Pov. Calum
Dwa tygodnie przed porwaniem
-Kupiłem nowy dom.
Odwróciłem się na pięcie, by zobaczyć, czy Aaron nie robi sobie przypadkiem jaj. Spojrzałem mu w oczy i już wiedziałem, że mówi zupełnie poważnie.
-Co?- odparłem zdumiony.
-Chujów sto. Mówię, że kupiłem nowy dom- odparł sarkastycznie.
-A po co ci?- przewróciłem oczami.
Ostatnie czego nam było trzeba, to kolejny dom. Rachunki za każdy kolejny były coraz większe, a nam do niczego te wille nie służyły. W niektórych z nich byłem tylko raz, bo nie miałem po co tam wracać. Nie mieszkaliśmy tam, nie wynajmowaliśmy ich, a jedyne co robiły, to zmniejszały nasz budżet. Były zbędne.
-Tym razem nie dla funu- odparł poważnie.
Czułem, że szykuje się grubsza sprawa, dlatego wszedłem do salonu i usiadłem na kanapie. Słyszałem, że przyjaciel robi to samo. Jakaś ważna sprawa wisiała w powietrzu, a ja miałem się niedługo przekonać, o co chodzi.
-George nie oddaje nam kasy- wyznał.
Nie zdziwiło mnie to ani trochę. Takie sytuacje były nam dobrze znane, mało kto spłacał się regularnie. Powiedziałbym nawet, że na tym polegała nasza praca. Pożyczaliśmy tym, którzy pilnie potrzebowali kasy i dawaliśmy ogromny procent. Chwila cierpliwości, termin mijał, a my przychodziliśmy po należną nam sumę. Jakiś kanadyjski menel nie był tu wyjątkiem.
-Co w tym dziwnego? To chyba dobrze?- mruknąłem. Czułem, że marnuję czas.
-No własnie nie. On nie ma nam z czego oddać- warknął.
-Jak to nie ma z czego oddać? Na pewno ma, skoro mu pożyczyliśmy taki hajs.
-Wszystko przepił.
Zakląłem w myślach. Byliśmy w dupie.
-Nie możemy przecież pozwolić na to, żeby przepadło nam tyle kasy- powiedziałem bardziej do siebie niż do niego.
-Dlatego mam plan.
Kiedy zobaczyłem jego uśmiech, pomyślałem, że to naprawdę dobry kumpel do interesów. Z nim się nie zginie.
-Zamieniam się w słuch.
-George ma żonę, Hannah. Kurwi się- powiedział poważnie.
Wiedziałem, jakie ma nastawienie do tej "pracy", więc jego ton wcale mnie nie zdziwił. To najgorsze bagno, w jakie można się wpakować.
-On o tym wie?- zapytałem zaskoczony.
Skoro się szmaci, to chyba mają jakieś pieniądze.
-Domyśla się. Myślałem, że możemy ją zgarnąć. Popracowałaby trochę, spłaciła długi i wróciła z powrotem do Kanady. Ale to nie wyjdzie. Jest stara i brzydka. A poza tym, strasznie zaniedbana. Nikt stąd nie da za nią normalnej stawki.
Nie do końca wiedziałem, do czego to wszystko zmierza, dlatego ponagliłem Aarona gestem, dając mu do zrozumienia, że nie mam ochoty na gdybajki.
-Ale za to, mają córkę- wypalił.
No, to są konkrety.
-Mówisz, że ona bardziej się nada?- pomyślałem. To może nie byłby taki głupi pomysł.
-Nie wiem. Jest młoda, ale tak samo zaniedbana. No i widać, że ze sportem nie ma za dużo wspólnego. Trzeba by było dużo dopracować. Ale nie mówię, że to nie do zrobienia.
CZYTASZ
Secuestro. Porwana
Teen FictionIsis Julie McLevis mieszka z ojcem i matką w kamienicy. Żyje w nędzy- utrzymują się z niewielkiej renty jej biologicznego ojca. Pewnego dnia, gdy dziewczyna idzie do sklepu zostaje zaczepiona przez „bandziorów". Jeden z nich oświadcza jej, że jej oj...