Pov. Isis
Założyłam kurtkę i zasznurowałam buty. Rodzice jeszcze spali. Był czwartek, godzina 5.00. Dzień roboczy, ale dla nas wolne. Ani rodzice nie pracowali, ani ja nie chodziłam do szkoły. Miałam siedemnaście lat i niby powinnam, ale zwyczajnie nie mieliśmy na to pieniędzy.
Musiałam coś zjeść, inaczej umarłabym z głodu. Po cichu zamknęłam stare drzwi, które potwornie zaskrzypiały i wyszłam na klatkę schodową. Minęłam graffiti wykonane przez ulicznych chuliganów i dziurę w ścianie, którą wybił tutejszy menel, krzycząc na swoją żonę, że nie miała pieniędzy by dać mu na wódkę.
Niestety tak to wyglądało. W tej kamienicy mieszkała sama patologia. A ja, cóż, nie z wyboru, również byłam jej częścią.
Pod moim ciężarem stare kamienne schody prawie się rozwaliły. Nigdy ich już chyba nie naprawią. Wyszłam na świeże powietrze i zaciągnęłam się nim. Na dworze było jeszcze ciemno. Poczułam ból w całym ciele- byłam na głodzie nikotynowym. Musiałam znaleźć Hugha, przecież nie można żyć bez papierosów. Nie zastanawiałam się nawet, skąd wezmę pieniądze. Musiałam zapalić i to było wtedy najważniejsze.
Przeszłam przez starą bramę i skierowałam się do sklepu. Oczywiście nie obyło się bez skrzypienia. Kiedy weszłam do osiedlowego sklepiku, pani ekspedientka uśmiechnęła się do mnie życzliwie. Była kochaną osobą. Podeszłam do kasy i rzuciłam jej niepewne spojrzenie.
-Poproszę trzy kajzerki- wymamrotałam.
Pani Maria dziwnie się na mnie spojrzała, jakby czekała na słowa wyjaśnienia. Po chwili wyrywała się z rozmyślań i podała mi to, o co poprosiłam.
-Dziewięćdziesiąt groszy.- uśmiechnęła się miło i wyciągnęła rękę po pieniądze.
Odpowiedziałam jej słabym uśmiechem, uregulowałam rachunek i wyszłam. Zajrzałam do siatki z zakupami, żeby sprawdzić, czy wszystko wzięłam. Uśmiechnęłam się szeroko, kiedy zobaczyłam, co było w środku. Dała mi cztery kajzerki i butelkę wody. Była naprawdę dobrotliwa. Jedyna znała moją sytuację i była bardzo wyrozumiała.
Nagle moje rozmyślania zostały przerwane.
-Ej, ty!- usłyszałam za sobą.
Nie wiem kto kogo wołał, ale słysząc ten głos przeszły mnie ciarki. Nie zatrzymałam się, szłam dalej. To pewnie któryś z tych ulicznych meneli. Nie chciałam wpaść w łapska żadnego z nich.
-Mówię do ciebie!- usłyszałam, tym razem po prawej. Teraz już byłam pewna, że to mnie wołali.
Odwróciłam się i napotkałam wrogi i intensywny wzrok niebieskich oczu. Przez moje ciało przebiegł dreszcz. Skuliłam się pod jego spojrzeniem. Mimo to z zewnątrz dalej byłam twarda.
-Czego chcesz?- warknęłam.
Może inaczej- próbowałam grać twardą. Widziałam zaskoczenie wymalowane na twarzy tego chuligana. Ubrany był w czarne dresy i bluzę marki Adidas. Ludzie zwykle byli tu biedni, więc trochę mnie to zdziwiło. Spojrzałam mu w oczy i zauważyłam, że był wkurwiony.
-Może grzeczniej- syknął.
Nawet nie wiem kiedy podszedł do mnie i złapał mnie za włosy. Ał, to bolało. Zawyłam z bólu. Nagle ni stąd ni z owąd obok niego pojawiło się dwóch facetów, ubranych jak on.
-McLevis?- zapytał jeden.
Miał wredny wyraz twarzy i był strasznie napakowany.
-Nie- odpowiedziałam ostro, bez ogródek.
Ten idiota dalej trzymał mnie za włosy. Zaczęłam się wiercić, ale szybko przestałam, bo okropnie mnie to bolało.
-Nie kłam!- krzyknął tuż nad moim uchem niebieskooki i kopnął mnie w brzuch.
Upadłam na ziemię i złapałam się za bolące miejsce.
-No więc?- zapytał drugi.
Ten był inny. Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, to jego intensywnie, zielone oczy. Później zauważyłam, że nie wyglądał jak typowy gangster. Był za delikatny? Chodzi mi oczywiście o spojrzenie.
-Tak- odpowiedziałam, a z moich ust wylała się krew.
Widziałam, jak ten sukinsyn był z siebie zadowolony. Teraz zaczęłam się naprawdę bać. Niebieskooki kucnął obok mnie i podniósł szarpnięciem z ziemi.
-Przekaż tatusiowi, że ma tydzień na spłacenie długu. 10 tysięcy to nie tak mało- powiedział, a potem zaczął bawić się moimi włosami.
Jakiego długu? My nie mieliśmy żadnego długu! Niech on puszcza moje włosy!
-W przeciwnym razie, córeczka będzie musiała go spłacić- dopowiedział któryś z nich. Na jego usta wkradł się obrzydliwy uśmieszek.
Ledwo wstałam na nogi i w miarę możliwości zaczęłam biec w stronę domu.
-Uważaj!- usłyszałam jeszcze głos za sobą.
~*~
Kochani Moi,
odważyłam się opublikować pierwszy rozdział. Czy ma to sens? Będziecie czytać? Piszcie mi w komentarzach!
Pamiętajcie- GWIAZDKUJESZ=MOTYWUJESZ!
Całuję :*
CZYTASZ
Secuestro. Porwana
Novela JuvenilIsis Julie McLevis mieszka z ojcem i matką w kamienicy. Żyje w nędzy- utrzymują się z niewielkiej renty jej biologicznego ojca. Pewnego dnia, gdy dziewczyna idzie do sklepu zostaje zaczepiona przez „bandziorów". Jeden z nich oświadcza jej, że jej oj...