Rozdział 29

1.2K 95 157
                                    

- Więc...? O czym chciałeś porozmawiać?

- Cóż... Może zacznę od tego... Że... Przepraszam... - zaczął mężczyzna

- To znaczy? - zapytał brunet

- To znaczy... Pewnie potrzebuję jeszcze trochę czasu, by się do tego przyzwyczaić... Ale możecie być pewni, że macie moje poparcie...

Iwaizumi siedział przez kilka minut nieruchomo, jakby właśnie myślał nad tym, co przed chwilą powiedział jeden z jego rodziców. 

Po chwili jednak, bez słowa wstał i usiadł przy ojcu, po czym wtulił się tak, jakby nie widział go parę lat, na co on odwzajemnił uścisk. Oikawa siedział na przeciw nich, uśmiechając się z delikatnymi łzami w oczach. Najgorsze było już za nimi. 

- Hajime, uspokój się odrobinę... - powiedział spokojnie pan Iwaizumi

As Seijoh odsunął się powoli od ojca, po czym na niego nieśmiało spojrzał

- Co... Co zmieniło... Co zmieniło twoje zdanie...? - wydukał

- Cóż...  W dzień, gdy przyszedłem do was do sali klubowej, a tu uciekłeś jak tylko mnie zobaczyłeś, chciałem o tym wszystkim porozmawiać, po prostu spróbować się do tego przekonać, ale po twojej ucieczce, gdy zobaczyłem jak Oikawa zachowuje się na prawdę dojrzale, zachowując spokój i ogarniając resztę chłopaków, nie zapominając o treningu, tobie i wszystkich innych rzeczach... Po prostu wtedy uwierzyłem... Uwierzyłem, że to może nie jest taki zły pomysł... - powiedział mężczyzna, patrząc pod koniec swojej wypowiedzi w stronę szatyna.

- Nie jest taki zły pomysł...? - zapytał Hajime

- Powodem mojej niezgody na wasz związek, było, jak się okazało, błędne pojęcie o Oikawie... Uważałem go za rozpieszczonego dzieciaka, który jedynie ładnie wygląda... - ojciec Iwaizumi'ego odwrócił się w pełni przodem do Tooru, pochylając głowę - Oikawo Tooru... Czy wybaczysz mi to, jak bardzo się myliłem...? Czy nadal będziesz chciał zostać u boku mojego syna...?

Oikawa był chwilowo w niemałym szoku, słysząc te słowa. Spojrzał na bruneta siedzącego przy swoim ojcu, po czym wstał i podszedł do nich.

- Każdy popełnia błędy... Sam popełniłem ich bardzo dużo... Jestem pewien, że nie muszę tego panu mówić, ale... W życiu nie oglądamy się za siebie, tylko żyjemy dalej... Nie opłaca się patrzeć na to, co było... Rozumie pan, prawda...? - zapytał szatyn, na co mężczyzna odpowiedział kiwając twierdząco głową - Jeśli chodzi o drugie pytanie... Hajime... Możesz wstać...?

- Huh? Okej

Oikawa bez żadnej zapowiedzi splótł palce swojej dłoni, z dłonią wicekapitana Aoba Johsai, po czym pocałował go.

- Czy taka odpowiedź wystarczy...? - zapytał oddalając się od chłopaka i patrząc na jego ojca, który w tamtym momencie był blisko płaczu.

Chwilę później, gdy matka Hajime zobaczyła, że wszystko jest już w porządku, dołączyła do nich, próbując uspokoić swojego męża, a następnie odprowadziła syna i jego narzeczonego do wyjścia.

- Chłopcy... Dziękuję wam, że przyszliście... - zaczęła kobieta

- To raczej my powinniśmy dziękować za akceptację... - uśmiechnął się brunet

- Wracajcie już do domu, bo się robi późno... Bezpiecznej drogi i uważajcie na siebie. Pamiętajcie żeby czasem wpadać.

- Będziemy przyjeżdżać na niedzielne obiadki - zażartował starszy z chłopaków

Po pożegnaniu, chłopcy ruszyli w stronę swojego domu.

- Co ty żeś wyczyniał, kiedy mnie nie było tamtego dnia? - zapytał brunet, chwytając rękę chłopaka, gdy szli razem chodnikiem

Just Stay By My Side [IwaOi]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz