4.

25 5 0
                                    

Sprawa, którą zdobyłem to faktycznie było coś. Mężczyzna w średnim wieku napadł z bronią zakład jubilerski. Nie spodziewał się jednak policjanta, który akurat w tym momencie kupował pierścionek zaręczynowy dla dziewczyny i odważnie podjął akcję obezwładniając złodzieja i przekazując go kolegom po fachu. Z tego naprawdę mogło się zrobić dłuższy materiał, dlatego trochę czasu mi zajęło nim zebrałem wszystkie informacje. Planowałem skupić się na historii oddanego pracownika policji, podkoloryzować jego odwagę i wskazać na wątek miłosny, który skutecznie miał wzruszyć dużą część widzów. Przeprowadziłem więc wywiad z bohaterem, jego narzeczoną oraz kobietą pracującą w napadniętym sklepie. Zdobyłem też nagranie z monitoringu i prawdopodobny motyw sprawcy. W skrócie, dzień miałem bardzo produktywny zwłaszcza, że przy tym musiałem walczyć z dziennikarzami innych stacji. 

Po tym wszystkim zdałem sobie sprawę z tego, że skończyłem znacznie później niż oczekiwałem i przegapiłem tym sposobem szpitalne godziny odwiedzin. Co nie znaczyło, że zamierzałem się poddać, w końcu po coś miałem te wszystkie znajomości. Nie było dla mnie problemem dostać się tam gdzie chciałem.

Z racji, że z miejsca, w którym byłem miałem do szpitala niedaleko postanowiłem nie tracić pieniędzy i się przejść. Mijając kwiaciarnie pomyślałem, że tak właściwie osobie w stanie w jakim jest chłopak powinno się życzyć szybkiego powrotu do zdrowia czego jeszcze nie zrobiłem, dlatego zawróciłem i wszedłem do sklepu. Rozglądając się wyjaśniłem sprzedawczyni, że chce kupić bukiet dla chorej osoby.

- W takim razie na pewno dodam kolor niebieski, ale trzeba coś jeszcze. Czy mógłbyś powiedzieć mi coś o osobie, której chcesz to wręczyć? - zapytała miło, a ja zmarszczyłem brwi nie bardzo wiedząc czy jestem w stanie powiedzieć jej cokolwiek. - Nie każdy kwiat pasuje do każdego człowieka. Może to być jedna cecha, która ci się kojarzy z tą osobą - wyjaśniła zapewne widząc mój wyraz twarzy i spojrzała na mnie w oczekiwaniu.

-Cóż, on jest... - zacząłem i nie bardzo wiedziałem jak dokończyć. Próbowałem przypomnieć sobie cokolwiek co wiem o nim, lecz zamiast tego w głowie majaczył mi tylko obraz jego nocnego płaczu. Widziałem też jego sarnie oczy i drobne ciało. - Myślę, że jest bardzo delikatny - powiedziałem w końcu nawet nie wiem kiedy, ale zadowolony ze swojej odpowiedzi uśmiechnąłem się pod nosem.

Kobieta energicznie zaklaskała w dłonie i wspominając coś o konwaliach dodała białe kwiatki do bukietu po czym pokazała mi efekt swojej pracy. Z zadowoleniem go przyjąłem i po uregulowaniu rachunku wznowiłem drogę do szpitala.

Na miejscu przepuszczony przez personel medyczny skierowałem się do znanej mi sali. W środku paliła się jedynie lampka na szafce obok łóżka, a reszta pomieszczenia pogrążona była w ciemnościach. Stwierdziłem, że w niczym to nie przeszkadza i nie włączyłem światła nie chcąc budzić Mingyu. Pusty wazon, który przekazała mi recepcjonistka po omacku skierowałem pod kran i napełniłem wodą, po czym włożyłem do niego kwiaty i postawiłem obok lampki przez przypadek zwalając na ziemie położoną obok książkę. Myślałem, że nie było to na tyle głośne, by obudzić chłopaka. W końcu przez tyle lat głośniejsze dźwięki nie były w stanie go ruszyć, więc przestałem na nie uważać. Teraz jednak, gdy tylko popatrzyłem za siebie zobaczyłem skierowany na mnie płochliwy wzrok. Z westchnieniem przeczesałem włosy palcami i ustawiłem się bardziej pod światło tak by zobaczył moją twarz.

- To tylko ja, pamiętasz? Byłem tu w nocy - jego wyraz twarzy wskazywał na to, że mnie poznaje i tak jak myślałem odpowiedział mi ledwo zauważalnym skinięciem głowy. Dumny z udanej próby komunikacji usiadłem na krześle przy jego łóżku i zastanowiłem się co dalej. Co powinienem był powiedzieć? Raczej nie był to czas na zadawanie pytań, więc co? Chyba byłoby dobrze gdybym wytłumaczył mu tą sytuacje.

- Trochę dziwnie się czuje rozmawiając z Tobą i wiedząc, że faktycznie słuchasz - zacząłem w końcu powoli. - Wiem, że sytuacja jest trudna, ale nie bój się. Mogę zapewnić, że wszystko będzie dobrze jeśli będziesz współpracował. Bez twojej chęci nic nie zadziałamy. 

Spojrzałem na niego oczekując jakiejkolwiek próby powiedzenia czegoś jednak milczał jak grób. W sumie nie mogłem się dziwić.

-Wiem, że ciężko Ci mówić. Już rozmawiałem ze specjalistką w tej dziedzinie. Odwiedzi Cię za jakiś czas i zacznie ćwiczenia. Chcesz odzyskać mowę, prawda? - zapytałem i ponownie zobaczyłem jak kiwa głową co wywołało uśmiech na mojej twarzy. Nie wiedzieć czemu okropnie cieszyło mnie, gdy w taki sposób dawał mi znać o swoich uczuciach. -Cieszę się, że przynajmniej to jest pewne... A właśnie! Zapomniałem się przedstawić, a pewnie nie łatwo Ci mnie znosić skoro jestem nieznajomym. Nazywam się Kang Daehyun, jestem dziennikarzem i twoim... przyjacielem. Jak już będziesz mógł możesz mówić mi "hyung". Przez sześć lat zajmowałem się Tobą razem z pielęgniarką Kim Minji, ją też już wcześniej poznałeś. To taka bardzo niska świruska, założę się, że gdy mnie tu nie było latała nad tobą jak histeryczka. Kiedyś zapewne powiem Ci o nas więcej, oczywiście jeśli będziesz chciał.

Zauważyłem, że jego wzrok przestał skupiać się na mnie i skręcił w bok obserwując bukiet, który kupiłem. Wyglądał na zaskoczonego, a jednak wyraz twarzy jakby zelżał odrobinę gdy go zobaczył.

- Ah, to... przyniosłem go żebyś szybciej wyzdrowiał. Podoba ci się? - zapytałem wychylając się by dokładniej widzieć jego reakcję.

Kąciki jego ust w końcu się podniosły i już trochę bardziej energicznie pokiwał głową w odpowiedzi. Najwyraźniej poznałem właśnie pierwszą rzecz, którą lubił. Mógł to być też po prostu przyjemny widok ze względu na zamknięcie w tych smutnych czterech ścianach. Chciałem się upewnić, dlatego dopytałem go o to.

- Lubisz kwiaty? Mogę przynosić Ci je częściej, jeśli chcesz.

Chłopak z powrotem spojrzał w moim kierunku. Wyjątkowo jego oczy wydawały się być o wiele bardziej radosne niż zwykle. Jakby ktoś nagle umieścił w nich jakieś małe świetliki. Mimo swojego wieku wyglądał w tym momencie jak małe dziecko postawione przed działem ze słodyczami.

- Zgaduje po twojej reakcji, że bardzo byś chciał - odparłem śmiejąc się, a on momentalnie spoważniał zupełnie jakbym zabrał mu cukierka, którego dopiero chwycił do rąk. Trochę mnie to zawiodło, ponieważ zdawało mi się, że już do niego docierałem. Wydawało się jakby na siłę chciał zachować pozory niedostępnego i nie dać po sobie poznać, że po tym wszystkim potrafi się cieszyć. Być może był na siebie zły, w końcu jeszcze niedawno opłakiwał zmarłych, a teraz poczuł się szczęśliwy i zaczął ufać nieznajomemu. Miałem jednak nadzieję, że to tylko moje wymysły i w rzeczywistości nie czuje się winny tej sytuacji, jednak było to mało prawdopodobne. 

- No nie bądź taki, nie ma nic złego w tym, że lubisz kwiatki. To bardzo dobrze mieć coś co jest w stanie poprawić Ci humor - próbowałem jakoś wybrnąć z sytuacji i dać mu pośrednio znać, że nie powinien się w żaden sposób obwiniać. - Będę Ci je przynosić, obiecuje.

W pokoju rozległ się dźwięk przychodzącej wiadomości. Gdy zobaczyłem jej nadawcę i treść napisaną w powiadomieniach mi również uśmiech zszedł z twarzy. Postanowiłem jej nie wyświetlać i usunąłem ją z widoku. Przy okazji sprawdziłem godzinę. Było już dawno po dziewiątej, a za oknem widać było jedynie rozmyte, ciemne zarysy budynków i ledwo widoczne za seulskim smogiem gwiazdy.

- Jest już dość późno. Słyszałem, że miałeś dzisiaj dużo badań, więc pewnie jesteś zmęczony - odparłem wstając i leniwie rozprostowując zastałe kości. - Wracaj do spania, postaram się wpaść jutro. Może przyniosę jakąś ciekawą książkę i Ci poczytam żebyś nie musiał słuchać mojego przynudzania. Myślę, że to dobry pomysł. A no i kwiaty, na pewno jakiegoś ci kupię.

Spojrzałem w jego jasne oczy obserwujące mnie z uwagą i przywołałem lekki uśmiech na twarz.

-Dobrej nocy i do zobaczenia - powiedziałem na pożegnanie i wyszedłem za drzwi.

*****
Hejoooo! Kolejny rozdział opublikowany. Dzisiaj trochę pracy Daehyuna, kwiatki i tajemnicza wiadomość. Macie jakieś podejrzenia kto mógł ją wysłać? Z chęcią poczytałabym jakieś teorie. Następny rozdział pojawi się prawdopodobnie w niedziele, więc do napisania!

Śladem zwiędłych kwiatówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz