22.

7 0 0
                                    

Kiedy tylko zacząłem pracować do mojego biurka podszedł Jeong Yunwoo i usiadł na krześle obok ze zmęczoną miną.

- Co się stało, Sunbae? Wyglądasz jakbyś nie spał całą noc - zapytałem od niechcenia wiedząc, że po prostu chce się wygadać. Miał problemy w małżeństwie i zwykł mi się z nich zwierzać tak więc byłem pewny, że znowu jego żona ma o coś problem.

- Chcesz kupić kota? Albo przygarnąć? - odparł zdołowany.

- Że co proszę? Kota? - powiedziałem zdziwiony i spojrzałem w jego stronę śmiejąc się. - Sunbae, czy ja wyglądam Ci na miłośnika kotów? Albo na kogoś kogo stać na jego utrzymanie? 

Westchnął ciężko i pokręcił głową.

- Zapomnij. Znajdę jej innego właściciela.

- Dlaczego chcesz sprzedać kota? - zmarszczyłem brwi zdając sobie sprawę z tego, że przecież miał on hopla na jego punkcie. Cały czas pokazywał mi jego zdjęcia. - Twoja kotka się okociła?

- Jeszcze czego. Jakby przy jednym nie było wystarczająco problemów. Żona kazała mi wywalić ją z domu. Coś w stylu "albo kot albo ja".

- W czym problem? - dopytałem powracając do swojej pracy.

- Ostatnio zachciało jej się polować. Przynosi do domu różne "zwierzaczki". Wczoraj znaleźliśmy martwego szczura na naszym łóżku. Jak byś zareagował? Nie odpowiadaj, zbladłeś właśnie jak ja wczoraj. Bo wiesz...

Po tym przestałem go słuchać. Zrobiło mi się cholernie niedobrze. Sama wzmianka o szczurze przypomniała mi nagranie, które wczoraj widziałem. Pudełko i szesnastolatka, który nieświadomy zawartości kucnął przy nim i podniósł pokrywkę. Od tego w jakim stanie było to zwierzę nawet przez nagranie zrobiło mi się źle choć nie jedno widziałem w swoim życiu, a on widział to naprawdę. Jego przerażona twarz rozchyliła usta w krzyku, a potem wykrzywiła się w grymasie obrzydzenia, a ciało zgięło się w pół pozbywając się zawartości żołądka. Chwilę później przebiegli inni domownicy zaalarmowani krzykiem. Ich reakcje nie były lepsze. Chahoon miał rację, nie powinienem tego oglądać. Ten obraz będzie mnie prześladował przez najbliższy czas. Nie chciałem jednak pominąć niczego co mogłoby doprowadzić mnie do prawdy, czasami po prostu trzeba się poświęcić.

Jeong Yunwoo właśnie skończył narzekać i już miał odchodzić, kiedy przypominając sobie o czymś postanowiłem go zatrzymać.

- Sunbae, chcesz pójść dziś ze mną do klubu? - zapytałem najwyraźniej wywołując u niego spory szok.

- Od kiedy chodzisz w takie miejsca? 

- Wiesz czasami trzeba się rozerwać - oznajmiłem z uśmiechem jednocześnie klepiąc się ręką w kolano trzy razy. Był to nasz znak informujący drugą osobę, że jest do zdobycia gruby materiał, przy którym samemu nie damy sobie rady. W tej pracy trzeba być dyskretnym, bo nawet twój sąsiad z biurka obok może Cię wygryźć. 

Sunbae gdy tylko zobaczył mój znak wyszczerzył zęby w zadowolonym uśmiechu.

- W sumie czemu nie, podeślij mi później czas i adres. Z chęcią się z Tobą napije - odpowiedział po czym machnął mi na pożegnanie ręką i odszedł w kierunku swojego stanowiska pracy.

Po godzinie pracy mój telefon zawibrował oznajmiając nową wiadomość. Była to Sooyoung, pytająca czy może odwiedzić dziś Mingyu. Bez zastanowienia odpisałem, że może i żeby zadzwoniła do mnie, gdy już się dogadają żebym mógł ich razem zobaczyć. Szczęśliwa odpowiedziała, że oczywiście tak zrobi i wysłała mi tonę uśmiechniętych emotek. 

Rzeczywiście kilka godzin później gdy miałem akurat przerwę mój telefon zadzwonił, a na ekranie pojawiło się jej zdjęcie. Ubrałem płaszcz do czego zmusiła mnie powoli nadciągająca zima i wyszedłem na taras, by porozmawiać na spokojnie. 

Kiedy kliknąłem zieloną słuchawkę pierwszą rzeczą, którą zobaczyłem była rozświetlona szerokim uśmiechem twarz dziewczyny.

- Cześć, Oppa! 

- Hej Sooyoung, jak tam? Gdzie Mingyu? -zapytałem widząc, że łóżko na którym siedziała moja przyjaciółka było puste.

- Kim Minji-ssi właśnie zabrała go do łazienki, zaraz wrócą. A tak ogólnie jest bardzo dobrze, bałam się, że będzie niezręcznie, ale wcale nie jest. Znaczy się... Na początku wyglądał jakby trochę się mnie bał i nie chciał ze mną rozmawiać, ale wiesz jaka jestem. Zagadałam go i później już było okej.

- Tak doskonale zdaję sobie sprawę z tego jakie masz zdolności, gaduło - odpowiedziałem uśmiechając się lekko, a ona wyszczerzyła zęby w szerokim uśmiechu. Na pewno nie wyglądała na swój wiek, gdyby dać jej lizaka do ręki mogła by wrócić do szkoły.

- Mingyu to uroczy chłopak, trochę zamknięty w sobie i raczej trudno otwierający się na nowych ludzi, ale nie jest złym dzieciakiem. Ups, właściwie chyba nie powinnam go tak już nazywać. Już nie ma szesnastu lat. Ale chyba rozumiesz o co chodzi, jest w nim coś tak intrygującego, że nie da się go nie lubić. Takie lśniące, niewinne spojrzenie.

- Wiem doskonale o co ci chodzi - odparłem krótko nie chcąc jednak ciągnąć tego tematu. Nigdy nie byłem człowiekiem, który zwracał większą uwagę na takie rzeczy i wolałem nie zmieniać się pod tym względem w oczach innych.

Sooyoung otwierała usta żeby jeszcze coś powiedzieć, ale przerwał jej powrót Mingyu. Gdy skierowała na niego kamerę nie mogłem powstrzymać się od parsknięcia śmiechem, gdyż chłopak miał zrobione dwa kucyki na czubku głowy, związane różowymi gumeczkami zazwyczaj używanymi przez ciężarną.

- Nie śmiej się z niego! - skarciła mnie natychmiast. - Wygląda słodko, poza tym trzeba było zrobić coś z tymi długimi włosami.

- Jak jutro przyjdę to je skrócę - oznajmiłem, lecz on zdawał się mnie nie słuchać. Z widoczną trudnością jakby zły próbował ściągnąć gumkę z jednego kitka jednak jego ręce wciąż były zbyt słabe by utrzymać je w takiej pozycji przez dłuższy czas. Musiał się więc poddać. - Nie złość się Mingyu, nie będę się już śmiał, obiecuje. Wiem, że Ci pewnie przeszkadzają te loki. Jutro zrobimy z nimi porządek.

- Zrobisz - poprawiła mnie Minji. - Mam jutro wolne.

- Dobrze, dobrze. Zrobię to sam. 

- Powodzenia Mingyu - odezwała się Sooyoung na co chłopak zrobił wielkie oczy.

- Nie jestem złym fryzjerem! Mam sześcioletnie doświadczenie w obcinaniu jego włosów! - zaprotestowałem natychmiast.

- To samo mówiłeś kiedy zasugerowałeś cięcie mojemu mężowi, a jakoś nie wyglądało to najlepiej.

- Nie znasz się na sztuce - oznajmiłem zrezygnowany, a po chwili obydwoje zaśmialiśmy się pod nosem. Chłopak, którego pielęgniarki przeniosły na łóżko również zdawał się czerpać przyjemność z naszej małej kłótni. 

Reszta rozmowy minęła w dobrej atmosferze, ale niestety moja przerwa dobiegła końca i musiałem się z nimi pożegnać wracając do szarej rzeczywistości. Wiedząc, że moja dzisiejsza noc będzie pasmem okropnych widoków i zadań tylko myśl o kolejnym dniu i wizycie w szpitalu choć trochę poprawiała mi humor.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 12, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Śladem zwiędłych kwiatówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz