Powrót

2.5K 208 108
                                    

Po kilku dniach Katsuki wyszedł ze szpitala w lepszym stanie niż kiedykolwiek wcześniej. Szedł dumnie ulicą z rodzicami za sobą oraz z ogromnym uśmieszkiem przyklejonym do twarzy, jego oczy zaś emanowały żarem. To tak, jakby dowiedział się, jak uciec od gry polegającej na zabijaniu siebie nawzajem, tak jak się prezentował. Gdyby ktokolwiek zobaczył tego 9-latka, prawdopodobnie pomyślałby, że po prostu uciekł z jakiegoś morderstwa. Wkrótce jednak dotarł do domu, a wokół rozległy się nieuchwytne westchnienia ulgi. 

- Cześć, starucho! Co do cholery stało się z Deku? - zapytał Katsuki, gdy odwrócił się do rodziców, a stały grymas na jego twarzy nieco złagodniał. 

- Nie mów tak do mnie! - Mitsuki uderzyła syna w głowę. 

- Ow! Do diabła! - zaklął blondyn, łapiąc się za głowę. - Jebana, stara wiedźma! Tylko zadałem ci pieprzone pytanie!

- Nie przeklinaj, do cholery! -  Mitsuki znów uderzyła syna w głowę.

Masaru westchnął ciężko. Wyszedł do salonu, chwytając gazetę i siadając. Dwójka popielatych blondynów nadal się sprzeczała, dopóki nie usłyszeli pukania do drzwi wejściowych. Katsuki podbiegł do nich, mając nadzieję, że to Izuku i otworzył drzwi. To był tylko sąsiad, narzekający na hałas.

- Zamknij się, kurwa, staruchu. Mam na to wyjebane - Katsuki zatrzasnął drzwi przed nosem mężczyzny i wszedł do swojego pokoju. - Kurwa, to niedziela! Jutro będzie pierdolone piekło. Kuuuuuuurwa.

 Opadł na łóżko, ignorując krzyki matki i wepchnął twarz w miękką poduszkę, jęcząc. Gdy fala zmęczenia uderzyła go jak cegła, (ja wiem że po polsku to jest inaczej ale cegła jest super) przetoczył się i spojrzał w sufit, z ziewnięciem, które wymknęłu mu się z ust. Groźne spojrzenie na jego twarzy wzrosło, gdy spojrzał na sufit jak na wroga. Podniósł się, trzymając się za głowę. 

- Wciąż nie jestem wystarczająco silny. Cholera...

_-_-_-_-_-_-_-_

Następny dzień nadszedł szybciej, niż Katsuki się spodziewał. Uderzył dłonią w piszczący budzik, jęcząc. Nastepnie usiadł prosto i rozsunął rolety. Niezbyt dobry pomysł o 6 rano. Sycząc, przyciągnął je do siebie, rozciągając się. Zeskoczył z łóżka i otworzył drzwi szafy, chwytając czarny mundurek i kierując się pod prysznic. Około 7 minut później Katsuki włożył na siebie mundurek szkolny i zbiegł na dół do stołu. 

- Zajęło ci to wystarczająco długo - skomentowała Mitsuki, kładąc bekon i jajka na talerzu Katsuki'ego. 

- Zamknij się, wiedźmo.

Po wrzuceniu posiłku do gardła podskoczył i popędził do łazienki, by umyć zęby. Poprawił włosy i złapał torbę, po czym pobiegł do drzwi. Naciągnął buty na nogi i odszedł, z szybkim 'Pa' do rodziców. Zaczął iść, powoli przechodząc do biegu. Biegł przez całą drogę do stacji kolejowej, gdzie zobaczył Izuku, siedzącego na ławce, który zdawał się być znudzony.

- Oi, Deku - zwrócił sie do swojego przyjaciela, a zielonowłosy zerknął w górę, słysząc jego głos.

Odwrócił swoją twarz, na której widniał szeroki uśmiech, gdy pomachał. - Hej, Kacchan! W końcu jesteś. Zaczynałem się nudzić.

- Nie zaczynałeś. Już wyglądałaś na znudzonego - obruszył sie blondyn i usiadł koło swojego przyjaciela, który nagle go przytulił - Co do cholery?!

- Po prostu sie cieszę, że wszystko z tobą dobrze - mruknął Izuku, zacieśniając uścisk. puścił go, uśmiechając się lekko do popielatego blondyna. - Bałem się, że coś ci się mogło stać. Proszę, nigdy więcej mnie tak nie strasz.

- Żadnych obietnic  - zażartował Katsuki, lekko wykrzywiając usta. 

- Uśmiechnąłeś się! Aww! - Twarz blondyna rozjaśniła się, gdy odwrócił wzrok, a grymas znów zawitał na jego twarz. - Jesteś zawstydzony. To takie słodkie.

- Zamknij sie! - krzyknął Katsuki, zwracając się do chichoczącego przyjaciela. Wtedy zauważył boleśnie oczywiste fioletowe okręgi pod oczami wesołego zielonowłosego. - Oi Deku. Spałeś dzisiaj? Masz widoczne worki pod oczami.

- Hę? Och, cóż… umm… - Izuku spojrzał w dół, drapiąc się po karku. - Chyba tak się martwiłem, że nie spałem zbyt wiele. Teraz, kiedy wspomniałeś, jestem naprawdę zmęczony. Masz coś przeciwko, jeśli znów skorzytsam z twojego ramienia w pociągu?

- Kurwa, do diabła. Nie martw się o mnie tak bardzo. Musisz spać, cholerny nerdzie -  odpowiedział drugi z westchnieniem.

Pociąg pędził po torach, powoli zatrzymując się na stacji. Katsuki złapała Izuku za rękę i zaciągnął go do pociągu, wchodząc i pchając zielonowłosego na siedzenie. Usiadł obok przyjaciela, który niemal natychmiast opadł mu na ramię. Z jego gardła wydobyło się ciche chrapanie. Katsuki westchnął ciężko, wyjmując telefon i scrollując przez  Instagram (czej co-).  Kilka przystanków minęło, aż w końcu byli na terenie szkoły.  Izuku wciąż był na wpół przytomny, więc popielaty blondyn zaciągnął go do klasy. Sprawił że ten usiadł, po czym sam zajął swoje miejsce, obserwując, jak Izuku całkowicie upada na twarz. 

- Bakugou! W końcu wróciłeś! Midoriya martwił się - wykrzyknęła Hiyori, podbiegając do zirytowanego blondyna. 

- Mówiąc o tym. Czy z Midoriyą jest w porządku? Uderzył głową prosto w biurko - powiedział Otonashi, wskazując śpiącego chłopaka.

- Jest cholernie zmęczony. W ogóle nie spał - odpowiedział blondyn.

- To ma sens. Widziałem jego worki pod oczami w zeszłym tygodniu. W pełni fioletowe  - powiedziała Kanade, wchodząc do pokoju i spoglądając na zielonowłosego. 

- Po prostu dajcie mu teraz pospać. Najlepiej, żeby się wyspał. Pozbawienie go snu wcale nie jest dobrym pomysłem -  skomentował Yukine. 

Katsuki wyłączył się z rozmowy, wpatrując się w ścianę, jakby ta popełniła morderstwo. Wszedł w stan podobny do transu, nawet nie mrugając. Nadal wpatrywał się w ścianę, aż drzwi się otworzyły, a nauczyciel wszedł z testami w ręku. Chłopak tylko jęknął, wiedząc, że będzie na to gotowy.  Śmierć czekała na niego i chętniej przyjąłby ją niż ten test.

_________________

Tak, oni chodzą do podstawówki

🍄 𝙴𝚔𝚜𝚙𝚎𝚛𝚢𝚖𝚎𝚗𝚝 𝚙𝚘𝚜𝚣𝚎𝚍ł 𝚗𝚒𝚎 𝚝𝚊𝚔 • bnha fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz