3

44 5 7
                                    

W budynku stacji nadawczej tego dnia było wyjątkowo spokojnie. Podczas gdy mój świat stawał na głowie, w Seulu nie działo się nic szczególnego. Żadnych wypadków drogowych, zaginięć czy czegokolwiek z czego mógłby powstać zaskakujący materiał do wiadomości. Takie dni w tym ruchliwym mieście zdarzały się bardzo rzadko, więc podczas gdy dwie osoby zostały w biurze pisząc nudne artykuły o drobnych zdarzeniach i sytuacji politycznej państwa, reszta zespołu udała się do lokalnych szpitali, miejsc spotkań często odwiedzanych przez gwiazdy, czy posterunków policji w celu zdobycia świeżych wiadomości. Chociaż z chęcią przyjąłbym koczowanie w szpitalu to dziś dostałem komisariat. Pojechałem tam z moim seonbae* - Jeong Yunwoo, który już w taksówce jak to zwykł zaczął obmyślać plan naszego działania.

- Podsłuchałem, że Park Chahoon siedzi ostatnio w dziale wypadków. Pójdziesz do niego, bo mi na pewno nic nie powie.  Możesz też zajrzeć na kradzieże. Ja zajmę się stanowiskami z poważniejszymi wykroczeniami. Jakieś obiekcje? - podniósł głowę znad notesu, w którym od kilku minut zawzięcie coś kreślił. Mimo, że patrzyłem na niego kątem oka to bez problemu mogłem sobie wyobrazić jego zachowanie. Zawsze przed pracą robił to samo, jakby był to jakiś rytuał.

Pokręciłem jedynie głową w odpowiedzi na co zareagował machając mi ręką przed oczami.

- Dobrze się czujesz? Zazwyczaj jesteś bardziej rozmowny. Coś się stało? O czymś nie wiem? - zapytał z typową, wykształconą przez nasz zawód ciekawością.

- Miałem ciężką noc. Po prostu - odpowiedziałem krótko, chcąc by więcej nie węszył.

- Niech zgadnę. Znowu siedziałeś całą noc nad przedawnioną sprawą, a później miałeś te swoje chore sny- opisał to jak zazwyczaj wygląda koniec mojego dnia, tym razem był to tylko początek jednak nie zamierzałem wyprowadzać go z błędu.

- Zgadłeś, seonbae. Jak zawsze dobra dedukcja - przyznałem mu racje chcąc zakończyć temat. Wiedziałem, że ten facet ma przerażające zdolności wyciągania prawdy z ludzi, a choć był moim dobrym znajomym to był też dziennikarzem, więc nie chciałem, by wiedział o nocnym wydarzeniu. Łatwo byłoby zrobić z tego sensacje, a tego jeszcze nie chciałem. A już na pewno nie on byłby osobą, która by to zaczęła.

- Powinieneś dać sobie już spokój. To tylko niszczy twoje zdrowie. Zamknęli mordercę? Zamknęli. Czemu dalej to roztrząsasz? Ze względu na nią? - znowu gadał to samo, a przecież dobrze wiedział jaki miałem powód.

- Dziękuję za troskę, seonbae. Jednak zdaję mi się, że nie tym powinniśmy się teraz martwić. Widzę uniform SGG, lepiej żeby nie zabrali nam materiału sprzed nosa - skorzystałem z okazji, że taksówka stanęła, a niedaleko przechadzali się pracownicy z innego kanału. Wiedziałem, że rywalizacja to drugie imię mojego towarzysza, więc tak jak przewidziałem natychmiast po moich słowach, z przekleństwem na ustach wysiadł z pojazdu i krzycząc bym się pośpieszył pobiegł do wejścia budynku.

Po wyjściu spokojnym krokiem udałem się do przydzielonego mi wydziału, wiedząc, że nawet jeśli wyprzedzą mnie sępy z SGG to i tak ja dostanę najlepszy kąsek. Wszystko to była zasługa Park Chahoona, który zawsze zachowywał coś dla mnie ze względu na naszą kilkuletnią znajomość, a może nawet powinienem nazwać to przyjaźnią. Obydwoje zaczęliśmy pracę w podobnym czasie, mimo, że był on starszy kilka lat. Jako nowy w branży często byłem wysyłany w to miejsce na czasami nawet kilkudniowe siedzenie nad policjantami i nachodzenie ich pytaniami czy coś nowego się wydarzyło w świecie przestępczym. To wtedy poznałem hyunga, gdy przypadkiem pomylił pokoje i obudził mnie sprawozdaniem, które miał usłyszeć jego przełożony. Od razu go polubiłem, miał ze mną wiele wspólnego. W późniejszym czasie również wraz ze mną analizował sprawę, której ofiarą był Jeon Mingyu. Przed nim więc nie miałem zamiaru ukrywać prawdy.

Śladem zwiędłych kwiatówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz