Rozdział 3

2.2K 176 240
                                    


- Miejsce, w którym lubimy się spotykać... Wiem!

Oikawa, ufając swojej intuicji i temu, jak dobrze zna swojego przyjaciela, ruszył szybkim krokiem przed siebie, w kierunku, jak podejrzewał, gdzie mógł być Iwaizumi.

- Na pewno wiesz gdzie idziesz? - zapytał brązowooki

- Znam go 12 lat, a ty mi wmawiasz, że nie wiem, gdzie może być? - wzburzył się Tooru

- Dobra, zostawiam to tobie - odpowiedział i ruszył za szatynem

Po kilku minutach byli już na miejscu.

Pamiętny plac zabaw... To tu, po raz pierwszy Oikawa spotkał Hajime, siedzącego samotnie na huśtawce, delikatnie poruszając nogami. To tu, zaczęła się ich wieloletnia więź.

Chłopcy rozdzielili się i rozpoczęli poszukiwania bruneta. 

Takahiro zajął się obszarem z budynkami połączonymi ze zjeżdżalnią oraz piaskownicą, a Oikawa pamiętnymi huśtawkami i małymi domkami.

Po połowie godziny, zakończyli poszukiwania. Iwaizumi'ego nigdzie nie było. Teraz, szatyn nie miał bladego pojęcia, gdzie była, tak bliska mu osoba. 

Rozgrywający, spuścił wzrok w ziemię. Opadł na kolana, zanosząc się delikatnym szlochem.

- H-hej Oikawa... Chodźmy już... - Hanamaki kucnął przy przyjacielu - Zaraz się przeziębisz...

- Nie chcę wracać do domu, wiedząc, że Hajime może się coś stać - wydukał cicho szatyn

- Na pewno wszystko jest z nim dobrze. Jest już dorosły i wie jak o siebie zadbać. Jestem pewny, że nie byłby zadowolony, wiedząc, że zachorowałeś z jego powodu.

- Ale... - urwał chwilowo - nie chcę go zostawić samemu sobie, nie po tym wszystkim, co razem przeszliśmy...

 Stało się. Wielki Król Boiska zaczął płakać. Robił to nie tylko z tęsknoty do najlepszego przyjaciela, który od dawna zamieniał się w ukochanego. Płakał z bezradności w tej sprawie.

Przyjmujący pomógł podnieść się Oikawie, po czym zaczął wracać z nim do domu. Było już mocno po dwunastej w nocy, więc drogę oświetlał im księżyc i co jakiś czas lampy uliczne. 

W ciszy, przerywanej cichym płaczem Tooru, szli ulicą.

Gdy weszli do mieszkania, rozgrywający już nie wydawał z siebie żadnego dźwięku, oprócz odgłosu oddychania. Raz szybciej, a raz wolniej wydychane powietrze wydostawało się na zewnątrz. Sprawiało to, że Takahiro, zaczynał być co raz bardziej zaniepokojony stanem przyjaciela. 

- Wychodzisz...? - zapytał ledwie żywy szatyn

- Nie chcę ci przeszkadzać w odpoczynku. - odpowiedział - Jeśli dowiesz się czegokolwiek dzwoń od razu, jasne?

- Mhm... - wymamrotał pod nosem młodszy, powoli zasypiając, po wybuchu emocji, które się w nim mieściły.

- Pamiętaj... Znajdziemy go... - powiedział brązowooki wychodząc z pokoju - Nie dopuszczę, by coś mu się stało...

~ Magic Time Skip ~

Rano, Oikawę obudził dźwięk budzika. Była szósta rano. Chłopak wyłączył budzik, po czym wstał z łóżka i mozolnie wyszedł ze swojego pokoju, kierując się w stronę łazienki, by odbyć poranną rutynę. 

Gdy zobaczył się w lustrze, sam się nie poznał. Jego oczy były czerwone, a pod nimi miał wyraźne oznaki niewyspania i zmęczenia. Lecz teraz bardziej przejmował się losem przyjaciela, po którym ślad zaginął. 

Po szybkim ogarnięciu się, wrócił do pokoju, by się spakować. Nie chciał iść do szkoły, ale nie chciał zawieść przyjaciół, którzy się o niego martwią.

Szósta pięćdziesiąt siedem. Szatyn miał jeszcze trochę ponad pół godziny do wyjścia z domu. Postanowił, że zrobi sobie szybkie śniadanie, a tym śniadaniem były płatki na mleko. Oikawa wyjął miskę z szafki, po czym pokierował się do lodówki, z której wyjął mleko, a następnie podchodząc z powrotem do blatu kuchennego, wlał mleko do miski. Z szafki na górze, wyjął płatki kukurydziane i wsypał je do mleka w misce. 

Tylko na takie śniadanie miał siłę. Tylko na tyle mu pozwoliła jego siła psychiczna, która się zapadała. 

Gdy Tooru zjadł swoje śniadanie, spojrzał na zegarek. 

Siódma czternaście. Zostało szesnaście minut do wyjścia. 

Oikawa zabrał naczynie ze stołu, po czym włożył je do zlewu. Resztę czasu spędził przy telefonie dzwoniąc do Iwaizumi'ego. 

Za każdym razem odzywała się poczta głosowa, prosząca, aby zostawił wiadomość.

Myśl, że coś mogło mu się stać nie dawała mu spokoju. Z tą myślą też wyszedł z domu, kierując się w stronę szkoły. 

~ Magic Time Skip ~

- Oikawa-san, co się z tobą stało? - zapytał zdziwiony wyglądem kapitana Kindaichi

- Po prostu trochę źle spałem. Nie musisz się martwić - uśmiechnął się szatyn, zbywając kolegę z drużyny. 

Nie wiedząc, co zrobić, przejęty sytuacją pierwszoroczny, pobiegł do starszego o dwa lata Issei'a Matsukawy. 

- Matsukawa-san, wiesz co się dzieje z kapitanem? - zapytał środkowy Aoba Johsai, podbiegając do starszego kolegi.

- Co masz przez to na myśli? - odwrócił się w kierunku młodszego

- Przed chwilą widziałem go przy wejściu do szkoły. Wyglądał jakby nie spał kilka nocy. Myślałem, że wiesz coś o tym.

- A tak... Pamiętam już. - skłamał - pójdę z nim o tym pogadać. Idź na lekcje - odpowiedział szybko i pośpiesznym krokiem poszedł w stronę klasy Oikawy. 

Gdy czarnowłosy dotarł na miejsce, otworzył drzwi do pomieszczenia. W środku nie było Oikawy, więc zapytał jakieś osoby z jego klasy. Nikt go nie widział. 

- Cholera, Oikawa gdzie ty jesteś...

----------------------------------------------

808 słów

No witam mą widownię

Głowa mnie nawala, ale chciałam napisać dzisiaj rozdział, a więc piszę, jest.

Mam nadzieję, że nie ma błędów, a jeśli są to gomene, kiedyś je poprawię

Następny rozdział jutro lub pojutrze 

~ Iwa-chan

Just Stay By My Side [IwaOi]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz