Znowu tu byłem. Po raz setny zaczynałem wszystko od nowa, szczerze chciałbym by to już się skończyło jednak trwało bez końca. Miejsce zbrodni znałem już na pamięć nawet z drobnymi szczegółami. Wyraźnie pamiętałem kruka siedzącego na gałęzi drzewa. To właśnie na nim skupiłem wzrok, by nie patrzeć na krwawy obraz zabezpieczany przez policję. To było zbyt straszne, by sobie wyobrażać, a co dopiero widzieć na własne oczy. Pięć ofiar śmiertelnych, wszystkie zabite strzałem z pistoletu w środek czaszki. Dokładniej mówiąc trzech dorosłych i dwoje dzieci - prawie pełna i niegdyś szczęśliwa rodzina. "Prawie", ponieważ był ktoś jeszcze i najwyraźniej żył. Był to młody chłopak o drobnej posturze i poskręcanych, ciemnych włosach, które w tym momencie sklejone były czerwoną substancją . Jego ciało wielokrotnie katowane i wykorzystywane seksualnie całe pokryte krwią jego i pozostałych członków rodziny, w której kałuży leżał, układane było właśnie na noszach. W tej chwili rozległ się krzyk czarnego ptaka po czym wzbił się on w powietrze pozbawiając mnie punktu zaczepienia. Mój wzrok mimo woli powędrował na chłopca, którego ratownicy medyczni przenosili do karetki przechodząc tuż przed moim nosem. Oddech zamarł mi w piersi, gdy spojrzałem na jego twarz i zobaczyłem otwarte oczy patrzące prosto w moje. Następnie obraz zaszedł czerwienią jakby przysłonięty jakąś dziwną mgłą i dało się usłyszeć tylko ciche "pomóż mi" wypowiedziane szeptem mrożącym krew w żyłach, a następnie coraz głośniejszą piosenkę zbyt radosną jak na tak okropną scenę.
Zmarszczyłem brwi i usiadłem na łóżku w tym czasie przetrawiając, że piosenka, która mnie zbudziła to mój dzwonek. Jedną ręką przetarłem oczy próbując pozbyć się pozostałego na nich widoku krwawej sceny, a drugą po omacku znalazłem moje okulary na szafce nocnej. Kiedy je założyłem na zegarze zamiast rozmazanej czerwieni wyświetliła się godzina 2:46, a osobą dzwoniącą okazała się być moja przyjaciółka - Kim Minji. Gdyby chodziło tylko o fakt, że była mi bliska pewnie nigdy bym nie odebrał. Jednak musiałem to zrobić, ponieważ była też pielęgniarką, więc często dzwoniła informując mnie o różnych ofiarach wypadków. Jako dziennikarz nie mogłem zignorować okazji pierwszego kontaktu z poszkodowanym, tak więc telefony od niej odbierałem przez całą dobę mając nadzieję na zdobycie informacji, z których żyłem i opłacałem rachunki.
- Co jest, Minji-ssi*? Masz dla mnie jakiś interesujący materiał? - zapytałem zaraz po wciśnięciu zielonej słuchawki po czym ziewnąłem głośno mając nadzieję, że jest to coś na tyle ciekawego, bym nie żałował tej pobudki.
- Daehyun-ssi...? W końcu odebrałeś - odetchnęła z ulgą, by zaraz zacząć na mnie krzyczeć. Gdy tylko podniosła głos skrzywiłem się i oddaliłem telefon od ucha. - Odchodziłam od zmysłów! Mógłbyś odebrać wcześniej! Jak możesz się tak guzdrać!? Nawet sobie nie wyobrażasz jak się stresowałam gdy nie odbierałeś! - ochrzaniła mnie co ledwo słyszałem, ale po chwili znowu ściszyła głos więc przybliżyłem urządzenie z powrotem bliżej twarzy. - Co my teraz zrobimy? Co zrobić, Daehyun-ssi? - jej zachowanie zmieniało się co sekundę jednak byłem do tego przyzwyczajony. Zazwyczaj jej humor zmieniał się szybko i często histeryzowała nawet gdy nic takiego się nie działo, więc nie przejąłem się tym zbytnio. To po prostu była część jej natury.
- Co się stało? - odparłem spokojnie chwytając notes i długopis leżący na szafce nocnej. Minji była trochę głośniejsza niż zazwyczaj więc spodziewałem się, że ta sprawa jest chociaż odrobinę godna uwagi. - Opisz mi sytuacje, nie wiem czy jest to na tyle poważne, żebym musiał do ciebie jechać.
-To jest poważne, Daehyun-ssi! Nawet nie wiesz jak bardzo! Wsiadaj w taksówkę, raz, dwa! Jeon Mingyu otworzył właśnie oczy! - wykrzyknęła szybko po czym najzwyczajniej w świecie zaczęła płakać, zapewne były to łzy szczęścia, a może i strachu. Z szoku długopis wyleciał mi z ręki, chciałem jednak się upewnić czy to na pewno mój słuch nie płata mi figli, zwłaszcza, że jeszcze chwilę temu o nim śniłem.
CZYTASZ
Śladem zwiędłych kwiatów
Mystery / ThrillerKang Daehyun od lat żył jedynie nadzieją, że będzie w stanie dotrzymać obietnic, które złożył. Niespodziewanie los pozwala mu uwierzyć, że jest to możliwe, gdy pewnej nocy oczy zamknięte przez sześć lat w końcu się otwierają.