jej oj...