Rozdział 18

1.6K 103 142
                                    

- Co zrobi!?

- Nie krzycz tak, bo ktoś usłyszy i będę miał po dupie - uciszał go czarnowłosy

- Dobra krzyczeć nie będę, ale idziesz teraz do mnie, a potem wszytko ładnie mi tłumaczysz, jasne? - powiedział, delikatnie już zirytowany Hanamaki

- Po co ci mam to tłumaczyć, skoro jutro sam się przekonasz?

- Wredny jesteś 

- Dziękuję, staram się jak mogę - wyszczerzył zęby Issei

- Nie ciesz się tak, bo nasz kapitanek, może zachować się różnie - zaśmiał się jasnowłosy

- Szczerze wątpię, ale tak też może być.

- Dobra, zmywam się, bo matka zaraz zacznie się zastanawiać, gdzie jej synulek się podziewa.

- Ta... Skądś to znam...

Chłopcy pożegnali się, po czym udali się w kierunku swoich domów, przygotowywać się na następny dzień, jakim był dzień festiwalu.

~ Magic Time Skip ~

- Yahoo! Iwa-chan! - zawołał radośnie szatyn, machając w stronę przyjaciela

- A-a tak, cześć - przywitał się zdenerwowany as

- Coś się stało? - zapytał młodszy - Jesteś dzisiaj jakiś dziwny.

- Co? Nie, nic mi nie jest. Po prostu dawno nie byłem na takim wydarzeniu i jestem pod wrażeniem, jak to wszystko się rozrosło w ciągu tego czasu - odpowiedział brunet

- Okej, ufam ci, więc ci uwierzę. A tak z innej beczki, kiedy kupiłeś nową yukatę? I czemu mnie przy tym nie było? 

- Cóż... Długa historia... Zaczęło się od tego, że matka uparła się na zakupy przedwczoraj, a potem na tym, że dowiedziała się o festiwalu...

- Za rok ja z tobą pojadę i sam ci jakąś wybiorę - uśmiechnął się kapitan - Co myślisz o mojej?

- Pasuje do ciebie idealnie - powiedział Hajime i obdarował chłopaka delikatnym pocałunkiem w skroń

- Kochany jesteś. Okrutny, ale kochany.

- Tak, tak wiem. Teraz chodźmy szukać reszty

- Tak jest! - odparł grzecznie Oikawa

Chwilę później, byli już w drodze na spotkanie z kompanami, którzy okazali się mądrością i umówili się w konkretnym miejscu i konkretniej godzinie, by nie latać po całym festiwalu jak głupi szukając pojedynczych osób. 

- Oikawa! Tutaj! - kapitan słysząc swoje nazwisko odwrócił się w stronę, skąd dobiegał głos. 

- Nareszcie... - Powiedział Iwaizumi - Nigdy więcej nie będę z nim szukał ludzi... 

- Nawet nie pytam, co wyście tam wyrabiali - zaśmiał się Watari

- I właściwie lepiej, żebyś tego nie robił - odpowiedział brunet

- Okej, to gdzie idziemy najpierw? - zapytał Matsukawa

- Do fajerwerków mamy jeszcze cztery godziny, więc możemy po prostu pozwiedzać stoiska. Ostatni raz, na takim festiwalu, byłem ponad trzy lub cztery lata temu - przyznał się Hajime

- Ale to tylko dlatego, że nie chciało ci się wychodzić z domu, Iwa-chan - wtrącił Oikawa

- tak mogło być, ale mogło też tak nie być. Nie pamiętam, a teraz chodźmy, bo nie zdążymy znaleźć też jakiegoś miejsca do oglądania fajerwerków - odpowiedział wymijająco Iwaizumi 

Gdy wszyscy obecni członkowie drużyny, zgodzili się na propozycję, udali się do pierwszego stoiska, którym było zwykłe, najzwyklejsze strzelanie do szklanych butelek.

Za strącenie danej liczby, otrzymywało się specjalnie dobrane nagrody. W skrócie: im więcej zbijesz, tym większą i bardziej wartościową nagrodę dostajesz.

- Którego chcesz? - zapytał Hajime

- Którego trafisz, ten będzie idealny - uśmiechnął się miło szatyn

- Dajesz asie! - krzyknął gdzieś z tyłu Takahiro

Tak jak można było przewidywać, Iwaizumi strącił odpowiednią ilość buteleczek, aby wygrać największą z nagród.

Nagrodą tą był pluszowy, miętowy miś z serduszkiem w łapkach.

- Jesteś najlepszy Iwa-chan! - ucieszył się kapitan Seijoh - Przyznaj sję. Polowałeś na niego.

- Otóż nie tym razem. To był zupełny przypadek - odparł dumny z siebie brunet

Prawdą było, że Iwaizumi wypatrzył go, od razu jak podeszli do tego stoiska, po czym wpoił sobie, że musi go wygrać.

Jak chciał, tak się stało.

- As nad asy nawet w strzelaniu - zaśmiał się Matsukawa - ciekawe czy do ludzi też tak celnie strzelasz

- Chcesz się przekonać? - Hajime spojrzał na przyjaciela, który powoli zrobił dwa kroki w tył

- To... Gdzie teraz? - zapytał Kindaichi, który dotychczas jedynie szedł z kolegami, nie odzywając się

- Może coś zjemy? - zaproponował Oikawa

Iwaizumi, Matsukawa i Hanamaki spojrzeli na siebie, a następnie kiwnęli we wzajemne strony

- Oikawa, stawiasz - powiedzieli razem

- Chwilka, co? - zapytał zdezorientowany

- Kto tu jest kapitanem? - zapytał brązowooki

- Kto rzucił pomysł jedzenia? - dodał Hajime

- Kto lenił się na wczorajszym treningu? - dorzucił czarnowłosy

- Jesteście wredni - Tooru napuszył policzki

~ Magic Time Skip ~

- Mamy jeszcze pół godziny do fajerwerków. Ktoś zna dobre miejsce? - zapytał Iwaizumi

- Jeśli wyjdziemy za bramę, a później skręcimy w lewo, niedaleko będzie polanka przy jeziorku - powiedział Yahaba

- Zaznajomiony z terenem. To się szanuje - przyznał brunet

- Często tu biegam

- Okej, to idziemy. Kierunek: wyjście i skręt w lewo! - wykrzyczał Oikawa

Chwilę później, cała szóstka siedziała na rozłożonych kocach, obserwując spokojne jeziorko i księżyc, który dzisiaj był w pełni.

Spędzili tak około dwudziestu minut, gdy Iwaizumi wstał i ustawił się twarzą w twarz do swojego chłopaka.

- Iwa-chan...? Coś nie tak...? - zapytał nieco zaniepokojony szatyn

- Dobrze, wiesz... Jak bardzo cenię sobie, spędzony z tobą czas... I to... Jak długo się znamy... I to chyba najwyższą pora... Abyś przestał być już moim chłopakiem...

----------------------------------------------
783 słowa

No dobry wieczór/dzionek moi czytelnicy

Tak, czuję się genialnie jako Polsat :3

Sorcia, że nie było wcześniej rozdzialiku, ale miałam trochę na głowie :'D

Za chwilkę zabieram się za pisanie kolejnego rozdziału, ponieważ mam całkiem (chyba) spoko pomysł jak to wszystko ogarnąć.

Nie wstawię, go jak go skończę, tylko przetrzymam do jutra, w południe

Jak narazie, życzę dobranoc/dobrego dzionka <3

Bayoo

~ Iwa-chan

Just Stay By My Side [IwaOi]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz