Jeszcze tego samego dnia postanowiłem odwiedzić dawne miejsce pracy Eom Seonghy mając nadzieję, że uda mi się cokolwiek wyciągnąć, z jakiegoś współpracownika, a w szczególności z prokuratora, który prowadził sprawę Lee Donggwona. Wkroczyłem do budynku i ruszyłem w kierunku recepcji. Kobieta za nią siedzącą zmierzyła mnie wzrokiem od stóp po czubek głowy więc uśmiechnąłem się przyjaźnie mając nadzieję, że mój urok pomoże mi dostać to czego chciałem.
-W czym mogę pomóc? - zapytała powracając na chwilę wzrokiem na leżące na biurku papiery.
-Chciałbym porozmawiać z prokuratorem Kyeon Woojoongiem.- Prokurator Kyeon ma napięty grafik. Czy jest Pan już umówiony?
- Jestem jego przyjacielem, dzwoniłem do niego. Nie uprzedził, że przyjdę? Dziwne - powiedziałem kłamstwo, które wymyśliłem przed przyjściem tutaj. Byłem pewny, że zadziała jednak kobieta spojrzała na mnie z uniesionymi brwiami. Od razu wiedziałem, że nie jest głupia.
- Nie przypominam sobie, by wśród znajomych prokuratora był Pan, Panie Kang - oznajmiła oschle, a ja westchnąłem czując się przyłapany. Znała mnie, zapewne z telewizji.
- Nigdy nic nie wiadomo. Poznaliśmy się całkiem niedawno - ciągnąłem kłamstwo dalej mimo tego mając nadzieję, że zmieni to jej zdanie.
-Proszę wyjść, prokuratura nie współpracuje z dziennikarzami - powiedziała jednak twardo.
Jej ton był naprawdę szorstki, szkoda bo buzię miała nie tak brzydką. Założyłbym się, że wielu pracowników się za nią uganiało. Zrozumiałem jednak, że nie ma co tracić czasu na przekonywanie jej. Musiałem zdobyć informacje inaczej.Wyszedłem na zewnątrz niezadowolony i kopnąłem pobliski krzak, żeby trochę się wyżyć. To zawsze w jakiś sposób mnie uspokajało. Biedne krzaki, które spotkały mnie złego. Może powinienem bardziej szanować przyrodę?
- Ten Kyeon Woojoong i Eom Seongha już teraz doprowadzają mnie do szału. Co będzie po tym? - mruknąłem do siebie i sięgnąłem do kieszeni po papierosy i zapalniczkę, których już od dłuższego czasu nie ruszyłem z szuflady biurka. Dzisiaj rano tchnęło mnie by je wyciągnąć, pewnie mam jakiś dar przewidywania, o którym nigdy nie myślałem.
-Przepraszam, czy mógłby użyczyć mi Pan ognia? - zapytał jakiś młodszy mężczyzna stając obok mnie. Kiwnąłem głową i bez słowa zapaliłem jego papierosa. Podziękował cicho i równocześnie ze mną zaciągnął się nikotyną.
-Tak swoją drogą, czy dobrze usłyszałem, że wspomniał Pan o Eom Seonghie ? - zapytał jeszcze ciszej niż wcześniej, a ja momentalnie zwróciłem na niego więcej uwagi. - Jest Pan dziennikarzem prawda? Co chce Pan wiedzieć? Mogę pomóc.
Uniosłem kącik ust w górę. Okazja przyszła do mnie sama, kto by się spodziewał.
- Spadł mi Pan z nieba - stwierdziłem zgodnie z prawdą po czym obejrzałem się wokół stwierdzając, że nie jest to dobre miejsce na tego typu rozmowy. - Przejdziemy się?
Kiwnął głową i ruszył w jakimś kierunku. Po krótkiej chwili ugasiłem papierosa i podążyłem za nim nie chcąc wzbudzić nikogo podejrzeń. Kiedy go dogoniłem byliśmy w parku wystarczająco daleko od ciekawskich uszu.
- Więc? Co chce Pan wiedzieć? - zapytał siadając na ławce.
- A ile mi powiesz?
- W zasadzie mogę wszystko co wiem o Eom Seonghie.
- Dlaczego? - zapytałem zaciekawiony. - Jestem dziennikarzem, przecież wiesz co może się stać z twoimi słowami.
- Wiem i liczę na to - odparł wyciągając ramiona nad siebie i rozciągając się. - Eom Seongha był niezłym skurwysynem, początki mojej pracy były przez niego piekłem. Jego wyrok nie był wystarczający, powinien zostać w pudle dłużej.
Kiwnąłem głową w geście zrozumienia.
- Czy mogę nagrywać wywiad? - Bez wahania się zgodził.
Pół godziny później miałem już sporo dodatkowych informacji do spraw, o których już wiedziałem, a nawet do tych, których nie znałem. Mężczyzna był swego rodzaju popychadłem Eom Seonghy i dzięki temu wiedział o wielu rzeczach, np. o podejrzanych interesach, które zawierał z pewną znaną w Seulu grupą przestępczą. To było niezwykle ciekawe, ale sam miałem jeszcze kilka pytań.
- Jakie są jego relacje z prokuratorem Kyeon Woojoongiem?
- Rywale? Chyba tak określiłoby to większość pracowników. Zdawali się nie lubić, wciąż rywalizować w ilościach wygranych spraw i często publicznie kłócić. Nie było jednak niczym dziwnym zastać ich razem co sobotę w pewnym barze - wykrzywił usta w obrzydzeniu. - Nieraz musiałem odbierać ich schlanych w środku nocy. W tym miejscu, aż roi się od małolatów. Z pewnością nie wyglądają na wiek, który podają. Rozumie Pan co chcę przez to powiedzieć prawda?
Zrozumiałem co chciał mi powiedzieć bardzo dobrze więc kiwnąłem głową i odetchnąłem głośno nie chcąc się nakręcać. Wolałem nie zaczynać myśleć o Mingyu w tym momencie.- Słyszał Pan kiedyś o Jeon Wonghongu? - zapytałem, a ten uśmiechnął się smutno.
- Był dobrym człowiekiem, nawet go lubiłem. Sprawił niezły kłopot Eom Seonghie wywlekając jego brudy. Jeśli Pan pyta to pewnie wie Pan o tej sprawie. Nie ukrywam, że trochę pomogłem mu wyciągnąć grzechy tego obrzydliwca i cieszyłem się kiedy postawił go przed sądem. Szkoda, że skończył w taki sposób. Świat potrafi być naprawdę niesprawiedliwy.
- Uważa Pan, że prokurator Eom miał z tym coś wspólnego? - dopytałem, a ten westchnął ciężko.
- Trudno powiedzieć, raczej nie pchał się w rzeczy większe niż był w stanie zataić. Moim zdaniem jeśli miałby to zrobić to ofiara byłaby jedna. Rodzina została by bez ojca. Nie miałby żadnego pożytku z zabicia reszty.
- W takim razie co z Kyeon Woojoongiem? Osądził sprawcę zabójstwa. Czy mógł jakoś wpłynąć na wyrok?
- Na pewno. Sprawca nie wyglądał jakby miał skrzywdzić choćby muchę. Dobrze patrzyło mu się z oczu. Oczywiście mogę się mylić, ale zazwyczaj dobrze oceniam ludzi. Wydaje mi się, że prokurator skrócił sprawę byleby z jego znajomego zeszło podejrzenie. W trakcie dalszego śledztwa mogłoby wyjść więcej spraw szkodzących zarówno jednemu jak i drugiemu - stwierdził jakby to było całkowicie pewne.
- Wiem już prawie wszystko. Mam ostatnie pytanie. Czy wie Pan gdzie obecnie znajduje się Eom Seongha? Gdzie pracuje, albo mieszka?
- Zakaz wykonywania zawodu nie jest ważny, gdy ma się odpowiednie znajomości. Wciąż jest prokuratorem, w dzielnicy na drugim końcu miasta. Podam Panu adres.
Wyciągnął notes z torby i nabazgrał na nim ulicę po czym wyrwał kartkę i mi ją podał. Podziękowałam i wyłączyłem dyktafon.
- Niech Pan nie dziękuję, proszę po prostu doprowadzić do zamknięcia tego ścierwa na dłużej. W razie czego może się Pan ze mną skontaktować - odparł i po podaniu mi swojej wizytówki odszedł bez pożegnania.
CZYTASZ
Śladem zwiędłych kwiatów
Mystery / ThrillerKang Daehyun od lat żył jedynie nadzieją, że będzie w stanie dotrzymać obietnic, które złożył. Niespodziewanie los pozwala mu uwierzyć, że jest to możliwe, gdy pewnej nocy oczy zamknięte przez sześć lat w końcu się otwierają.