Rozdział 2

2.3K 188 299
                                    

- Iwa-chan... Wszystko w porządku...?

Brunet zatrzymał się, po czym spojrzał na przyjaciela.

- A co miało by być nie w porządku?

- Ostatnio się dziwnie zachowujesz. Stało się coś? Wiesz przecież, że możesz mi powiedzieć, prawda?

- Wszystko jest dobrze. Nie musisz się martwić - odpowiedział Hajime, odwracając się w kierunku trasy, następnie ruszając kilka kroków na przód, jednak ktoś go powstrzymał.

Oikawa trzymał go za ramię, nie pozwalając iść dalej

- Iwa-chan nie żartuję teraz. Powiedz mi, co się dzieje. Nie znam cię od wczoraj, więc wiem, że czymś się martwisz. 

- Powiedziałem, że wszystko jest dobrze! - odkrzyknął Iwaizumi, wyrywając ramię w uścisku dłoni szatyna.

Tooru stał w szoku. Nie poznawał swojego przyjaciela. Owszem, zwykle był lekko podirytowany, ale nigdy nie podniósłby głosu na Oikawę w taki sposób. Coś tu było definitywnie nie tak.

Hajime ponownie ruszył przed siebie. Nawet się nie obejrzał za siebie, gdzie wciąż stał zamurowany rozgrywający. 

Po chwili jednak i on postanowił wrócić do domu. Włożył kaptur na głowę, a ręce do kieszeni. Szedł chodnikiem, oświetlanym światłem latarni ulicznych oraz reflektorami samochodów, które przejeżdżały co kilka minut. 

Po około dwudziestu minutach, Tooru wrócił do mieszkania. Zamknął drzwi, zapalił światło w przedpokoju, zdjął buty i gdy wszedł na stopień jego mieszkania, osunął się po ścianie, przysuwając kolana do klatki piersiowej, a ręce zaplótł wokół podciągniętych nóg.

Nie płakał. Nie miał na to siły. Po kilkunastu minutach wstał, a następnie poszedł do kuchni, siadając przy stole.

- Co się z tobą dzieje Hajime...? - zapytał sam siebie, po czym jego głowa opadła na blat stołu

Chwilę później, rozległ się dzwonek do drzwi. Był nieznośny. Ktoś uderzał w niego co chwilę, sprawiając, że Oikawa pomyślał, iż jest to coś ważnego. Jednak jedna myśl zapełniała jego głowę. 

Kto do cholery nęka go dzwonkiem o 10 w nocy?

Gdy Oikawa otworzył drzwi, jego oczom ukazał się Hanamaki. Jego twarz była cała czerwona, a on sam ciężko oddychał. Oczywistym było, że musiał tu biec. 

- Makki? Skąd znałeś kod do domo- dobra nie ważna. Co ty tu robisz o tej porze?

- Matka Iwaizumi'ego dzwoniła do mojej. Nie wrócił do domu. Podobno ty też nie odbierałeś. Matsukawa właśnie szuka Iwaizumi'ego, a ja miałem się upewnić, że z tobą wszystko okej - powiedział prawie na jednym wdechu przyjmujący Aoba Johsai.

- Czekaj, czekaj, co?! Iwa-chan nie wrócił?! Przecież niecałą godzinę temu... - tutaj szatyn urwał swoją wypowiedź, przypominając sobie co się stało między nim, a Hajime.

- Godzinę temu... co? Co żeś odwalił tym razem? - zapytał Takahiro

- Wchodź, opowiem ci wszystko... - licząc, że Iwaizumi ma się dobrze, lub Issun jest blisko znalezienia go, Oikawa wpuścił przyjaciela z drużyny do mieszkania.

Hanamaki zdjął buty, a kurtkę powiesił na wieszaku. Następnie udał się za rozgrywającym do salonu.

- Chcesz coś do picia?

- Nie dzięki, zaraz będę się zwijał szukać uciekiniera. Teraz ty gadaj, co się stało.

- Ehh... Widziałeś, ze Iwaizumi zachowuje się jakoś inaczej prawda?

- Inaczej? - zapytał brązowooki

- No tak dziwnie. Jak nie on. Bardziej zamyślony, taki nieobecny. 

- Powiedzmy, co w związku z tym?

- Gdy wracaliśmy z kina, zapytałem go, czy wszystko dobrze...

- A on na to...?

- Wkurzył się, odpowiedział krzycząc, że wszystko dobrze, a później poszedł w stronę domu. Zanim się obejrzałem, jego już nie było. Później wróciłem do siebie i po około pół godziny przyszedłeś ty...

- Chwila, krzyknął? - zdziwił się przyjmujący

- Mhm...

- Ubieraj się. Idziemy.

- Ale gdzie?

- Szukać twojego chłopaka.

Oikawa zaczerwienił się. Chyba każdy z drużyny, wiedział, że rozgrywający traktuje Iwaizumiego, nie tylko jak najlepszego przyjaciela. Tooru od jakiegoś czasu, czuł coś więcej. Nie był pewny czy miał rację, ale mogłoby to być czymś, co inni nazywają miłością. 

- Ugh chodźmy już! - powiedział czerwony Oikawa, wkładając swoje buty i kurtkę, przy okazji podając nakrycie przyjacielowi.

Jest około jedenastej w nocy, a dwójka osiemnastolatków chodzi po ulicach miasta. Może się to wydać niepokojące, chociaż mają bardzo ważny cel, jakim jest odnalezienie przyszłego mę- to znaczy, najlepszego przyjaciela Oikawy Tooru.

Po chwili, Hanamaki odbiera telefon. To Matsukawa.

Oikawa przysłuchuje się uważnie odpowiedziom brązowookiego chłopaka. 

Kilka minut później, Takahiro rozłącza się.

- I jak...? - pyta zmartwiony Oikawa.

- Nic...

- Przecież nie mógł zapaść się pod ziemię! O tej porze nie było już autobusów, a jedyne pieniądze jakie przy sobie miał to kilka drobniaków, bo resztę wydał na bilety do kina!

- Skąd ty to... Dobra, nie wnikam. Macie jakieś miejsce, w którym lubicie się spotykać albo coś w tym stylu?

- Miejsce, w którym lubimy się spotykać... Wiem!

-----------------------------------------------

718 słów

Okay, proszę bardzo rozdział napisany w godzinkę :3

Dobrej nocki/ dobrego dnia moi czytelnicy <3

Bayo 

~Iwa-chan

Just Stay By My Side [IwaOi]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz