-Jeden wystarczy, prawda? - zadałem sobie pytanie stojąc przed drzwiami szpitalnej sali i patrząc na białe płatki trzymanego w dłoni kwiatka. Przeliczając koszty bukietów stwierdziłem, że zbyt szybko skończyłyby mi się pieniądze gdybym zawsze przynosił mu bukiety, więc kupiłem pojedynczą sztukę. Teraz nie do końca byłem pewny mojego wyboru, ale jednocześnie nie chciałem znowu się zawracać. Dzisiejszego dnia naprawdę czułem się zmęczony.
Niespodziewanie, gdy chwytałem już za uchwyt w drzwiach pielęgniarka otworzyła je od środka i prawie na mnie wpadła zwracając tym uwagę chłopaka, który od razu spojrzał w moją stronę. Teraz nie było mowy o odwrocie, musiałem wejść. Przeprosiłem dziewczynę za przestraszenie jej i zwinnie ją wyminąłem wkraczając do pomieszczenia. Nie zmieniło się prawie nic od mojej wcześniejszej wizyty w tym miejscu. Jedynie powietrze przesiąkło zapachem kwiatów i skutecznie maskując typowy dla szpitali zapach, od którego momentami bolała mnie głowa.
- Hej, jak się czujesz? Lepiej? - zapytałem podchodząc do jego łóżka. O dziwo pokręcił głową w zaprzeczeniu. Zmarszczyłem brwi niezadowolony z tej odpowiedzi.
- Dlaczego on nie czuje się lepiej, ajuma*? Coś się stało? - zapytałem szykującej leki kobiety. Ta z uspokajającym uśmiechem pobłażliwie pokręciła głową.
- Pacjent ma się dobrze. Miał przed chwilą badania krwi i zastrzyk. W trakcie zrobił się blady jak kartka papieru i zaczął się trząść. Najwyraźniej po prostu bardzo boi się igieł - odparła na co chłopak odwrócił wzrok zapewne zawstydzony. Ja natomiast momentalnie poczułem skręt w brzuchu, gdy wypowiedziała te słowa. Nie zgadzałem się, że to był "po prostu" strach przed igłami. Dobrze pamiętałem jakich obrażeń doznał tego dnia sześć lat temu. Przeglądałem jego kartę medyczną zbyt wiele razy by zapomnieć. Samo wspomnienie wywołuje we mnie obrzydzenie i złość względem osoby, która doprowadziła go do tego stanu. Tu nawet nie chodzi o niego, to mógłby być ktokolwiek inny, a z pewnością nikt na to nie zasłużył. Oprócz urazów, których bez uczucia mdłości nie byłem w stanie wymówić ciało wtedy szesnastoletniego chłopca miało liczne ślady ukłuć, a w organizmie wykryto wiele środków zapewne dożylnie mu podawanych. Jeśli pamięta co się z nim działo sześć lat temu to na jego miejscu też cholernie bym się bał igieł.
Chcąc pokazać mu, że rozumiem położyłem rękę na jego głowie i poczochrałem go po włosach. Uspokoiłem tym także siebie.
- Byłeś dzielny, Mingyu - pochwaliłem go i kiedy spojrzał na mnie pokazałem mu w końcu co trzymam w ręce. - To twoja nagroda, mam nadzieję, że Ci się podoba, bo mi bardzo... Nie martw się zastrzykami, spróbuje pogadać z lekarzem czy może je czymś zastąpić. W porządku?
Kiwnął głową w odpowiedzi i zaczął przyglądać się roślinie, jakby widział w niej coś więcej niż ja byłem w stanie zobaczyć.
- Wziąłem ze sobą książkę o kwiatach - oznajmiłem wkładając ją do wazonu tuż obok wczorajszego bukietu. - Poczytam Ci trochę dzisiaj, ale najpierw chciałbym żebyś odpowiedział mi na parę pytań. To nie będzie problem, prawda?
Nie czekając na odpowiedź usiadłem na krześle obok niego i wyciągnąłem swój notatnik.
- Ajuma, czy mogłabyś zostawić nas na chwilę samych? - zwróciłem się do pielęgniarki, a ta w ciszy pokiwała głową i chwilę później wyszła.
- Wiem, że to może być dla Ciebie niekomfortowe, ale powoli muszę ruszyć z pracą - odparłem szukając w torbie długopisu. Po chwili znalazłem go wśród sterty bezużytecznych papierów, które nosiłem ze sobą. - Na razie zacznę od tych łatwych. Ile powinienem ich dzisiaj zadać? Trzy mogą być na start? - zapytałem z pewnością, że taka ilość jest idealna jednak jego odpowiedzią było "nie". Uniosłem brwi w zdziwieniu.
CZYTASZ
Śladem zwiędłych kwiatów
Mystery / ThrillerKang Daehyun od lat żył jedynie nadzieją, że będzie w stanie dotrzymać obietnic, które złożył. Niespodziewanie los pozwala mu uwierzyć, że jest to możliwe, gdy pewnej nocy oczy zamknięte przez sześć lat w końcu się otwierają.