Ta piosenka była piękna, ale najpiękniejsze w tym wszystkim było to, że Noah śpiewał dla mnie. Nie wiem, czy przypadkiem wybrał właśnie ten utwór. Moje serce wciąż krzyczało "nie". Nastała niezręczna cisza, którą postanowiłam przerwać.
-Pójdę do kurczaka.- uśmiechnęłam się sztucznie, a serce omal nie wyskoczyło mi z piersi.
Widział mnie nago, a potem śpiewał mi piosenkę. Jezu, co za pojebana sytuacja. Czułam totalną kompromitację.
Otworzyłam piekarnik i przez rękawicę wyjęłam zawartość na kratę. Pięknie pachniało. Poszukałam talerzy i kubków, bo szczerze mówiąc, uwielbiałam pić herbatę do posiłków. Kiedy wszystko przygotowałam, odwróciłam się, żeby zawołać chłopaka i omal nie dostałam zawału. Siedział przy stole i mnie obserwował, kiedy ja bawiłam się w gosposię. Kurde. Ten typ to ninja. Nie słyszałam, kiedy wszedł.
-Po co to robisz?- zapytał, a ton jego głosu wskazywał na zaskoczenie pomieszane z lekkim niedowierzaniem.
-Lubię pić herb...
-Nie to.- przerwał mi, unosząc rękę- po co się mną opiekujesz?- spojrzał mi głęboko w oczy, a ja spaliłam buraka.
Westchnęłam, nie wiedząc co powiedzieć. No właśnie, czemu się nim opiekowałam? Doskonale wiedziałam czemu, ale nie zamierzałam mu teraz tego przyznać.
-Coś mnie do ciebie...
-Przyciąga?- dokończył za mnie, a ja, o ironio, właśnie teraz poczułam się naga. I to dużo bardziej niż wtedy, kiedy faktycznie widział mnie bez ubrań.
-Być może.- odparłam wymijająco. Postawiłam jedzenie na stole i usiadłam, dając mu do zrozumienia, że nie czas na takie rozmowy.
Cały posiłek milczał, a ja czułam się dziwnie. Wysprzątałam mu mieszkanie, przygotowałam obiad, położyłam spać, a on nawet nie podziękował. Czułam się jak służąca. Może niepotrzebnie się wyrywałam.
-Najadłeś się?- zagaiłam, kiedy zobaczyłam pusty talerz.
-Nom.- odparł beznamiętnie.
Okej, czyli tyle była warta moja praca. Zabrałam naczynia i wstawiłam do zlewu, wciąż rozczarowana brakiem zainteresowania. Ostatkiem sił sprzątnęłam do końca, a kubek omal nie wyślizgnął mi się z rąk. Noaha już nie było w salonie. Czemu teraz milczał?
Usiadłam na chwilę na podłodze, żeby odpocząć i nie wiedząc kiedy, zasnęłam.
Pov. Calum
W końcu wytrzeźwiałem i niemal od razu tego pożałowałem. Obudziłem się z bólem w sercu.
Czułem się dużo gorzej, kiedy zacząłem być świadomy, co się działo.
To wszystko wydawało mi się bajką. Już myślałem, że ją stracę. Widziałem przecież jak umierała. A teraz stała przede mną- piękna, a do tego żywa. Ciągle myślałem, że się tylko łudzę. Że to alkohol tak na mnie działał. Jednak każda kolejna minuta utwierdzała mnie w przekonaniu, że moja księżniczka istniała naprawdę.
Jednak coś sprawiało, że nie mogłem czuć się przy niej dobrze. Jej obecność mnie cieszyła, ale i przytłaczała. Przywykłem do myśli, że jej nie ma, a teraz nagle miałem zacząć żyć tak, jakby nic się nie stało.
Dla mnie było tego za dużo.
Widziałem, jak z zaciekawieniem oglądała pierścionek, który miał stać się symbolem naszego związku. Przerażenie w jej oczach mieszało się z ekscytacją. Poczułem się niezręcznie w tym momencie, bo wiedziałem, że moje chęci już przeminęły i stały się tylko odległym wspomnieniem.
Próbowałem przypomnieć sobie, dlaczego tak zawróciła mi w głowie. Chciałem sięgnąć jak najgłębiej. Chciałem znów poczuć to, co wtedy, kiedy planowałem się oświadczyć.
Nic takiego w sobie nie znalazłem i szczerze nienawidziłem siebie za to.
Kiedy się ocknąłem, Julie nie było. Domyślałem się, co robiła cały ten czas, bo w domu było czysto jak nigdy. Obserwowałem jej ruchy, kiedy myślała, że śpię i nie mogłem sobie wybaczyć, że to, czego tak bardzo pragnąłem jeszcze niedawno, teraz było jedną, wielką niewiadomą. Chciałem jej właśnie takiej, a kiedy już taka się stała, nie wiedziałem, czy mnie to uszczęśliwia. Byłem idiotą. Skończonym kretynem, który nie zasługiwał na miłość.
Nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że jej ciało się zmieniło. Pamiętałem jej każdy centymetr. Mogłem ją obserwować podczas kąpieli, kiedy była jeszcze niewolnicą, widziałem ją nagą kiedy zakładałem jej chipy. Teraz była inna. Doskonalsza, ale już nie moja. Aaron nie musiał mi mówić, że laserowo usunęli jej blizny. A to właśnie one przypominały mi o tym, kim była.
Pierdoliłem jak potłuczony.
Na domiar złego, zaśpiewałem jej piosenkę, którą nosiłem w sobie od kiedy nie było jej przy mnie. Nie wiem, czy faktycznie czułem do niej miłość. Coraz bardziej uświadamiałem sobie, że wcale nie. Mimo że to nie ona była temu winna, wciąż miałem jej za złe, że wyrządziła mi tyle krzywdy. Poczułem się jak pies, opluty i zostawiony na pastwę losu. Oszukany przez życie.
A teraz wróciła. Los bawił się ze mną w kotka i myszkę.
Wciąż nie mogłem złożyć wszystkiego do kupy. Coś ciągle nie dawało mi spokoju, nie zgadzało się we mnie. Nawet nie wiem, jak to opisać. Tak jakbym miał dwie dusze.
Czułem się winny. Musiałem jej wszystko wytłumaczyć, bo między nami pojawiło się wiele nieścisłości. Musiałem jej powiedzieć, że wcale jej nie wykorzystałem. Że nie potraktowałem jej jak lalkę. Musiałem...
Tylko skąd mogłem wiedzieć, że i tym razem moje serce mnie nie zawiedzie?
~*~
Kochani Moi,
kilka spraw, bo długo mnie nie było.
~Bardzo mocno przepraszam za nieobecność, ale okrytonasienne totalnie zmiotły mnie z planszy. Nie tylko one, paprotniki i mchy są temu tak samo winne. Biolodzy, łączę się z Wami w bólu.
~Obiecywany maraton nie doszedł do skutku, a szkoda, bo może to zaprowadziłoby pewną regularność. Umówmy się, że jeśli do końca tygodnia uzbiera się 8K gwiazdeczek, to jeszcze odbędzie się maraton. Trzymam kciuki!
~Jeśli proszę Was o opinię, to mam na myśli treść książki, a nie moje przypisy. Pamiętajcie o tym!
~Od teraz rozdziały będą się pojawiać codziennie lub co dwa dni, aż uzbieram kilka rozdziałów na zapas i będę mogła spokojnie wstawiać coś codziennie.
~Mam nadzieję, że rozdział się spodobał!
Here we go again!
Całuję :*
CZYTASZ
Secuestro. Porwana
Novela JuvenilIsis Julie McLevis mieszka z ojcem i matką w kamienicy. Żyje w nędzy- utrzymują się z niewielkiej renty jej biologicznego ojca. Pewnego dnia, gdy dziewczyna idzie do sklepu zostaje zaczepiona przez „bandziorów". Jeden z nich oświadcza jej, że jej oj...